Jestem jak najbardziej za piętnowaniem molestowania seksualnego i dyskryminacji kobiet. Ruch #metoo oraz Time’s up zapoczątkował lawinę oskarżeń głównie w środowisku show biznesu, szczególnie w Hollywood. I choć na początku wydawało mi się że to coś zmieni, przyniesie wiele dobrego i wykorzystujący swą władzę decydenci dostaną wreszcie za swoje, tak teraz myślę że cała sprawa zaczyna wymykać się spod kontroli.
W latach 40tych XX wieku w Hollywood opublikowano czarną listę na której znalazły się nazwiska aktorów, filmowców, scenarzystów i reżyserów którzy nie mogli wykonywać swej pracy, głównie z powodów ich rzeczywistej lub rzekomej współpracy z partią komunistyczną. To co dzieje się teraz w Hollywood przypomina mi tamtą nagonkę. Owszem, niektórym się należy. Są winni, przyznali się. Ale obawiam się że przy okazji oberwie się wielu innym, bo albo coś głupiego kiedyś powiedzieli albo jakaś zapomniana aktorka czy modelka nagle postanowi wypłynąć na fali metoo i przypomni sobie że kiedyś poczuła się niekomfortowo w jakiejś prywatnej sytuacji ze znanym gwiazdorem.
Nie jestem naiwna by wyobrażać sobie że nie ma kobiet które dla kariery czy korzyści sypiają z facetami którzy im mogą pomóc w osiągnięciu celu. Nic mi do tego, każdy to robi z własnym ciałem i sumieniem co uważa. (Pamiętam że dawno dawno temu czytałam wywiad z polską aktorką w Hollywood – wydaje mi się że to była Pacuła – która powiedziała coś w stylu: tu nawet na przesłuchanie cię nie zaproszą jak nie dasz dupy komu trzeba. To miało tłumaczyć dlatego nie zrobiła kariery – bo nie dawała.) Nurtuje mnie ile takich pań, używając seksu dla własnych celów, teraz taguje się metoo i opowiada o swoich przejściach.
Każdy gwałciciel i seksualny agresor zasługuje na karę i ostracyzm. Ale spójrzmy na ostatnie wydarzenia związane w Woody Allenem. Reżyser 25 lat temu został oskarżony przez swą przybraną córkę Dylan o molestowanie jej kiedy miała zaledwie 7 lat. Dochodzenie nie potwierdziło zarzutów a nawet matka dziewczynki Mia Farrow została obwiniona o wmawianie jej tej historii by zemścić się na Allenie który ją zostawił. Od tamtej pory Dylan co jakiś czas ponawiała oskarżenia co nie prowadziło do niczego. Woody filmy kręcił a każdy marzył by z nim współpracować. Nagle zaczął się metoo i Time’s up i Dylan ponownie uderza w Allena. I co sie okazuje? Że większość z tych którzy pracowali z reżyserem „nigdy nie wiedzieli o sprawie z Dylan”. Hej, ja wiedziałam a nie jestem ze środowiska. Nagle każdy żałuje że z nim pracował, oddaje honoraria na cele dobroczynne, odgraża się że już nigdy z Allenem pracować nie będzie. Ostatni film mistrza jest w fazie po-produkcji ale jest obawa że nie zostanie dopuszczony do dystrybucji.
Nie wiem czy Allen jest winny czy nie bo przecież nie było mnie na tym strychu gdzie rzekomo miał dotykać Dylan. Wiem że ćwierć wieku temu nic nie udowodniono, Allen nigdy do niczego się nie przyznał a w związku z tym czy ten bojkot nie jest nagonką jak polowanie na czarownice? Dopóki nie usłyszy się wyroku nie powinno się kamieniowiać domniemanego winnego. Bardzo łatwo jest złamać czyjąś karierę oskarżeniami. Jeśli są one nieprawdziwe, kto za to odpowie?
Niespecjalnie przemawiają do mnie również ostatnie afery związane z nierówną płacą bo to nie zawsze jest tak kobieta aktorka dostaje mniejszą kasę niż kolega bo jest kobietą. Widać to świetnie na przykładzie Michelle Williams i Marka Walhberga którzy z powodu usunięcia Kevina Spacey z filmu All The Money In The World, musieli zgłosić się na dokrętki. Za tę dodatkową pracę Walhberg dostał 1,5 miliona a Williams 1000 dolarów. Dlatego że jest kobietą? Nie, dlatego że ma chujowego agenta i że taką kwotę sobie zażyczyła. Marka agent powiedział półtora miliona a ona: 1000 wystaczy. Miał się z nia producent kłócić i kasę jej na siłę wciskać? Z drugiej strony Emily Rossum zażądała takiej samej gaży za kolejny sezon serialu Shameless jaką dostaję William H MAcy, i ją dostała. Kobiety, nikt Wam nic nie da w prezencie jeśli o to nie zawalczycie i jeśli nie będziecie się wystarczająco cenić.