Po :)

Wrocilam ale z powodu nawalu pracy naprawde nie wiem kiedy zdolam cos konkretnego o Sycylii napisac.

Wiec tak tytulem wstepu:

Lot do Catanii odbyl sie bez wiekszych problemow, prawie nie bylo dzieci i przypadkowo dostalysmy ulubione miejsca przy emergency exit. Samolot co prawda nie mogl wyladowac z powodu ptakow ale nie bylo to jakies duze opoznienie. Za to do Dublina wylecialysmy 3 godz pozniej i niemowlakow naliczylysmy z osiem sztuk, w tym kilka miauczacych. A jednego pani przewijala normalnie na siedzeniu i taki zapach sie roznosil po pokladzie ze nawet nie chce precyzowac.

Hertz sie tym razem nie popisal bo okazalo sie ze samochodu ktory zamowilam nie ma, za to moge wziac albo taki gorszej klasy albo doplacic 5 e za dzien za cos leszego. Ale nie z nami te numery – zgodnie z umowa jesli Hertz nie moze mi zapewnic samochodu tej samej klasy za jaki zaplacilam musi mnie upgrejdowac za darmo, co do kobiety w koncu doszlo. Mapy tez nie mieli ale poniewaz bylam dosc wojowniczo nastawiona to dostalam taka ktora jakis klient zostawil. Pelne ubezpieczenie super cover jest chyba najdrozsze w Europie i przekroczylo koszt pozyczenia auta, ale juz po pierwszym dniu wiedzialam dlaczego. Jezdzilysmy Oplem Corsa dieslem w ktorym nie wiedzialam jak sie wlacza swiatla i musialam stanac na poboczu w tunelu podczas gdy KMZ studiowala instrukcje. Ale ogolnie samochodzik fajny.

Jak Wlosi jezdza to juz sie mialam okazje przekonac w Toskanii, ale naprawde to bylo nic w porownianiu do Sycylijczykow. Oczywiscie nadmierna predkosc, wymijanie na trzeciego, tworzenie czterech pasow na dwupasmowce, brak uzywania kierunkowskazow, kompletny brak zainteresowania czy ktos nadjezdza jak sie wlaczaja do ruchu oraz co mi sie najbardziej podobalo – zupelne zero regul na rondach. Nie ma zadnego tam pierwszenstwa czy cos. Jedzie sie i juz. Naprawde jak sie czlowiek wciagnie to zaczna to uwielbiac.

Oczywiscie kazdy szanujacy sie Wloch musi jechac drugiemu na tzw dupie. Niewazne ze droga waska i wyprzedzic sie nie da, niewazne ze pusto i tylko 2 samochody jada – trzeba sie trzymac tuz za i juz. A to jak jak Sycylijczycy parkuja to sie nadaje na caly album fotograficzny.

Drogowskazy i wszelkie oznaczenia straszne, ronda, zjazdy i skrzyzowania tak mylaco opisane ze sie dziwie ze tak malo razy sie pogubilysmy. Rzecza jasna jak juz wjechalysmy nie tam gdzie trzeba w jakas waska droge na ktorej sie nie da wykrecic, zaraz ktos wjezdzal za nami, stawal i czekal co zrobimy. Pare razy sie tez wtarabanilam w centrum jakies miasta polozonego na wzgorzu i musialam pokonywac waziutkie brukowane i prawie pionowe uliczki, na ktorych koncu byl znak stop i trzeba sie bylo zatrzymac a potem ruszyc. Brrrrr.

No to teraz o samej Sycylii.

Tak mi sie wydaje ze Ci ktorym sie ten kraj tak bardzo podoba nie znajaToskanii albo chociazby Irlandii. Naprawde nic specjalnego. Owszem, bawilam sie swietnie, uwazam wyjazd za udany ale nie oszukujmy sie – Sycylia jest przecietna na tle innych krajow w ktorych bylam. Brzydkie okolice – brud, jakies fabryki, rafinerie, slawne lido to kawal zwyklej plazy na ktorej sie walaja butelki i pety. Z gory widzi sie ladna marine a jak sie zjedzie w dol to tylko zardzewiale lodzie, troche skal i kilka kiepskich barow. A jkiedy sie jedzie przez Toskanie to chcialoby sie zatrzymywac co pare minut i robic zdjecia, kazda dziura jest godna uwagi i malownicza. Owszem, Sycylia ma duzo ciekawych zabytkow starozytnych, ruin swiatyn i teatrow. Barok sycylijski ktory jest widoczny chocby w NOTO jest piekny bez dwoch zdan. Ale to wszystko jakos ginie w zalewie przecietnosci. Nie wiem, moze mam za duze wymagania po tym jak mieszkam juz 5 lat w tak przepieknym kraju.

Okrzyczana Taormina to po prostu ladne turystyczne miasteczko zapchane knajpami i sklepami z pamiatkami. Jesli tam naprawde przyjezdzaja gwiazdy filmowe to im sie dziwie.Ruiny amfiteatru jednakze warte odwiedzenia. Moge polecic jeszcze Ortigie w Syrakuzach ale to co zrobiono z rzymskim amfiteatrem wola o pomste do nieba. Z powodu wystepu Bocellego przykryto go calego metalowymi lawkami i postawiono normalna scene.

We wspomnianym Noto bylam 2 razy i rzeczywiscie na tle reszty wyspy prezentuje sie niezle. Jednyna ladna trasa widokowa prowadzila do Caltagirone ktore tez jest warte zobaczenia chocby z powodu slynnych schodow pokrytych mozaika. Najlepsze i najwieksze wrazenie wywarla na mnie Dolina Swiatyn w Agrigento gdzie odbywa sie wlasnie wystawa rzezb Mitoraja, rewelacyjnie wspolgrajacych ze starozytnymi ruinami.

Sycylijska spolecznosc natomiast jest bardzo malownicza, zwlaszcza ta w mlodym wieku i rowniez ta pod czterdziestke. Chyba na calej wyspie jest jeden meski fryzjer bo mlodziez ma taki sam hairstyle: nazelowane wlosy stojace do gory ale grzywka przylizanymi szpileczkami na czolo, a starsi maja poldlugi wlos a la Drupi. Przecietny Sycylijczyk ma 150 cm wzrostu, oprocz wspomnianego fryzu charakteryzuje sie lusterkowymi okularami przeciwslonecznymi, opietymi spodniami (najlepiej w kolorze czarnym, ale zolty i czerwony tez jest cool) samochodem z ktorego dobiega glosna muzyka oraz dziewczyna ktora sie na nim wiesza, ewentualnie ktora sie prowadzi trzymajac reka za kark, co wyglada tak jakby sie animowalo kukielke (patrz skecz kabaretu Ani Mru Mru o Brzuchomowcy)

Ach, no i Etna wybuchla sobie byla. Wracalysmy z KMZ i Efka z Taorminy w nocy i nagle zauwazylysmy jak na czubku wulkanu goreje ogien, wygladalo to jak wrota Mordoru. Niestety zdjecia nie wyszly. Jakos sie nam wtedy wydalo to normalne (no w koncu Etna jest aktywna) ale na drugi dzien Efka nie wyleciala do Rzymu z powodu pylow a lawa pokryla jeden z odcinkow Giro d’Italia.

Wiecej szczegolow wkrotce a na razie troche zdjec:

Sycylijski szyk: