Zobaczyłam, żebyście Wy nie musieli czyli Mother of the Bride

Apel do wszystkich: czas jest bardzo cenny. I nie wraca, nie można go nadrobić. Nie ma więc sensu marnować go na produkcje takie, jak Mother of the Bride (premiera Netflix). Bo są filmy złe ale tak w tym śmieszne, że oglądanie ich jest czystą, złośliwą przyjemnością (jak np trylogia 365 dni). Ale ten jest po …

Czytaj dalej Zobaczyłam, żebyście Wy nie musieli czyli Mother of the Bride

Starsza ona, młodszy on, a taka ładna miłość ;)

Mamy nowe gorące nazwisko w świecie filmowym: Nicholas Galitzine. Zwróciłam na niego uwagę już w opisywanym na blogu "Red, white & royal blue". Świetny jest w mini serialu "Mary and George" u boku Julianne Moore, a ponoć, bo tego akurat nie znam, w filmie "Purple hearts". Nicholas jest młody, wysoki, z romantycznym pochodzeniem grecko-rosyjskim (podobno …

Czytaj dalej Starsza ona, młodszy on, a taka ładna miłość 😉

Przeszłe życie

Za każdym razem, kiedy oglądam film lub serial koreański, jestem conajmniej usatysfakcjonowana, a często zachwycona. Na szczęście mnóstwo produkcji koreańskich pojawia się na Netflixie, ostatnio nominowany do Oscara Past Lives (Poprzednie życie). Historia jest bardzo prosta i dość powolna, nie ma zbyt dużo dialogów, za to jest mowa ciała i spojrzeń. Najbardziej wrze, kiedy w …

Czytaj dalej Przeszłe życie

Świąteczna bitwa rom comów czyli Love Actually kontra The Holiday

The Holiday z 2006 roku i Love Actually z 2003 to są klasyki jeśli chodzi o świąteczne komedie romantyczne. Akcja dzieje się w czasach, kiedy nie było jeszcze facebooka ani tindera, nikt nie ględził o czatach GPT ani sztucznej inteligencji, która szturmem bierze świat (bo jeszcze nie brała). Mimo ogromnych zmian, jakie zadziały się w …

Czytaj dalej Świąteczna bitwa rom comów czyli Love Actually kontra The Holiday

Świąteczne – nie tylko – paździerze część druga.

A było tak pięknie. Kolejny obejrzany świąteczny film nawet jak najbardziej ok (w skali bąbkowej, czyli nieco zawyżonej) a tu wskoczył nieoceniony Netflix z nowymi paździerzami. Ale po kolei... Miałam dość typowej paździerzowej kliszy, czyli historii o pracoholiku lub pracoholiczce z dużego miasta, ktory/a ląduje w małej mieścince z powodów przeróżnych, tam spotyka przystojnego pana …

Czytaj dalej Świąteczne – nie tylko – paździerze część druga.