Latanie samolotem oraz przebywanie z dala od domu w nieciekawych turystycznie miejscach powoduje że więcej niż normalnie się czyta i ogląda.
Przed podróżą do Katowic zaopatrzyłam się w kilka ebooków kupionych na zasadzie: im grubiej tym lepiej. Na chybił trafił wybrałam powieść „Czas przeszły niedoskonały” Juliana Fellowesa, brytyjskiego arystokraty, pisarza, aktora i scenopisarza. Chyba najbardziej znany jest jako autor scenariusza do nagrodzonego Oskarem Gosford Park oraz serialu Downton Abbey.
Książka napisania jest przednie – i świetnie przetłumaczona przez Barbarę Kopeć-Umiastowską. Czasem trafiam na powieść która porusza ciekawe tematy, pobudza do dyskusji i myślenia ale styl jest kiepski. Tu jest odwrotnie – tematyka jest interesujaca ale to co sprawia że czyta się z zainteresowaniem to wspaniałe opisy ludzi i czasów w jakich żyli, pełne trafnych i kąśliwych uwag, smakowitych scen zbudowanych ze wspomnień z czasów swingujących lat sześćdziesiątych.
Historia napisana jest z perspektywy niemłodego już pisarza który niespodziewanie otrzymuje list od dawnego przyjaciela Damiana Baxtera. Miedzy dwoma mężczyznami wydarzyło się kiedyś dawno temu coś co zmieniło ich przyjaźń we wrogość. Damian jest nieprzyzwoicie bogaty ale też śmiertelnie chory. Nie ma potomka gdyż po przebyciu świnki stał się bezpłodny. Ale anonim jaki kiedyś otrzymał prowadzi do wniosku że jedna z jego młodzieńczych przygód zakończyła się ciążą dziewczyny. Tylko której? Damian ma listę swych podbojów i to właśnie nasz narrator zostaje poproszony o delikatnie przeprowadzone śledztwo i wykrycie nieślubnego dziedzica fortuny. To powoduje podróż do wspomnień z czasów młodości przeplataną spotkaniami po latach z dawnymi znajomymi, miłościami i sympatiami. Powieść mogła by być o czymkolwiek bo nie ma to znaczenia, po prostu czyta się tak że nie chce się przestać. Styl, styl i jeszcze raz styl.
Fellowes z nostalgią i zrozumieniem, ale i z pełną humoru satyrą portretuje arystokracje i nowobogackich w przededniu zmian społecznych które pozbawią ją wielu przywilejów i bogactw. Tak samo pięknie jak w Downton Abbey ukazał schyłek wielkich właścicieli ziemskich i służby domowej.
Zaraz po skóczeniu kupiłam dwie inne powieści Fellowesa: Belgravie i Snoby. Czekają na kolejny lot do Polski 😉
W klinice denstystycznej gdzie bywałam kilka razy w czasie pobytu w Katowicach, przybyła mała biblioteczka w poczekalni. Znalazłam w niej „Pypcie na języku” Michała Rusinka i podczytywałam za każdym razem. Niestety nie udało mi się dobić nawet do połowy więc po powrocie kupiłam ebooka. Michał Rusinek znany mi był z faktu że pracował jako sekretarz Wisławy Szymborskiej. Książka jest zbiorem przezabawnych felietonów i anegdot na temat języka, a właściwie niefortunnie dobranych słów („Awaria toalety. Prosimy załatwiać się na własną rękę”) bądź nietypowego ich użycia. Autor wykazał się olbrzymią spostrzegawczością wyłapując smaczki typu: „Ortopedia w Szczecinku staje na nogi” czy „na boisko wszedł nierozgrzany Piecyk„.
Naprawdę fajna i zabawna lektura, idelna na rozluźnienie przez dentystą 😉 Zresztą o dentystyce też w książce było – „Twoje zęby leżą nam na sercu” 😉 Na pewno sięgnę po inne książki pana Rusinka, szczególnie po tę o Wisławie Szymborskiej.
Co do oglądania – zawsze szukam seriali które są idealne do ćwiczen na orbitreku lub np rano, kiedy się przygotowuję do pracy. Nic ciężkiego, nic wymagającego, coś co się ogląda łatwo i przyjemnie. Te wymagania spełniał Younger o którym niedawno pisałam, ale sezon się skończył i nie wiadomo kiedy będzie następny. Niezastąpiony Netflix polecił mi „When calls the heart” (Głos serca). Producja Hallmarku co mówi samo za siebie, a dodatkowo producentem jest Michael Landon Jr, syn Michaela Landona, tego od Domku na prerii i Autostrady do nieba, czyli typowego kina familijnego. When calls the heart to taki ciepły, rozgrzewający jak kakao serial o niewielkim miasteczku na pograniczu Kanady i jego bardzo zróżnicowanych mieszkańcach, ich problemach i radościach. Akcja dzieje się na na początku XX wieku a glówną bohaterką jest Elizabeth Thacher, młoda nauczycielka która przybywa do górniczej osady Coal Valley by podjąć swą pierwszą pracę.
Oczywiście gdzie jest młoda urocza panna tam musi się znaleźć młody i przystojny kawaler… a więc prawa w miasteczku strzec będzie przedstawiciel policji kanadyjskiej Jack, w uroczym uniformie. Perypetie sercowe tej pary są główną osią serialu, ale jest też mnóstwo wątków pobocznych obejmujacych innych mieszkańców miasta. Będą strzelaniny (w końcu to Dziki Zachód), manipulacje paskudnego właściciela kopalni, byłe narzeczone mącące spokój, świeży nabytek przystojnych panów uderzających w konkury – jednym słowem fajnie się to ogląda 😉 Trochę w typie Doctor Quinn.
Wielbicielom kryminalnych mini seriali mogę polecić „Mr Mercedes” z genialnym irlandzkim aktorem Brendanem Gleesonem. Gra on zrzędliwego i irytującego gliniarza na emeryturze. Ciągle gnębi go niedokończona sprawa mordercy który skradzionym Mercedesem rozjechał kilkanaście osób, w tym małe dzieci. Po tym kiedy psychopata nawiązuje z nim kontakt, wiadome jest że ex glina nie popuści i zacznie poszukiwania od nowa. Konstrukcja opowieści jest ciekawa bo od początku wiemy kto jest przestępcą i śledzimy jego życie i poczynania, podobnie jak w świetnym The Fall.
Netflix ma w swej ofercie rewelacyjny film z 2005 roku „The Prize Winner of Defiance Ohio” z przepiękną Julianne Moore. Chyba dość nieznany a szkoda bo to perełka. Opowiada prawdziwą historię Evelyn Ryan, „kury domowej” z lat pięćdziesiątych, czasów kiedy kobiety głównie siedziały w domu i zajmowały się dziećmi i mężem. Evelyn ma tych dzieci aż 10. Mąż to pijak i nieudacznik i cała rodzina ma dach nad głową i obiad na stole dzięki Evelyn, która namiętnie bierze udział w różnego rodzaju konkursach, wygrywając nagrody rzeczowe i pieniądze. Szczególnie dobra jest w pisaniu reklamowych jingli i sloganów.
Bardzo było mi żal tej kobiety która choć szalenie zdolna i inteligentna spędziła dorosłe życie na płodzeniu, rodzeniu, gotowaniu i sprzątaniu, o mężu nawet nie wspominjąc. To był facet który nie był w stanie zapewnić rodzinie wsparcia ani utrzymania, ale był sfrustrowany faktem że może to robić jego żona. Film bardzo dobrze pokazuje czasy kiedy kobiety były traktowane jak gorsza płeć. Pozycja obowiązkowa dla feministek ale nie tylko. A Julianne Moore jest zachwycająca.