Jutro mija jedenasta rocznica mojego przyjazdu do Irlandii, czyli jak nazywam tę datę, moich powtórnych narodzin. Bardzo specjalna, bo mam w ręku Irlandzki paszport który określa moją narodowość – Irish. Do czegoś głupiego się przyznam – panowie sprawdzający paszporty na lotnisku w Dublinie często zagadują powracających – a gdzie byłaś/eś, a jak było itp. Kiedy wracałam z zagranicy razem z C. to jemu, jako Irlandczykowi, panowie mówili: welcome home. A mnie – nie 😦 Teraz OCZEKUJĘ takiego samego powitania;)
Wniosek o paszport złożyłam w połowie lipca bo bałam się że kiedy zrobię to zaraz po otrzymaniu dokumentu o obywatelstwie, może mi nie dojść na czas przed wyjazdem do Niemiec i będę że tak powiem udupiona, a tu proszę, czeka się niecałe 4 tygodnie. Wszystko bezproblemowo, przez pocztę. Tylko z wnioskiem trzeba iść do lokalnej jednostki policji, czyli naszej Gardy, żeby podpisali jako świadek.
Rocznicę celebrować będę z koleżanką i blogerką Out of Box, między innymi w Hollywood 😉 Do poczytania po weekendzie!
