Dość długo zajęło mi zobaczenie 8 odcinkowego dokumentu o zaginięciu Madeleine McCann. Absolutnie nie dlatego że nie jest dobrze zrobiony – wręcz przeciwnie, seriale dokumentalne Netflixa to zazwyczaj świetna robota. Po każdym jednak odcinku musiałam sobie zapodać coś miłego i przyjemnego, żeby otrząsnąć się z poważnej i przygnębiającej tematyki.
Byłam już tu w Irlandii kiedy dziewczynka zniknęła z pokoju w apartamencie wakacyjnym w Portugalii podczas gdy jej rodzice jedli obiad w restauracji tapas niedaleko mieszkania. To było 12 lat temu i do dziś, mimo szeroko zakrojonych poszukiwań, nie wiadomo co się z nią stało i chyba nigdy się ta tajemnica nie wyjaśni. Prawie każda zapytana osoba ma swoje zdanie na ten temat, albo podejrzewając rodziców (nie pomaga fakt że to wybitnie dziwni ludzie, o spojrzeniu chłodnym i jakby bez emocji) albo pedofilskie siatki porywaczy. Oglądnięcie dokumentu raczej nie zmieni ich zdania, bo przedstawione fakty są po prostu uporządkowaniem tego co na temat zniknięcia wiadomo i tyle.
Poruszyły mnie w serialu 2 sprawy – oprócz oczywiście samego zniknięcia dziecka oraz nieudolności portugalskiej policji. Po pierwsze – jak łatwo można manipulować opinią publiczną i jak znikome konsekwencje się za to ponosi. Brytyjskie gazety publikowały niesprawdzone i niepoparte dowodami artykuły, nie tyle nawet sugerując co twierdząc że rodzice są zamieszani w śmierć dziecka. Wcześniej za pedofila i porywacza uznały rezydenta miasteczka, Brytyjczyka Roberta Murata. Portugalska policja nie robiła konferencji prasowych i nie było o czym pisać, trzeba więc było coś wymyślić albo chwycić się niepotwierdzonych domysłów, rozwinąć je w historię i WŁala.
Nie jest niczym odkrywczym że prasa wysysa przeróżne prawdy z palca, ale dotyczy to brukowców, do tego jest różnica między obwieszczeniem że aktor X spotyka się po kryjomu z celebrytką Y, a tym że policja portugalska ma niezbite dowody na to że w apartamencie i w vanie McCannów znaleziono ślady krwi co bezspornie czyni ich głównymi podejrzanymi. Przesłuchiwani potem wydawcy nie okazali skruchy. Zapłacili wysokie odszkodowania co pewnie nie nadszarpnęło specjalnie budżetu.
Druga rzecz – jak niewiele tak naprawdę wiemy o rozmiarach przestępczości związanej z pedofilią i handlem dziećmi i jak niewiele robi się by ten proceder ograniczać. Hiszpański detektyw który szukał Maddie, spędził długie miesiące w tzw dark web, przeszukując strony dla pedofili, ich grupy, przeglądając zdjęcia „dostępnych” dzieci. Nie trafił na ślad dziewczynki ale sporządził raport który przekazał policji, dzięki temu doszło do zatrzymań i aresztowań. Infiltruje się środowiska związane z terroryzmem i narkotykami, tropi ludzi z nimi powiązanych, non stop słyszy się o akcjach policji robiącej naloty na gangi.
Pedofile tymczasem wpadają przypadkiem lub z powodu konkretnego popełnionego przestępstwa. Niektórym pedofil kojarzy się wciąż z podejrzanym osobnikiem kręcącym się koło szkół, a niestety rozwój technologii oraz internetu nie tylko dał im szersze pole do popisu, to jeszcze wykształcił grupy poważnych przestępców robiących na tym niezły biznes.
Hiszpański detektyw natrafił w dark web na katalog ze zdjęciami dzieci z którego można było sobie je zamawiać jak towar. Dlatego myślę że zobaczenie tego dokumentu może sprawi że niektórzy rodzice pomyślą 2 razy zanim zaczną zamieszczać zdjęcia swych pociech gdzie się da. Kilka dni temu na fejsbuku na jednej ze stron pokazano fotografie dzieci robiących karierę w modelingu. Pod tym postem znalazły się setki komentarzy dumnych rodziców którzy chwalili się zdjęciami swoich córek i synów. Kliknęłam na jeden z profili, od razu dowiedziałam się gdzie dana mama mieszka (miasto) i gdzie pracuje (nazwa firmy i adres). Po przeglądnięciu jej postów wiem gdzie chodzi na kawę (podlinkowana ulubiona kawiarnia). Wszystkie dane są publiczne. Gdybym pokopała dalej, podglądnęła powiązane z nią inne profile na pewno dowiedziałabym się jeszcze więcej. Ludzie, chrońcie prywatność swoją i swoich dzieci…
Dokument The Disappearance of Madeleine McCann jest dostępny na platformie Netflix od 15 marca. Rodzice dziewczynki nie wyrazili zgody na udział i oprotestowali jego emisję.
Mnie przerażają zdjęcia dzieci nago, w wannie, nawet tylko dla przyjaciół. Przecież wystarczy, że ktoś zrobi print screen. Nie rozumiem, po co je zamieszczać?
Niektórzy ludzie zachowują się, jakby w ich życiu nie wydarzyło się nic innego, poza spłodzeniem/ urodzeniem dziecka. A że konsekwencje takiego familijnego ekshibicjonizmu mogą być tragicznie, to jakoś nikomu do głowy nie przychodzi.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To ze niektorzy ludzie zachowuja sie tak jakby tylko urodzenie dzieci im sie przydazylo w zyciu to temat na osobny post:) kilka lat temu moja znajoma oburzyla sie kiedy jej powiedzialam ze moze to nie jest zbyt rozsadne by na fb- nawet tylko dla znajomych- pokazywac zdjecia jej kilkuletniego dziecka a siusiakiem na wierzchu… oczywiscie od razu uslyszalam ze przeciez ja nie mam dzieci wiec co wiem o takich sprawach…jakby trzeba bylo je miec zeby nie wiedziec co sie powinno zachowac do albumu rodzinnego zamiast puszczac w swiat…
PolubieniePolubienie
Ja mam dzieci, więc chyba mam prawo głosu (choć z drugiej strony urodzone przez cc, wiec ponoć się nie liczy XD)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja takich danych nie daje o sobie publicznie na FB, a co dopiero o dziecku lub mając dziecko. Jak łatwo spreparowac później na podstawie informacji wersję my.dobry wujek/dobra ciocia, która zawiezie cię do mamusi. Nóż na dziecku tłumaczyć, ze absolutnie nigdy z obcymi się nie rozmawia,nie idzie, nie wsiada do samochodu, nie wpuszcza do domu, ale to tylko dzieci, nie zawsze reagują racjonalnie. Nie każde dziecko rozwija się w identycznym tempie.
Kilka lat temu miałam taka sytuację, że razem z mamą miałyśmy pod opieką moich bratankow, starszy miał 5 a młodszy 3 lata. Młodszy miał akurat fazę buntu i nie chciał wracać do domu (z placu zabaw;), więc snuł się kilka metrow za nami z naburmuszona minka;) Sytuacja była na osiedlu bez tych kołowego, gdzie ludzie się znają, słoneczny dzień w wakacje, więc bezpiecznie, a chodziło o nieustapienie fochom;) I wtedy do młodszego, ciągnącego się w ogonie podeszła córka sąsiadki, zagadujac to, no co starszy (przypominam 5-latek) podniesionym.glosem powiedzial: to mój brat, czego od niego chcesz, ja Cię nie znam. Byłyśmy bardzo z niego dumne i pochwalilysmy go , jednocześnie za jego plecami dobruchajac dobrze nam znana dziewczynke (która miała może ze 13 lat. Ale w oczach 5-latka to dorosłą osoba;). Wszystko było pod kontrolą, ale ile takich sytuacji bywa w życiu, ilu 5-latka tak zareaguje? Sprawa Maddy jest (zrobila sie) bardzo medialna, ale przeraża ilość takich zniknie, o których nie wiemy, nie słyszymy, liczby pozwalają. A beztroscy rodzice ułatwiają ten proceder.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokladnie, wiesz wszystko o rodzicach dziecka z fejsa, podejdziesz I powiesz ze z mamusia pracujesz w takim a takim miejscu, ze znasz jego ciocie itp…
PolubieniePolubienie
Dublinio, zahaczasz tu o temat sex trafficking. Niewiele ludzi ma swiadomosc jak bardzo to „rozwiniety przemysl”. I jak bardzo jest to lukratywny proceder, bardziej niz przemysl narkotykowy. Narkotyk mozna sprzedac tylko raz, a ludzkie cialo kilka-kilkanascie razy w ciagu doby. Jest to zjawisko przerazajace. Proponuje obejrzenie filmu „Trade” z Alicja Bachleda-Curus lub „Human trafficking” z Mira Sorvino. Uprzedzam, ze sa bardzo poruszajace.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Celowo staram sie nei ogladac takich filmow, za bardzo mnie przygnebiaja. Ludzie jako gatunek to okropne stworzenia…Jesli chodzi o human trafficking – odchodzac od tematu dzieci – mialam z tym tematem delikatna stycznosc. Lat temu moze z 6 w poprzednum hotelu gdzie pracowalalam, recepcja poprosila mnie o pomoc, jakas Polka przyszla tam rano i nie mowila slowa po angielsku. Powiedziala mi ze przyjechala wczoraj do hotelu z inna kobieta, ktora byla z agencji pracy. Agencja sprowadzila ja tu do pracy przy sprzataniu domow, a teraz okazuje sie ze zabrano jej paszport i z tego co podslyszala zamierzano ja wywiezc do jakiegos domu gdzie miala pracowac jako prostytutka. Przerazona tym co uslyszalam chcialam zadzwonic na policje ale ona absolutnie nie chciala o tym slyszec, prosila tylko zeby jej powiedziec jak sie dostac do polskiej ambasady. Zadzwonilam do polskiego konsulatu, powiedziano mi ze owszem, pomocy udziela, ale ona musi tam dotrzec sama. Kobieta nie miala przy sobie nic, dalam jej bodajze 10 euro i wytlumaczylam jak ma dojechac. Zadzwonilam jeszcze raz i poprosilam by mi dali znac jak tylko ona tam dotrze (dali). Z menadzerem hotelu postanowilismy zadzwonic na policje ale pani z tamtego pokoju sie zmyla. Po jakims tygodniu odwiedzili nas policjanci z wydzialu do spraw human trafficking, musialam zlozyc statement, policjant (bardzo przystojny 😉 powiedzial mi ze ta kobieta niby z agencji pracy byla juz przez nich obserwowana. Prawie o tym zapomnialam jak w tamtym roku w pazdzierniku ten sam policjant znalazl mnie (zmienilam juz miejsce pracy). Po tylu latach dopiero sciagnieto te kobiete do Dublina i aresztowano, w listopwadzie miala sie odbyc rozprawa. Powiedziano mi ze moge byc powolana na swiadka ale nic takiego nie nastapilo.
PolubieniePolubienie
Sprawa ta była u nas w pracy mocno dyskutowana, pracuję w atrakcji turystycznej i często spotykam się z niefrasobliwością rodziców, którzy potrafią zrobić niezłą awanturę jeżeli nie chce się ich dziecka samego gdzieś wpuścić lub wypuścić. Miałam przypadek gdy rodzice się upierali że 8 i 4 latek mogą wejść sami bo oni nie będą płacić za dorosłych jak to jest miejsce dla dzieci . Ojciec uparcie twierdził że to on decyduje o tym co jego dzieci mogą a co nie mogą, a nie nie my.
W pracy też dyskutując zwróciliśmy uwagę że gdyby to była niania lub opiekunka to pewnie by miała proce sądowy o zaniedbanie. Sprawa ta jest już tak obrośnięta spekulacjami, że bardzo trudno chyba będzie dociec prawdy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prawdy sie nie dojdzie dopoki albo dziecko (juz teraz nastolatka) sie znajdzie, albo cialo sie znajdzie, albo ktos sie do czegos przyzna…
PolubieniePolubienie