Za mało wody w wodzie

Przy oglądaniu serialu Wielka Woda na Netflixie, przyszła mi do głowy scena z filmu Poszukiwany Poszukiwana, o zawartości cukru w cukrze. Moje i trochę młodsze roczniki pewnie pamiętają. Bo w sumie jedyna krytyczna uwaga dotycząca ostatniego polskiegu hitu to właśnie niewystarczająca zawartość wody w wodzie, czyli za mało o powodzi. Ale i tak serial podobał mi się bardzo i pozytywnie zaskoczył. Polecam.

Powódź tysiąclecia pamiętam, ale bardziej w sensie wiedzy o tym, że była, niż co się konkretnie działo. Miałam wtedy 26 lat i tuż przed nią wyjeżdżałam autokarem na urlop w Katalonii. Połowa autobusu była pusta, bo wiele osób zrezygnowało z wakacji przestraszone perspektywą powodzi, zapewne mieszkali w zagrożonych rejonach. Z moich wspomnień wynika, że wróciłam do Polski już po wszystkim (nie było mnie w sumie 18 dni) i mam przebłyski, że szeroko mówiono o tym w katalońskich mediach.

Nie przepadam za filmami czy serialami katastroficznymi, bo się po prostu boję wszelkich żywiołów. Nie oglądam też żadnych sprawozdań z pożarów, tsunami, huraganów i innych podobnych wydarzeń. Na szczęście mieszkam w kraju, gdzie nie występują trzęsienia ziemi ani tornada, nie ma wulkanów ani ekstremalnych warunków pogodowych. Niestety z sytuacją pożaru, choć na niewielką skalę, zetknęłam się dwukrotnie. Kiedy wynajmowałam mieszkanie w Dublinie, ktoś podpalił kosze ze śmieciami i ogień sfajczył nie tylko całe pomieszczenie z koszami ale i przylegający do niego pokój w mieszkaniu, który sąsiadował z moim. Moja współlokatorka była na wczasach, a ja o powrocie z pracy zastałam strażaków i wywalone drzwi do mojego lokum. Ktoś z administracji przełożył mi drzwi od kibla jako wejściowe, dopóki landlady nie zoganizowała nowych.

Kolejny raz pożar zdarzył sie w moim obecnym miejscu zamieszkania, dwa piętra nad moim mieszkaniem. Akurat i ja i C. byliśmy w domu, ale problemem było znalezienie przestrasznych alarmem kotów i zapakowanie ich do kontenerków. I jak Kitty w miarę szybko zlokalizowaliśmy, tak Killer się jakby pod ziemię zapadł. Stwierdziłam, że ja bez niego nie wyjdę i zostaję, ale w końcu C. znalazł go pod łóźkiem. Opuściliśmy budynek jako ostatni, mijając się w drzwiach ze strażakami. Z okna na górze buchał ogień jak z pyska smoka z Gry o Tron, ale szybko go ugaszono. Przyczyną okazała się lokatorka, która chciała spędzić z facetem romantyczną randkę i na łóżku na kołdrze postawiła bez zabezpieczenia świeczki. A jak kołdra zajęła sie ogniem, to pani postanowiła ja przeciągnąć po całym mieszkaniu do łazienki do wanny, czym rozniosła ogien już wszędze. Nic nikomu się nie stało, oprócz drobnych poparzeń.

Powodzie na większą i mniejszą skalę to zjawisko w Irlandii częste, bo niestety wiele osiedli czy domów jest położonych na takich terenach, gdzie prędzej czy później coś wyleje. Osobiście pamiętam jedną z większych powodzi w Dublinie, bo to był dzień, kiedy po pracy wybieraliśmy się na tzw managers night, na wyścigi chartów. Zamówiliśmy parę taksówek, i ta w której jechałam ja była ostatnią, jaką się udało dostać. Potem już nic nie jeździło. Padał gęsty deszcz, a pobocza dróg i chodniki wyglądały jak rwące rzeki. W pewnym momencie taksówkarz jechał w tak głebokiej wodzie, że chciał się zatrzymać i wyprosić nas na środku drogi, ale w końcu jako się udało djechać do celu. Kiedy wracałam, po deszczu i wodzie nie było ani śladu, ale wcześniej zmarła jedna osoba, zalana wodą w mieszkaniu w suterenie w samym centrum miasta.

No ale miało być o serialu a ja tu gadu gadu. Przede wszystkim – wreszcie było wszystko słychać! Czyli jednak da się zrobić coś w Polsce z dobrym dźwiękiem. Wreszcie dialogi wartkie i naturalne, kwestie takie, jakie normalni ludzie rzeczywiście do siebie mogli by mówić. Wreszcie to, kim są dane osoby i jakie są między nimi powiązania, wynika z akcji a nie z nienaturalnych wstawek typu: Jestem twoją ciotką i to ja cię wychowałam 😉 Scenariusz ISTNIEJE, jest konstrukcja, jest napięcie, sa postaci z krwi i kości. Realizacja na wysokim poziomie, naprawdę wyglądało to jak kręcone w latach dziewięćdziesiątych. I jakby faktycznie zalano pół miasta na potrzeby serialu. Dowiedziałam się, że przy post produkcji pracowały cztery różne firmy, ponad 300 osób. I to widać (slychać i czuć 😉 )

Jedyne zastrzeżenie jake mam, o czym już wspomniałam na początku, to zbytnie skoncentrowanie się na wątkach osobistych kosztem samej walki z żywiołem. Ja rozumiem, że to nie dokument, że trzeba było wprowadzić bohaterów fikcyjnych oraz ich własne problemy. Ale w końcu tytuł to Wielka Woda, prawda? O sytuacji wrocławskiego Zoo wspomniano, a jak się poczyta o kilkudniowej walce pracowników i Wrocławian o ochronę życia zwierząt i samego miejsca, to ciarki chodzą. Świetnie zbudowano napięcie i taką ciszę przed burzą, ale potem trochę siadło. Czytałam wspomnienia osób, które to przeszły i pamiętają i to są niesamowite i przerażające historie, ale też pełne heroizmu i wzajemnej pomocy. Główna postać pani hydrolog Jaśminy trochę irytująca, ale ogólnie nie czepiam się, aktorstwo na wysokim poziomie ale wyróżnię dwóch panów Tomasza Schuchardta i Ireneusza Czopa (zupełnie mi nie znanych).

Można było pokazać więcej zakulisowych akcji obnażających złe decyzje rządu i instytucji odpowiadających za bezpieczeńswto miasta, można było wprowadzić więcej scen wywołujących emocje, więcej walki z żywiołem i akcji ratunkowych ale wiecie co? I tak jest naprawdę dobrze. I nie tylko dobrze jak na „polski serial” ale dobrze. Szkoda tylko, że angielski dubbing jest beznadziejny (sprawdziłam z ciekawości) więc jeśli ktoś chce polecać obcokrajowcom, to raczej z napisami.

PS W serialu gra Tomasz Kot i jego córka Blanka, wyglądająca jak młoda Monica Bellucci.

6 uwag do wpisu “Za mało wody w wodzie

  1. Dammar

    Ja pamietam bardzo dobrze tamten czas. Wlasnie wtedy moj Tata mial atak dusznosci, byl gornikiem ponad 20 lat, potem pylica I rak pluc. Dzwonilismy na pogotowie, ale caly czas bylo zajete. Wsiadlam w samochod, pojechalam do szpitala I blagalam o karetke. Mialam wtedy 22 lata. Ratownicy powiedzieli bym jechala przodem, oni pojada za mna. Zabrali tate do szpitala, I zaraz potem droga dojazdowa do domow gdzie mieszkalam zostala zamknieta.
    Mieszkalismy na gorze, ale lalo juz dlugo I wszystkie gorskie zrodla ruszyly w dol I zaczely zalewac domu u podnoza gory, jeden z nich zaczal pekac na pol I strazacy musieli owinac go specjalna opaska by nie pekl. A nasza droga byla bad tymi domami, wiec staraly sie powstrzymac potoki wody u gory.
    Jezdzilam wtedy na kurs do Krakowa, busy musialy jezdzic okrezna droga bo zakopianka byla czesciowo zalana a domy staly w wodzie. Ja nawet nie wiedzialam ze na tych wioskach jakas rzeczka byla. Krakow, jeszcze gorzej. mosty zamkniete, nie mozna bylo sie przedostac w niektore miejsca, tylko naokolo.
    We Wroclawiu mamy rodzine, czesto dzwonilismy bo w radiu ciagle trabili o wroclawskim zoo, ale oni nie mieszkali blisko rzeki.
    Ciekawe, bo wczoraj synowi opowiadalam o tej powodzi. U nas czesc miasta ktora byla nad rzeka, zostala calkowicie zamknieta. Moj Tata zawsze sie cieszyl ze mieszkamy na gorze I nam nic nie grozi. Ale piwnice nam zalalo I woda zaczela podmywac dom, wiec szybko kopali dodatkowo rowy obok domu, zeby tylko woda bokiem szla.
    W Dublinie powodz tez pamietam, ale to bylo nic w porownaniu do Polski.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Ja pamietam te powodz doskonale, bo jechalm akurat autobusem na slub mojej kuzynki, na ktorym mialam byc jej swiadkowa, co bylo zaplanowane, odkad mialysmy po 3 latka;) I ona na gwalt musiala szukac w ostatniech chwili ewentualnej zastepczyni, gdybym nie dojechala. To byly czasy raczkujacego internetu, wiec ciagle wisialam na linii biura podrozy, ktorym mialam jechac do Polski, bo co piec minut byly inne informacje-jedziemy, nie jedziemy. Przez jakis czas granice byly zamkniete, z powodu, ze nie przejezdne;)
    Jednak dojechalam, polprzytoma i niewyspana, przepadl mi termin u fryzjera, wiec wyladowalam u osiedlowej fryzjerki, typu „U Halynki”;), ktora zrobila mi trawla…Nawet gdybym chciala zapomniec, to sie nie da, jest dowod na zdjeciu slubnym mojej sis;)
    Ale najgorsze bylo, kiedy przejezdzalismy przez Opole, nie bylo wtedy jedzcze obwodnicy, jechalo sie przez sam srodek miasta, ktore wygladalo, jak po wojnie. Te podmyte domy, poniszczone meble na ulicach, to jeszcze nic, najgorzej, gdy przejezdzalismy kolo cmentarza. Na widok rozwalonych grobow i porozbijanych trumien zapanowala-nomen-omen- grobowa cisze, kilka osob zaczelo plakac, chyba przez nastepne pol godziny nikt nie powiedzial slowa. Wtedy postanowilam, ze musze zostac po smierci skremowana, ten widok mam do tej pory przed oczami.
    A film super, ogladalam z H., z niemieckim, o dziwo calkiem dobrym, dubbingiem.
    Ogolnie najwiecej przepadkow smiertelnych w takich sytuacjach (rowniez tu w Niemczech), to osoby, ktore schodza do piwnic, probuja uruchomic pompy wodne (czesto stare, ze zla izolacja), no i osoby unieruchomione, zdane na siebie.
    Ja mam zawsze tez w glowie, zeby ratowac koty, tu sa takie naklejki na okno, informujace strazakow, ze w domu sa zwierzeta.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Przy okazji wysle Ci to zdjecie, bo mam oczywiście odbitke, tyle, że gdzies wcisnieta;) A dzisiaj zaczął u nas prace kolega, ktory w zeszlm roku stracił dom w powodzi, (niedaleko Koblenz), jutro bede z nim rozmawiać w ramach nawzajnego poznania, jestem ciekawa, co powie na ten temat.

      Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.