Uwaga spojlery i wulgarny język!
Zawzięłam się i wysłuchałam audiobooka 365 dni autorstwa Blanki Lipińskiej. Jeśli nie wybudziliście się ze śpiączki bądź nie wróciliście z jakiegoś odciętego od świata klasztoru, to na pewno wiecie że film na podstawie tej opowieści to POLSKA ODPOWIEDŹ na 50 twarzy Greya. W Polsce rzadko się kręci normalne filmy, w większości się „odpowiada” a to na „Wspaniałe Stulecie” (Korona Królów) a to na „Taboo” (Belle Epoque) a to na „Szybkich i wściekłych” (Diablo). No więc i książka i film to odpowiedź autorki na Greya, bo przecież Polacy nie gęsi i mają swojego Massimo (a że to nie Polak a Włoch to nieważne).

Od razu zaznaczam że nie jestem fanką powieści erotycznych. Seks wolę oglądać niż o nim czytać bo jednak język (nie tylko polski) albo brzmi wulgarnie, albo śmiesznie, albo i tak i tak. Jak na ekranie facet dotyka kobiecych piersi to ok ale jak na kartach książki je UGNIATA to ja mam od razu przed oczami wyrabianie ciasta – taki przykład. Ale zdaję sobie sprawę z tego że jest ogromna masa wielbicieli tego typu literatury, bo w końcu ktoś kupuje te Greye prawda?
365 dni, zjechane z góry do dołu przez chyba wszystkich liczących się recenzentów, pominąwszy tematykę a skupiwszy się na fabule, języku, opisie seksu i dialogach to naprawdę nie jest najgorsza książka tego typu jaką czytałam. Czytałam jedną dużo słabszą i bardziej żenującą, ale rozpłynęła się bez echa bo nie miała takiego marketingu i autorka nie była tak rozpoznawalna i medialna jak Blanka Lipińska.
Dlaczego 365 dni wywołała – nie tylko u mnie – tzw cringe czyli skrzywienie i zażenowanie zamiast zwyczajowego rechotu z powodu sterczących kutasów wyłaniających się z prawie każdej strony? To może od początku czyli od streszczenia: bohaterką książki jest Laura Biel, kobieta idealna. Piękna, zadbana, w permanentnym makijażu, z fantastyczną figurą, która potrafi tańczyć na rurze, która uczyła się tańca towarzyskiego oraz prowadzenia samochodów rajdowych. Zna perfekcyjnie angielski, uwielbia różowego moeta i prosecco oraz NIEBOTYCZNE szpilki (słowo niebotyczne powtarza się w książce za każdym razem kiedy Laura wkłada buty), właśnie rzuciła pracę dyrektora d/s sprzedaży w hotelu i odpoczywa na Sycylii przy boku swego chłopaka. Chłopak Martin to taki typowy polski karczuś który „już się w życiu naruchał” więc Laura jest niespełniona seksualnie.
Acha, Laura nie ma żadnych pasji ani zainteresowań oprócz ruchania, moeta i ciuchów oraz makijażu, kocha spa i szybkie samochody i luksus, moja opinia – PUSTAK.

Massimo natomiast a raczej DON Massimo to dowódca lokalnej mafii, ideał mężczyzny, ciało wyrzeźbione, mała dupka, duży penis który staje na zawołanie, charakteryzuje go ZWIERZĘCE spojrzenie (tak jak Laurę niebotyczne szpilki) i to że pojawia się i znika. Serio, ten facet przemieszcza się bez chodzenia. Obrócisz się i bach – dobijasz do klaty. A jak się odwrócisz jeszcze raz to go nie ma.
Fabuła jest prosta: Massimo, a raczej Don Massimo 5 lat przed początkiem akcji został potrzelony i prawie umarł. Ludzie którzy znajdują się na granicy śmierci mają wizję – a to widzą tunel, a to anioły, a to światłość wiekuistą. Massimo zobaczył nieznajomą kobietę która od tamtego czasu stała się jego obsesją. Zlecił namalowanie jej obrazów którymi obwiesił swą willę na Sycylii oraz ciągle jej wypatrywał. I oto uwaga: pewnego dnia na lotnisku widzi ową kobietę którą nazwał „panią” (?) czyli Laurę i postanawia ją sobie porwać, no bo w końcu jest mafiozem więc czemu nie. Laura akurat pokłóciła się z chłopakiem i pałeta się gdzieś po ciemnych uliczkach sycylijskich więc capnąć ją było łatwo. Dziewczyna po uśpieniu bodajże chloroformem budzi się w zajebistej ogromnej willi i dowiaduje się że ma 365 dni na pokochanie don Massima. On jej nie ruszy nawet palcem, nie weźmie siła dopóki ona sama tego nie zechce.
Brzmi jak najgorszy koszmar czy kryminał? No brzmi. Tyle że …nim nie jest. Owszem, Laura jest praktycznie uwięziona (niby będzie mieć względną swobodę ale jak ucieknie albo zacznie szukać pomocy to mafiozo zabije jej rodziców), ale… dziewczyna stwierdza: mój oprawca mnie kręci…Niby zastrzelił faceta na jej oczach (za brak lojalności więc spoko) niby grozi jej bliskim, niby traktuje ją jak tobół który zabiera z sobą gdzie chce i kiedy chce, ale…ma takie ciało że wow… i do tego w tym ciele idealny penis co”sterczy jak świeczka na urodzinowym torcie„.

No i najważniejsze, jest KASA. Laura zostaje zabrana do luksusowych butików i zawalona różnymi Gucci Srucczi i innymi luksusowymi markami (jak stwierdza zawartość jej nowej szafy przewyższa cenę mieszkania w Warszawie) no i wiadomo że Moeta już nie zabraknie ani innych dóbr.
I niestety przypomina to słyną regułę że molestowanie seksualne jest wtedy kiedy facet jest brzydki, stary i obleśny, a jak jest młody i przystojny to jest to flirt. Więc jakby Laura została porwana, uwięziona i przymuszona do seksu przez kogoś w typie Harveya Weinsteina to byłby to gwałt, a tak to mamy romantyczną historię miłosną.

Do tego Laura bardzo szybko (nie zajeło jej to 365 dni ale z tydzień?) stwierdza że w sumie to ma czas, rzuciła pracę w końcu, rzuciła chłopaka więc co ma innego do roboty… fajnie jest, ciuszki są, spa, wille, szampan, egzotyczne wyjazdy, tańce na festiwalu filmowym w Cannes i w ogóle światowe życie. A że Massimo czasem kogoś stuknie ( w sensie zastrzeli bądź każe zlikwidować) to cóż, taka praca, taki lifestyle. Że jest niczym lala ubierana, malowana, zabierana gdzieś bez pytania, jakie to ma znaczenie?
Było w tej książce dużo scen przy których słuchaniu mówiłam sobie:

Chociażby kiedy Laura drażni Massima i prowokuje do seksu, na co on mówi coś w stylu: jeśli nie przestaniesz to cię zgwałce i byłby to najlepszy seks w twoim życiu, a ona w duchu przyznaje mu rację.
Albo jak już ten seks uprawiają, to Laura przypomnina sobie że nie jest zabezpieczona przed ciążą a don odpowiada że jest bo kiedy była nieprzytomna (Laura choruje na serce i to się często zdarza) to kazał jej wszczepić pod skórę implant antykoncepcyjny. Szkoda że jej przy okazji nie przeszczepił mózgu – taka dygresja.
Albo kiedy okazuje się że to było kłamstwo a rzekomy implant jest nadajnikiem żeby don zawsze wiedział gdzie jego pani jest…

Nie wiem jak ta Laura się nie nudzi robieniem tylko tego: seks, zakupy, czekanie na Massima i tak na okrągło. Oni tylko raz, w jednej scenie rozmawiają o czymś innym niż powyższe… ale Laura i tak już się zakochała. A przyglądnijcie się przyjaciółce i rodzinie Laury: przyjaciółka jest ekskluzywną utrzymanką ubierającą się w stylu droga dziwka. Laura podziwia ją za ten wyzwolony styl życia i za to że dziewczyna nie pracuje ale żyje z facetów. Rodziców marzeniem było by wyszła bogato za mąż. Podziwia brata za to że pieprzy co się nawinie i nie wiąże się z nikim na poważnie – „mężczyzna totalny„. Jednym słowem ciąg postaci które są niby przepiękne wizualnie ale puste, bez charakteru, wręcz odpychające.
Jest też dużo bardzo nielogicznych sytuacji. Laura znika po kłótni z chłopakiem i rzekomo wraca do Polski sama, zostawiając mu kartkę w mieszkaniu że z nim zrywa (kartkę oczywiście podstawili ludzie Massima). Rodzicom wciska kit że dostała świetną pracę na Sycylii i zostaje. I wiecie co? Nikt się jakoś temu nie dziwi. Nikt nie pyta co to za praca, jaki hotel, gdzie teraz mieszka itp. Nikt ze znajomych nie zastanawia się co jest grane. Laura wygodnie nie ma fejsbuka żeby ktoś się mógł zdziwić że nagle nie ma żadnych wpisów. Nawet najlepsza koleżanka nie zastanawia się o so chozi… Sorry ale jakby moja przyjaciółka wybrała się na urlop i potem się nie odzywała, to ja bym się zainteresowała. Jakby mi powiedziała że dostała pracę za granicą i zostaje tam to bym spytała gdzie, podeślij mi linka do strony itp. No kurczę może jestem control freak ale wiem gdzie moje najbliże przyjaciółki mieszkają i pracują i jakby się nagle przestały odzywać albo zachowywały się dziwnie i tajemniczo to bym się tym zmartwiła.

Najwyraźniej literatura pod znakiem Pipki i Kutasa cieszy się popularnością i jest potrzebna. Nie chcę tu nikogo potępiać za czytanie romansów o rozżarzonych lędźwiach czy rżnących nie tylko drewno drwalach. Ale czy naprawdę historia o uprowadzonej i przetrzymywanej siłą kobiecie którą się manipuluje, zastrasza, ale przy tym „rozpieszcza” luksusem i ciuszkami i której się to zaczyna PODOBAĆ bo facet jest ciachem i ma dużego, może wzbudzać zachwyty u czytelniczek? Raczej może bo wbudza. Jaką to formuje opinię o kobietach? Że tak naprawdę lubimy być brane siłą? Że zazdrość prowadząca nawet do morderstwa (jak w powieści) świadczy o pasji i uczuciu? Że można nas traktować przedmiotowo i zabrać nam wolność, możliwosć decydowania o sobie i swym ciele, zastraszać dopóki wiąże się to z kupowaniem nam ubrań, mieszkań i kabrioletów?

Zaraz na początku książki Massimo podróżuje swym prywatnym samolotem i ma ochotę na to by stewradessa zrobiła mu seks oralny. Facet, pracodawca, zmusza swą pracownicę do klęknięcia i zrobienia mu laski, tak po prostu. Helloł! Me too, tak się ten ruch nazywa? Taki jest wasz ideał kochanka?
Nawet Grey z tego co wiem miał spisaną umowę z Anastasią i nikt tam nikogo do niczego nie zmuszał. 365 dni mogło być zupełnie inną książką. Laura mogła po prostu zafascynować się przystojnym Włochem który okazał się być mafiosem. Mógłby tam być konflikt między jej uczuciem a jego „zajęciem”. Mogła być miłość która nie wynikła z porwania. I mogli sobie kopulować ile wlazło i każdej pozycji, ale żeby się też coś innego działo, żeby on się zmieniał wskutek tego uczucia, żeby ona chciała by zostawił mafię… no nie wiem, cokolwiek byle nie gwałt który jest fajny. Byle nie dziunia która jest pusta i bawi się swą sytuacją.
Powieść (jak i film) pomyślane są jako tryptyk, ja kolejnych części nie przeczytam ani nie wysłucham. Jak lubicie fajny seks na ekranie to polecam Outlandera.
🙈 z cyklu: nigdy-na-liście🤪
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Tak 🙂 ktos czyta zeby nie przeczytac mogl ktos;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dno i wodorosty. Taka literatura jest szkodliwa społecznie.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
ale sie sprzedaje… 😉
PolubieniePolubienie
Poswiecilas sie…Ja zupelnie nie sledze literatury brukowej, to akurat wylazlo mi na You Tube jako malowniczy trailer do filmu i tylko dlatego wiem ze 365 dni istnieje. Ewidentnie napisane ‚pod’ potencjalne czytelniczki, rownie durne co bohaterka ale bez kasy, wygladu i szans na sycylijskiego kochanka. Co tam recenzenci, grunt ze szmira sie sprzedaje.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nic tylko tak wlasnie trzeba pisac zeby zarobic 😉 tylko pod pseudonimem… pomysle 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja się przyznaje, że przeczytałam, już dawno, bo podrzucił mi sąsiadka, która też te książkę dostała. Tzn.przeczytalam, to za dużo powiedziane, przelecialam, bo sceny seksu nudzily tak, że opisy przyrody w Nad Niemnem, to szczyt akcji przy nich;) No i właśnie, Gray to też grafomania i nudny seks, ale przynajmniej nikt nikogo nie zmusza i nie gwalci. To wprawdzie żenada, ale książka Blanki L.to przestępstwo…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A w necie komentarze : „ja bym nie miala nic przeciwko gdyby mnie taki Massimo zgwalcil”
PolubieniePolubienie
Doceniam twoje poswiecenie, bo ja taka ksiazka bym rzucila o sciane po kilku stronach. Nie lubie takiej literatury i nie zmuszam sie do czytania czegos co mi sie nie podoba.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W sumie to sluchalam audiobooka:) dlatego pewnie nie ciepnelam w kat 😉 sluchalam podczas drogi do pracy I z pracy, wyobraz sobie stoje np w korku a tu lektorka czyta o sterczacych kutasach I palcach a odbycie: D
PolubieniePolubienie
Zawsze to jakas odmiana :))))))))))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Podziwiam pania ktora to czytala… 😉
PolubieniePolubienie
Pingback: 365 dni – ten dzień – Dublinia pisze
Pingback: Co mam biedna zrobić, podoba mi się dwóch czyli Kolejne 365 dni – Dublinia pisze