…odkad sie przeprowadzilismy do nowego mieszkania. I nie jest jeszcze uporzadkowane i umeblowane na tyle by zapraszac na ogledziny 😉 Owszem, kazdego dnia cos przybywa (nowe wyposazenie) i ubywa (puste pudla) ale robota stoi bo czekamy na kumpla C. ktory ma przyjsc i pomoc w zawieszaniu szafek na scianach. Jak on ma czas to C. pracuje i tak w kolo.
C. w ogole jest MISZCZEM tzw flat packu – czyli montowania mebli ikeowskich. Na poczatku mial pewne opory ale postawilam sprawe twardo: ja zaplacilam to ty musisz zmontowac. W koncu jestes „man around the house”. Wiec z „taka pewna niesmialoscia” zabral sie do roboty i nawet go to wciagnelo. Szlo dobrze az do ostatniego wyzwania – zestawu na TV. Wracam z pracy do domu a on stoi jakis zdezorientowany przy trzech wielkich na 180cm pudlach ktore zlozyl i nie wie co dalej. I nic dziwnego ze nie wiedzial bo, jak od razu zauwazylam, nie byly one czesciami tego zestawu. Porownalismy wydruk z wszystkimi elementami jaki dostalismy w help desk z faktura i wzielismy nie te 4 rzeczy ktore powinnismi. No wiec do samochodu i do Ikei.
Jestem naprawde pod wrazeniem ich procedury zwrotu towaru – byla to nasza wina, oddawalismy szafki bez pudel, juz raz skrecone, a wiec mowy nie ma by je sprzedali. Zadnych pytan, zwrot pieniedzy bez problemu. Poszlismy po brakujace wlasciwe elementy i wtedy zobaczylismy dlaczego sie pomylilismy. Poszlismy do wlasciwej polki tylko ze byly tam zlozone inne meble, nie porownalismy indeksu na pakunku z tym na polce.
Za jakis czas znow musielismy podjechac do Ikei bo pokazaly sie meble ogrodowo/balkonowe ktore chcialam kupic. Na drugi dzien byly wyprzedane wiec udalo sie. Nie kupilam tylko stolika a trzeba bylo. Na razie mam za to stolik zastepczy. Fotele sa bardzo wygodne, mozna je ulozyc osobno albo razem jako sofe. Koty od razu polubily 😉

Choc cale to meblowanie jest troche wkurzajace, to rowniez satysfakcjonujace kiedy sie widzi zmiany na lepsze. Kolorystyka sie zmienia, pozbywam sie elementow czerwonych ktore tu w gole nie graly, robi sie drewniano-bezowo-bialo i lesnie 😉 Pozbylam sie jednej ogromnej sofy z salonu i zostawilam mala, to spowodowalo otwarcie powierzchni i widok jest jeszcze piekniej wyeksponowany.
Killer odkryl ze moze wskoczyc na szafki kuchenne pod sufit wiec teraz to jego ulubione miejsce, oprocz barowego stolka. Kitty jak zwykle sadowi sie na na sofie. Godzinami moga siedziec na balkonie i obserwowac ptaki, a jej ich tu mnostwo i to przerozne gatunki.
Jest tylko jeden problem z tym mieszkaniem, i to powazny. Nie chce sie czlowiekowi nigdzie stad ruszac 😉 Zabrac kosz wiktualow i jechac gdzies na piknik – po co jak na balkonie ladniej i blizej 😉 Isc do kina – po co, jak mozna siedziec na balkonie i sluchac szumu rzeki 😉 Jest tu bardzo, ale to bardzo relaksujaco i uspokajajaco. A widok za oknem – wiem, wiem, powtarzam sie – oszalamiajacy. I czuje sie tak jakbym zyla w obrazie.