Jak mnie znacie to wiecie ze NIE BEDZIE o tym ze mi zabraklo karpia w polskim sklepie albo ze nie zdarze z porzadkami i pieczeniem ciast 😉

Gorzej.

Wyobrazcie sobie biore prysznic z rana, woda cieplutka masuje mi cialo, bosko jest i nagle podswiadomie czuje ze cos jest kurna nie tak w lazience…Moj wzrok pada na rog wanny a tam….

Nie, nie pajak.

Gorzej.

Meski shower gel Adidas nalezacy w 100% do C.

Maly, niebieski, stojacy sobie jakby nigdy nic miedzy moimi specyfikami do ujedrniania roznych czesci ciala i innymi balsamami, jakby u siebie byl…

Szybko wylaczylam prysznic, obkrecilam sie w recznik i wyszlam z wanny. Zaczelam sie podejrzliwie rozgladac po wszystkich innych miejscach, czy moze sie natkne na jakas obca szczoteczke do (obcych) zebow na przyklad.

Teraz wiem co musial czuc Mr Big znalazlszy kosmetyki nalezace do Carrie ulozone grzecznie tuz obok jego wlasnych.

Wyslalam mu (tzn Ciachu, nie Mr Bigowi 😉 smsa: Czy zostawiles swoj zel pod prysznic przez przypadek czy to jest delikatna sugestia ze potrzebujesz wlasna szuflade??

Odpisal ze przez przypadek. I co powiecie? Byl wczoraj az do dzisiejszego rana, pojechal a zel dalej jak stal tak stoi! Na razie go ignoruje i omijam wzrokiem, ale nastepnym razem mu go wloze do torby.

A swoja droga co za spostrzegawczosc: taki maly pojemniczek pomiedzy dziesiecioma innymi to od razu dostrzeglam, za to po ponad 1.5 roku od wprowadzenia sie do mieszkania zauwazylam ze w kuchni stoi TOSTER.

PS. Nie przemyslalam sprawy wynajecia miejsca parkingowego przy lotnisku na czas mojego pobytu w Lizbonie. Bo jechanie wlasnym autem oznacza ze przed wyjazdem sie NIE NAPIJE (dopiero w samolocie) i w ostatni dzien przed wylotem tez, dopiero w domu, a w domu bede kolo 11 w nocy…CALY DZIEN BEZ ALKOHOLU 😦

F..uck….