Ukryta perełka w Shillelagh

Małe miasteczka potrafią być pełne niespodzianek. Tak jak i ludzie w nich mieszkający. Ot taka miejscowość jak położona niedaleko ode mnie Shillelagh (wymawia się Szilejla). Zapewne nigdy nie zatrzymałabym się w niej gdyby nie fragment jakiegoś programu w naszej telewizji publicznej RTE pokazującej sklep ulokowany właśnie tam, sprzedający drewniane laski słynne w świecie. Laski? Co może być tak oryginalnego w laskach produkowanych w mieścince gdzieś pośrodku hrabstwa Wicklow?

Jadąc w poprzednią niedzielę do Wells House na zlot samochodów classic i vintage, postanowiłyśmy z koleżanką nie tylko blogową M. zajrzeć do Shillelagh i do owego sklepiku. W miasteczku są dwie ulice na krzyż więc od razu rzuciło się nam w oczy niewielkie okno wystawowe z napisem: The Olde Shillelagh Stick Makers. Niestety sklep był zamknięty. Zrobiłyśmy trochę zdjęć wystawionych drewnianych kijów kiedy w środku pojawił się biały piesek i zaczął szczekać. Zwabił tym właściciela który nagle ukazał się w drzwiach i zaprosił nas do środka . Czy wiecie coś o tych laskach? spytal. Nie ale chętnie posłuchamy – odpowiedziałam. I wtedy z ust właściciela sklepu popłynęla opowieść o historii miasteczka, zanikającej irlandzkiej sztuce walki i pasji wyrabiania jedynych na świecie oryginalnych lasek Shillelagh, sztukę którą w jego rodzinie przekazuje się z ojca na syna.

Okolice pokrywały niegdyś pradawne dębowe lasy, zwane Shillelagh Woods (nazwa Shillelagh wywodzi się od Síol Éalaigh – potomkowie Ealaigh, choć kim był ów człowiek pojęcia nie mam). Dęby te nie były zwyczajne ale mocniejsze i wyższe niż gdziekowiek indziej.

Kiedy Irlandię zaczęli okupować brytyjscy najeźdzcy, wyeksploatowali nasze piękne lasy. Dęby z Shillelagh nie tylko wykorzystano do stworzenia najlepszej w owym czasie floty ale też dachów wielu londyńskich budynków, między innymi Opactwa Westminster (na szczęście część lasu istnieje i można po nim pospacerować). Ale to nie dąb ale śliwa tarnina przyczyniła się do powstania sztuki walki z użyciem metrowego kija. Drewno z tarniny jest bowiem bardzo lekkie ale mocne, a do tego elastyczne, o dużej odporności na uszkodzenia mechaniczne. Dodatkowo jest ciemne a przez to bardzo dekoracyjnie. Jego obróbka jest niełatwym rzemiosłem i wymaga wielu umiejętności, bo tarninę można przesuszyć i wtedy pęknie, a z powodu jej twardości trzeba dużo pracy by ją odpowiednio wyprofilować.

Czas od ścięcia tarniny do gotowego produktu to aż 3 lata – tyle trwa proces od ścięcia poprzez kolejne etapy produkcji. Tajniki wyrobu są tajemnicą i istnieje wiele różnych metod w zależności od rzemieślnika.

Shillelagh stick wygląda jak laska ale od bardzo dawnych czasów absolutnie nie służyła do pomocy przy chodzeniu lecz do obrony przed atakiem. Była za krótka żeby ulżyć kulawemu choć nadawała się do podpierania. Kiedy Irlandię zaanektowali Anglicy, zakazali oni noszenia kijów czy wszelkiej innej broni, wtedy Shillelagh zmieniła kształt i się trochę wydłużyła żeby uchodzić za zwyczajną laskę. Choć Anglicy siali propagandę o brutalnych irlandzkich gangach łomoczących się dla samego łomotu była to nieprawda – sztukę walki kijami praktykowano z umiłowania tradycji i dumy narodowej. Owe gangi zwane factions organizowały zawody w walce na laski i inna broń (oprócz palnej) i miały kodeks honorowy zwany Shilleagh Law (Prawo Shillelagh) który składał się z kilku punktów:

  1. Jeśli jedna z grup jest dużo mniejsza od innej, członkowie większej muszą przejść na jej stronę.
  2. Jeśli do dwóch walczących grup dołacza trzecia, musi walczyć o stronie tej mniej licznej.
  3. Atakujemy tylko jeden na jeden.
  4. Jeśli ktoś zaatakuje przeciwnika niezgodnie z regulaminem, jego grupa obróci się przeciw niemu.
  5. Atakujemy bronią podobną a więc laskami atakujemy przeciwnika z laską, kamieniem kogoś z kamieniem itp
  6. Nie wolno atakować kobiet nawet w obronie własnej.

Walki między gangami organizowano jak rodzinne pikniki, z muzyką i tańcami. Sztuki walki shillelagh ojcowie czy bracia nauczali młodsze pokolenie. Czy wiecie dlaczego w tradycyjnym tańcu irlandzkim nogi ruszają się żwawo a ręce są jakby przylepione do tułowia? Bo rytuał walki był jak taniec i miał swój rytm, i mężczyźni trenowali swe ruchy do muzyki. Kiedy jednak tańczyli publicznie nie chcieli by wrogowie czy przeciwnicy podpatrzyli ich ruchy rękami by rozpracować ich taktykę, więc ręce trzymali sztywno.

Choć na terenie kraju Irlandczycy używali walk jako sportu, to w Ameryce na emigracji było inaczej. Trwała duża konkurencja na rynku pracy i inne narodowości, głównie Włosi, atakowali irlandzkich emigrantów by odebrać im możliwość zatrudnienia. Mieli pecha bo Irlandczycy przywieźli z sobą kije shillelagh którymi efektywnie bronili się przed innymi.

Tymczasem w Irlandii w czasach wiktoriańskich shillelagh awansowała z broni gangów do eleganckiego dodatku dla gentlemana który mógł w potrzebie złoić skórę rzezimieszkowi czy w sposób cywilizowany rozstrzygnąć spór z innym galantem.

Liam Kealy, producent i właściciel sklepu, pracował jako policjant a kije wyrabiał jako hobby. Ciągle jednak ktoś prosił go o zrobienie na zamówienie a kiedy wkroczył internet i zakupy online, zapotrzebowanie na laski stało się tak duże że Liam zrezygnował z etatu i zajął się wyłącznie produkcją i sprzedażą. Choć na rynku jest wiele podobnych drewnianych kijów używanych do walk to pasjonaci wiedzą że najlepsza jest oryginalna shillelagh z Shillelagh, z irlandzkiej tarniny, zrobiona tradycyjną metodą w ciągu 3 lat.

Liam mówi że najwięcej zamówień ma ze Stanów i z Kanady. Laski są też elementem ceremonialnego uniformu oddziałów amerykańskich policjantów o irlandzkich korzeniach którzy podczas specjalnych uroczystości noszą shillelagh zamiast normalnej pałki.

Na pamiątkę wizyty w sklepie kupiłam mini-shillelagh – typowy souvenir z wygrawerowanym motto: If you’re lucky to be Irish, you’re lucky enough!. Choćby dlatego że chciałam podziękować Liamowi za to wspaniałe doświadczenie i podzielenie się z nami swą pasją. Jeśli będziecie kiedyś w pobliżu Shillelagh koniecznie zajrzyjcie do sklepu.

Na koniec poznajcie Liama i bardzo krótkie wprowadzenie do historii Shillelagh:

14 uwag do wpisu “Ukryta perełka w Shillelagh

  1. Dammar

    Bardzo ciekawa perelka. Ciesze sie ze zamierzasz ich wiecej odkrywac. Z checia poczytam, a jak bede w okolicy to odwiedze. Bardzo sie ciesze ze udzielasz tylu wskazowek, ja korzystam, z pozytywnym skutkiem.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Pingback: Opowieść prawie wigilijna o tym jak C. pierścionek kupował… ;) – Dublinia pisze

  3. Pingback: Wizyta w Abbeyleix – Dublinia pisze

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.