Jako ze dawno nie bylo o Wszechswiecie, podswiadomosci i kreowaniu rzeczysistosci, wiec WłALA:
Slysze ze ludzie uzywaja zlych wyrazen na okreslanie tego co robia lub chca zrobic badz zmienic w swoim zyciu, ktore zamiast pomoc- szkodza. Bardzo wazne jest by wyrazac swoje pragnienia w sposob ktory nie ma pejoratywnego znaczenia.
Kilka przykladow na uzywanie wlasciwych zamiennikow:
„Oszczedzam” Zle. Oszczedzanie kojarzy sie z odmawianiem sobie przyjemnosci, z ciulaniem, z czyms nieprzyjemnym.
Zamiennik – „Madrze godpodaruje swoimi pieniedzmi”. Zam ludzi ktorzy oszczedzaja cale zycie i im nie wychodzi, ja umiejetnie gospodaruje swoimi pieniedzmi i nawet nie wiem kiedy konto rosnie.
„Odchudzam sie” Po pierwsze, konstrukcja tego slowa jest zla. Bo np. odbarwiac znaczy: pozbywac sie barwy. Idac tym tropem, odchudzac sie to pozbawiac sie chudosci, a chyba nie o to chodzi. To juz badziej pasuje: odgrubiac sie. Dodatkowo znow odchudzanie kojarzy sie z odmawianiem sobie jedzenia, z czyms nieprzyjemnym. Zamiast:” odchudzam sie” wystarczy mowic: „Zyje i odzywiam sie zdrowo”
„Tracenie pieniedzy” Czesto slysze ze ktos traci pieniadze na ksiazki albo traci polowe wyplaty na rachunki. Strata to dla mnie zniszczenie tych pieniedzy w pozarze albo kradziez. Jesli za pieniadze kupujesz dobra albo placisz rachunki – to te pieniadze wydajesz. Kiedy jestes przekonany ze tracisz na cos pieniadze, nie cieszysz sie z tego co kupiles i za co zaplaciles. Frustruje cie to.
Podobny przyklad : „trace za duzo czasu na – np – czytanie” Strata ma wydzwiek pejoratywny i oznacza cos niedobrego. Czas mozna spedzic, wykorzystac, zorganizowac. Nie trac go, tylko przezywaj.
„Mam przed soba czas pelen wyzwan” zamiast „Czeka mnie w pracy trudny okres” Wyzwanie to cos pociagajacego, fajnego, dajacego satysfakcje. Trudny okres – wiadomo. Znoj, harowka. (PS. Jedna z moich znajomych ktora w pracy ma zawsze zapieprz pod koniec roku, ma na niego taka metode: zaciera rece i mowi: no a teraz bedzie fajne zapierdalanko 😉
Dokladnie tak samo jest ze slowami: musze, powinnam. Jesli sie cos musi zrobic, to sama podswiadomosc sie negatywnie do tego nastawia i czlowiek owszem, robi to, ale wolniej, nieproduktywnie, z niechecia. Mam znajomego ktory 2 lata temu zmienil prace i zamiast o 9-10 rano musial wstawac o piatej zeby zdazyc, a nie byl to ranny ptaszek. No wiec kazdego wieczora zaczynal narzekac: musze isc spac, musze sie obudzic o piatej… I ani nie mogl sie zabrac do tego lozka, ani usnac, ani wstac. Tak zle to znosil ze myslal nawet o ponownej zmianie pracy choc ta byla bardzo dobra.
Powiedzialam mu ze to jest wina jego nastawienia. Zamiast smecic ze musi spac, ze musi wstac, niech zacznie mowic: a teraz ide do lozka, bo raniutko wstaje, rzeski i wypoczety. Najpierw sie smial, potem zaczac stosowac i jak sie to skonczylo? Uwielbia swoj nowy tryb zycia. Bo okazalo sie ze rano nie ma korkow, ze wraca z pracy duzo wczesniej niz kiedys i ma czas na silownie czy inne zajecia, nie jest az tak zmeczony.
Zycie sie naprawde zmienia na lepsze jesli go sobie takim wykreujemy. Nic nie musimy a chcemy, nie tracimy a wydajemy, nie oszczedzmy a madrze gospodarujemy, nie meczymy sie w pracy a wspaniale wykonujemy swoje zadania (zadania, nie obowiazki!).
Nie marnujemy czasu na pierdoly a cieszymy sie czasem wolnym i relaksem. I tego Wam zycze 😉