Rodzina Stratford

Od kiedy przyjechałam do Irlandii, bardzo zaczęła mnie interesować historia. Ale nie taka „szkolna” czyli że w takim a takim roku była taka wojna czy coś innego się działo, ale mikro historia, czyli rzeczy niezbyt istotne w rozwoju kraju czy świata, często zapomniane. Jak wyglądało kiedyś moje miasto? Co to za ruina tam stoi? Kim byli ludzie, którzy tę ruinę kiedyś zamieszkiwali? Och, jak ja lubię kopać i dogrzebywać się różnych informacji. Jak tak grzebię, jak kura w ziemi za dżdżownicą, to się różne inne ciekawostki przy okazji ujawniają. To się nigdy nie nudzi.

Z okna widzę XII wieczne opactwo cystersów, o którym już TUTAJ pisałam. Zaraz przy nim jest cmentarz, a na nim oprócz starych i nowszych nagrobków, ogromna krypta z wieńczącą ją piramidą. Może pamiętacie, że ja nie zawsze wszystko zauważam. Tostera w mieszkaniu nie zauważyłam przez kilka lat, to już legendarne jest. I tej ogromnej krypty, którą widać z okna w mojej sypialni, też nie dostrzegłam, a przechodziłam koło niej pewnie z kilkadziesiąt razy. I kiedy parę dni temu poszłam do ruin na spacer, to nagle popatrzyłam przed siebie i BUM – krypta z piramidą na czubku stoi mi przed oczami. Zaczęłam ją obchodzić w koło, szukając jakichś napisów, ale nic na niej nie ma. Wejście zagrodzone jest metalową kratą i łańcuchem. I wtedy zagadnął mnie jakiś mężczyzna, w którym rozpoznałam naszego lokalnego pastora o ksywce Father Trendy.

Trudno przeoczyć tę piramidę, ale mnie się udało.

Mamy w miasteczku kościół dla katolików i dla protestantów czyli Church of Ireland. Tenże położony jest tuż obok opactwa. Kilka lat temu objął go młody pastor, który zasłynął z wysmakowanych ałtfitów i długich, czarnych włosów. Tu możecie go zobaczyć na zdjęciu, co prawda w służbowych ciuszkach. Lokalsi przezwali go Father Trendy, no bo taki „trendy” jest 😉 Zawsze go chciałam zobaczyć na żywo, nie aż tak bardzo jednak, by iść na mszę. No i proszę, przy oglądaniu piramidy Father Trendy objawił mi się sam. Chudszy niż na zdjęciu i o wampirycznym wdzięku. W sensie blady i z wiktoriańskim zacięciem.

Pastor przygalopował z parafii, bo nie tak dawno owa krypta została zwandalizowana. Ktoś się tam wdarł w nocy i wykopał kości z grobów. Czaszki walały się rankiem na trawie. Father Trendy pewnie myślał, że mam zamiar zrobić coś podobnego, choć był jasny dzień. Ale kiedy tylko się przekonał, że nie mam złych zamiarów, poinformował mnie, że w krypcie spoczywa rodzina, która kiedyś posiadała Baltinglass i nie tylko, była też swego czasu jedną z najbogatszych w Irlandii. Rodzina Stratford, lordów Aldborough.

Historia Stratfordów to przykład szybkich awansów społecznych, zgromadzenia olbrzymiego majątku i zaszczytów, a potem równie szybka droga w dół aż do całkowitego bankructwa. Wszystko zaczęło się od Johna, wywodzącego się z brytyjskiej arystokratycznej rodziny, której początki sięgają XI wieku, a której nazwisko wzieło się od miasta Stratford Upon Avon (gdzie urodził się William Shakespeare i gdzie byłam kilka lat temu, nie mając pojęcia, że jest ono powiązane z moją okolicą!).

Rodzina już od jakiegoś czasu była osadzona w Irlandi i do ich majątku należały przeróżne ziemie w okolicy, miedzy innymi Baltinglass. John po skończeniu College’u Trinity w Dublinie, zajął się polityką. Musiał sobie dobrze radzić, bo szybko dochrapał się tytułu Barona Baltinglass, a potem wicehrabiego Aldborough i wreszcie Earla Aldborough. John posiadał również kurtuazyjny tytuł wicehrabiego Amiens. Ów dżentelmen zapoczątkował linię Earlów Aldborough i ustanowił podwaliny do przyszłej fortuny, która oczywiście miała przejść na najstarszego męskiego potomka. Żona Earla spisała się, bowiem urodziła aż sześciu synów i dziewięć córek (a może i więcej, córki nie były aż tak starannie raportowane). Ponoć lord pod koniec życia był bardzo kłótliwy i toczył waśnie z wszystkimi swoimi dziećmi. Ale tak czy inaczej, po jego śmerci najstarszy syn Edward został spadkobiercą większości fortuny i tytułu II Earla Aldborough.

Edward urodził się w Belan House, bajkowej siedzibie nieopodal Baltinglass, która swego czasu uchodziła na najpiękniejszą w Irlandii. Zachowały się po niej ryciny i obrazy a także ruiny stajni. Jej opisy przeżyły we wspomnieniach gości, istnieje dość wierna relacja w pamiętnikach Goeorginy Sartoris, która odwiedziła dom jako dziecko. Zapamiętała splendor, granitowe ogromne schody, kominki, wysokie sufity, mahoniowe i dębowe meble, krzesła Chippendale i mnóstwo obrazów na ścianach, oraz piękne jezioro w ogrodzie. Edward był bardzo ambitny i wysoce zainteresowany architekturą, przemysłem i robieniem pieniędzy. Chciał budować, tworzyć, odcisnąć piętno na historii rodu. Ale chciał też zapewnić pracę ludziom, którzy mieszkali na jego włościach.

Belan House w czasach świetności.

Edwardowi zamarzyło się miasto wzorowane na Bath. Modny resort, gdzie będą przyjeżdżać bogaci, ale gdzie ci biedni będą mieć zapewnioną pracę. Kupił więc ziemię niedaleko Baltinglass i założył i zaprojektował miasto, które nazwał Stratford upon Slaney (Slaney od rzeki). Mieszka tam mój znajomy, razem z ponad dwustoma innymi osobami. Jest tam też pub (otwarty wtedy, kiedy właściciel ma na to ochotę) i kościół. To obecnie bardzo mała, cicha i nie znana nikomu osada. Ale za czasów Edwarda to hulało, że hej! Lord wybudował ponad 300 domów dla robotników, fabryki, szkoły, dwa kościoły – jeden dla katolików, drugi na protestantów, i co tam jeszcze było trzeba, za sumę wtedy zawrotną 10.000 funtów.

Wkrótce Stratford Upon Slaney stał się świetnie prosperującym centrum produkcji tekstyliów, zatrudniającym tysiące robotników, z których część ściągnęła ze Szkocji. W mieście funcjonowało 13 pubów, a to o czymś świadczy 😉 Przy okazji natknęłam się na ciekawostkę – Baltinglass mogło być swego czasu Nową Genewą, gdyby Lordowi wypalił pewien pomysł. Otoż pod koniec XVIII wieku do Irlandii dotarli uchodźcy z Genewy, głównie intelektualiści, artyści i rzemieślnicy, którzy brali udział w nieskutecznej rebelii przeciw rządom Francji i Szwajcarii. Wśród nich byli zegarmistrze, których Lord zaprosił do osiedlenia się właśnie w Baltinglass, gdzie mogliby założyć biznesy. Nic z tego nie wyszło i uchodźcy wylądowali w Waterford. Kolonia podupadła, ale do dziś tereny zamieszkałe przez uchodźców nazywane są New Geneva.

Jak już Earl rozhulał Straford, zajął się powiększaniem i ulepszaniem posiadłości Belan House. W domu pojawiła się ogromna biblioteka i sala teatralna, w ogrodach nowe jeziora z egzotycznymi rybami, świątynie i altany. Lord, będąc wówczas jednym z najbogatszych ludzi w Irlandii, hojnie wspierał artystów, między innymi Thomasa Gainsborough. Postanowił też wybudować sobie dom w Dublinie i rezydencję w Londynie. Aldborough House w Dublinie powstał między 1792 a 1798 rokiem. Niestety, ówcześnie jest to ruina zagrożona totalnym zawaleniem. Straford Place w Londynie miał więcej szczęścia. Przepiękny gregoriański budynek można wciąż podziwiać z bocznej uliczki od Oxford Street, naprzeciw Bond Street. Obecnie należy do ekskluzywnego klubu Oriental Club.

Stratford Place w Londynie

Edward był żonaty dwa razy ale nie doczekał się potomka. Po jego śmierci tytuł, Belan House i Baltinglass dostał się więc w posiadanie jego młodszego brata Johna. Pozostały majątek został rozdysponowany między różnych krewnych. O Aldborough house toczyły się długie boje między wdowcem po drugiej żonie lorda, a jego siostrzeńcem, który odziedziczył też Stratford Place. Stratford upon Slaney już wcześniej został sprzedany rodzinie kupieckiej Orr. Nic specjalnego o Johnie nie udało mi się znaleźć. Był także politykiem i niestety spłodził tylko same córki, znów źródła nie są pewne co do ich ilości. Po jego śmierci tytuł przypadł więc na kolejnego z braci, Benjamina O’Neill Stratforda.

Aldborough House w stanie rozsypki.

Och, to był dopiero gagatek. Z powodu ekstrawanckiego stylu życia i skłonności do hazardu, wciąż popadał w kłopoty i zapożyczał się, gdzie było można. Zamieszkał w Baltinglass w Stratford Lodge, zostawiając Belan House w rękach rodzinnego prawnika, niejakiego Lewisa. Ponoć ów Lewis dostał dom w dzierżawę, aczkolwiek legalność tego procesu pozostaje bardzo niepewna. Lewis i jego kumpel o nazwisku Mercer postanowili wyprzedać z majątku wszystko, co się dało. Meble, kominki, drzwi, rzeźby. Do dziś stoją w Athy domy wybudowane z rozkradzionego kamienia z Belan. Piękna metalowa brama wjazdowa wita dziś gości w Carton House w Kildare. Porzucony, opustoszały budynek zaczął popadać w ruinę.

Syn Benjamina, Mason Gerard, zapisał się w dziejach rodziny jako bigamista (albo nawet trigamista). Najpierw pojął za żonę pannę Cornelię Jane Tandy, w stylu Gretna Green w Szkocji czyli ucieczki w celu zawarcia ślubu. Ale z jego listu pożegnalnego, odczytanego po jego śmierci wynika, że już wcześniej był żonaty z panną Davenport, która żyła i miała się dobrze w momencie, kiedy jej mąż żenił się z inną. Ale to nie wszystko. Cornelia urodziła kilkoro dzieci, w tym dwóch synów: Benjamina i Charlesa. Ale nie wiedziała że jej mąż ma inną żonę Mary i również z nią kilkoro dzieci, w tym syna Henry’ego. Było więc tych żon conajmniej dwie, a prawdopodobnie trzy.

Benjamin był praktycznie non stop bez pieniędzy, jadąc na pożyczkach. Zasłynął z tego, że jeździł do Londynu do przeróżnych lichwiarzy i wymuszał pożyczki grożąc im strzelbą. Po jego śmierci okazało się, że pretendentów do resztek majątku i tytułu jest dwóch – syn Benjamin ale i syn Henry, z małżeństwa z pierwszą (drugą?) żoną Mary. W tym czasie Mary była już legalnie rozwiedziona. Po wyczerpującej walce sądowej tytuł przypadł Benaminowi. Mary i jej dzieci wyprowadzili się do Toskanii, gdzie jej syn używał bezprawnie tytułu Lord Aldborough. Przyniosło to spory skandal nazwisku, albowiem Henry wmieszał się w rebelię przeciw zjednoczeniu Włoch i wylądował w więzieniu, o czym pisały wszystkie gazety.

Benjamin, właściwy 6ty Earl of Aldborough, był dziwakiem i odludkiem. Spędzał czas w Baltinglass, w majątku Stratford Lodge, konstruując balon na gorące powietrze. Spędził na tym ponad 20 lat, trzymając całą sprawę w sekrecie. Zatrudniał tylko jednego służącego, a posiłki dowożono mu z gospody końmi. Kiedy balon był już praktycznie gotowy, lord wykupił pas startowy we Francji nad Sekwaną, by tam odbyć dziewiczy lot. Niestety, czy to z powodu wadliwej instalacji czy nieuwagi lorda, w domu wybuch pożar i prawie wszystko spłonęło, łącznie z balonem. Załamany Benjamin wyprowadził się do Hiszpanii, gdzie dokonał bezpotomnie żywota. Wszystko, co jeszcze wtedy posiadał, albo już było ruiną, albo zostało sprzedane, jak większość Baltinglass. I tak wygasła linia Earlów of Aldborough.

Spora musiała być fortuna 2go Earla, skoro starczyła na to, by zapewnić środki na utrzymanie kolejnych czterech i ich rodzin, bo chyba się do niej nie dokładali, a brali. Miasto Stratford Upon Slaney (zwane też Stratford On Slaney) liczące kiedyś 300 domów i koło 2000 mieszkańców, wykończyła Zaraza Ziemniaczana a potem inna choroba, zwana śmiertelną gorączką. Do 1960 roku stało puste, z domów i zakładów nic nie zostało. Teraz, jak wspomniałam na wstępie, to maleńka mieścinka o której mało kto wie. Vis a vis moich okien, po drugiej stronie rzeki, stoi szkoła wybudowana przez rodzinę Stratford. Na terenie, gdzie kiedyś stał Stratford Lodge, jest teraz pole golfowe. No i jest jeszcze krypta z piramidą na szczycie. Tyle zostało po lordowskiej rodzinie Aldborough.

Zdjęcia oprócz pierwszego znalezione w internecie.

11 uwag do wpisu “Rodzina Stratford

    1. Pyramidy na irlandzkich grobach sa spotykane aczkolwiek rzadko. Jedna I to spora jest na cmentarzu w miescie, gdzie pracuje. Mam tam zamiar zajrzec. A jak bedziemy w Derry to tez jedna jest w planie:) wtedy rozwine temat piramid na irlandzkich grobowcach:)

      Polubione przez 1 osoba

  1. Ultra

    Historie rodów są zwykle ciekawe, gdyż właściciele dostarczali wciąż nowych skandali. I to jest dla mnie właściwa historia kraju, a nie jak w podręcznikach same wojny, natomiast życia zwykłych ludzi niewiele, a to społeczeństwo tworzy historię państwa.
    Zasyłam serdeczności

    Polubione przez 1 osoba

  2. evka07002

    Kolejna ciekawa historia ,Uwielbiam Twoje opowiesci ! I juz czuje niedosyt . .
    Pisz te ksiazki Ewciu I odkrywaj te zapomniane postaci I ich losy -sa fascynujace !!
    Serdecznie Ciebie pozdrawiam . Czytam wszystko ,tylko z komentowaniem gorzej -ale jestem obecna 😉

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.