Cisza na blogu, za co winię po pierwsze Chiarę z bloga: Chiara76.home.blog, za polecenie serialu The Mentalist, który ma siedem sezonów po 20 parę odcinków w każdym. Po drugie – HBO i prequel GOT – House of the Dragon.
The Mentalist to serial nie nowy, kręcony dla TV. Byłam świadoma jego istnienia, ale nie chciałam się specjalnie angażować w tak długą opowieść. Człowiek się już przyzwyczaił do streamingu i sezonów tak po 6-10 odcinków, potem rok przerwy i znów. Ale za późno – zaczęłam i mam jeszcze całe dwa sezony do końca. Jeśli ktoś lubi serie kryminalne, w których każdy odcinek jest niby osobną całością ale jest wątek, a nawet kilka, spajających całość, z angażującymi postaciami i interesującym głównym bohaterem, to polecam. I oczywiście – jak to bywa w podobnym formacie, pytanie gdzieś w podświadomości, czy główna postać kobieca i męska się zejdą.
House of The Dragon zacząłam z taką pewną nieśmiałością 😉 bo oczekiwania były ogromne. Nie chciałam, żeby skończyło się na wielkiej kupie, jak reklamowany od czterech lat „przebój” Amazon, kosztujący miliard dolarów Władca Pierścieni – Pierścienie Władzy. Na szczęscie HOTD jest fascynujący i każdy nowy odcinek oglądam po 2 razy, przeżywając jak stonka wykopki. Kiedy pod koniec pierwszego usłyszałam motyw muzyczny z GOT, to zaczęłam szlochać, zaprawdę powiadam Wam, tak było 🙂
Chociaż House Targaryen był na końcu mojej listy jeśli chodzi o swoje sympatie dla rodów Westeros (Team Lannister 🙂 ) to oczywiście był to ród panujący przez stulecia, więc rozumiem dlaczego właśnie na nich skupia się prequel. No i kochani, główny bohater czyli Daemon Targaryen… mój nowy serialowy crush. Pobił Jamie’ego Lannistera, a to o czymś świadczy. Dzielę więc wolny swój czas pomiędzy Mentalistę, Daemona, oglądanie recenzji HOTD na YouTube i słuchanie francuskiego popu. Tak trzeba żyć 😀
Do tego w moim życiu zachodzą pewne zmiany, o których za jakiś czas opowiem (nie chodzi o menopauzę, jakby co, do tego jeszcze daleko) ale na razie skupiam się na wyjeździe do Rygi i na nadchodzącej wielkimi krokami jesieni. Przecież jestem jesieniarą i uważam, że to najpiękniejsza pora roku. Gdzieś obok inflacja, straszenie cenami energii, nie kończąca się wojna, topniejące lodowce i tylko jakoś o covidzie przycichło, a ja się cieszę, że nie mam dwudziestu paru lat albo dzieci, żeby się jakoś specjalnie przejmować przyszłością.
Nie sądziłam, że tak się wciągniesz w „The Mentalist” ale… nie czuję się winna, że Ci poleciłam a nawet cieszę się, że się tak spodobał 🙂 Ja sobie go już zdążyłam powtórzyć 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
D
😉 oj wciagnelam sie I wlasnie kontynuuje ogladanie 🙂 dzieki I wiecej polecen na blogu mile widziane
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mntaliste swego czasu w TV oglądałam:)
Ja tez czytam, oglądam seriale i cieszę się nadchodzą jesienią:) Szczególnie po tym u nas wyjątkowo upalnym lecie. Nawet urlop jesienny, zamiast Hiszpanii, Włoch lub Grecji, zabukowaliśmy w Czechach:) W grę wchodziła jeszcze Francja, bo Alzacja jest piękna o tej porze roku, ale tam byliśmy już bardzo często:) Covidowe popierdywania co prawda słychać i próbują nim straszyć, ale chyba się ludzie uodpornili;)
A no i nowego łóżka szukamy, czujemy się, jak wtedy, kiedy wprowadzaliśmy pierwszego wspólnego mieszkania;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba