W Ghent

Moj dlugi weekend w Belgii malo nie doszedl do skutku z powodu ataku terrorystycznego na lotnisku Zaventem, gdzie mialam ladowac. Stalo sie to we wtorek a moj lot zaplanowany byl na piatek. Na szczescie Ryanair lata tez na Charleroi i tam przekierowal rezerwacje.

Samolot byl prawie w polowie pusty, mysle ze czesc pasazerow po prostu odwolala podroz, tym bardziej ze wspanialomyslny Ryanair oferowal zwrot pieniedzy. W Charleroi wzmozona ochrona, wkolo wojsko z bronia maszynowa, policja, psy. Kiedy wracalismy patrol zatrzymywal pojazdy przed lotniskiem i kilku wojskowych sprawdzalo paszporty, bilety i dokumenty kierowcow busow i taksowek. Rodzina oraz ci ktorzy odbierali kogos nie mogli przejechac dalej. 

Ja w drodze powrotnej przyjechalam autobusem z dworca kolejowego. Po kontroli paszportow powiedziano nam ze teraz specjalny sprzet sprawdzi czy w bagazach nie ma zadnych substancji wybuchowych i poproszono nas o ulozenie walizek i toreb wzdluz przejscia. Specjalistyczny sprzet okazal sie byc pieknym owczarkiem niemieckim 🙂 Przy samym wejsciu byla ponowna kontrola i pozniej juz mozna bylo sie zrelaksowac przy barze.

Nie bylam zadowolona ze lece na Charleroi ale coz poczac. Dostanie sie stamtad do Ghent czy Brugii to jak dla mnie za dluga meczarnia. W drodze do Ghent udalo sie nam wziac bezposredni shuttle bus z lotniska ktory jechal ponad 2 godziny (korki). Dworzec jest w cholere drogi od starego centrum, trzeba wziac tramwaj albo taxi. Kiedy wracalam musialam sie tluc najpierw tramwajem, potem pociagiem do Brussels Midi, potem pociagiem do Charleroi i stamtad autobusem na lotnisko. Koszmar. 

Wynajelam apartament w Place 2 stay ktora to firme moge z czystym sumieniem polecic. Apartament moze niezbyt duzy ale bardzo nowoczesnie urzadzony, czysty sterylnie, wygodny, zaopatrzony we wszystko co trzeba, 5 min od starego centrum. 

Jesli chodzi o samo Ghent – musze przyznac ze od wiekow (a moze i nigdy) nie zdarzylo mi sie zebym byla niezadowolona z wyboru destynacji i bym myslala ze lepiej byloby zostac w domu na swoim balkonie, troche strata czasu i pieniedzy. Nie sugerujcie sie moja opinia bo wiem ze wielu ludziom Ghent sie podoba bardzo, nawet bardziej niz Brugia (jakim cudem?). Moze po prostu mnie nie podpasowalo a moze za bardzo spodziewalam sie „drugiej” Brugii, nie wiem. Jak dla mnie Ghent nie ma zadnego uroku, romantyzmu, efektu WOW. Niby zabytki sa, Belfry jest, kanaly sa, nawet zamek, dwa beginaze, abbey i Graffiti Street, ale calosc – nic porywajacego. W nocy wyglada duzo lepiej niz w dzien. 

Z uwag luznych – mnostwo psow na ulicach, przeroznych ras. Sa tez w sklepach, zakladach fryzjerskich itp ze swoimi wlascicielami ktorzy pracuja. BArdzo fajny pomysl 🙂 Koty pojawiaja sie dopiero w znacznym oddaleniu od centrum gdzie jest troche spokojniej. Belgowie sa fajni, sympatyczni, wielojezyczni ale to juz wiedzialam z Brugii. Panowal nastroj refleksji i smutku po atakach terrorystycznych, na rynku na placu ludzie palili swieczki i rysowali przeslania pokoju. Belfry w przeciwienstwie do tego z Brugii ma winde i brak siatki na gorze. Widoki ladne, warto wjechac. Grafitti street to waska i dosc dluga uliczka ktora artysci wzieli we wladanie i prawie co dzien pokazuja sie tam nowe dziela, osobiscie lubie street art wiec chodzilam tam codziennie bo jedne malunki znikaly a na ich miejscu inne sie pojawialy. Jest to miejsce gdzie swiezo poslubieni malzonkowie robia sobie sesje zdjeciowe. 

Tak naprawde nic wiecej nie utkwilo mi w glowie bo bylam srednio zainteresowana tym miastem. Weekend uratowala Brugia gdzie pojechalismy w niedziele na prawie caly dzien. C. ktory sie troche dziwil czemu Ghent mi sie tak nie podoba, przyznal ze owszem, po odwiedzeniu Brugii juz wie o co chodzi. 

Spedzilismy tam czas na wloczeniu sie po uliczkach ale i prawie dwie godziny zeszlo nam na testowaniu piw w Beerwall, to jest wspaniale miejsce serwujace przerozne rodzaje piw i inne alkohole o ktorym juz pisalam w postach o Brugii. 

Wrocilam zmeczona i tak naprawde to doczekac sie nie moge weekendu kiedy sie rabne z laptopem i malibu, i z kotami, na swoim balkonie albo na sofie (w zaleznosci od pogody) i mnie nic stamtad nie ruszy. 

PS A potem poogladalam zdjecia i stwierdzam ze chyba lekko niesprawiedliwa bylam w stosunku do Ghent. Az tak zle nie jest, po prostu mialam jakis dziwny nastroj i za bardzo spodziewalam sie miasta takiego jak Brugia. 

 Woda jest? Jest. Architektura flamandzka jest? Jest. No wiec czemu ta Dublinia taka niezadowolona 😉

Prawie jak w Brugii (prawie robi wielka roznice 😉

 Tu akurat ladnie 😉

Tu tez :)

Noca wszystko wyglada duzo lepiej

 Nawet zdecydowanie lepiej 🙂

Zdarzaly sie naprawde malownicze zaulki…

 I bengalski kot

 Grafitti street jest piekna

 A to opinia Belgow na temat ostatnich wydarzen

Widok z Belfry

Zamek z wiezy wyglada zupelnie inaczej

 Na ulicach pelno sztucznych zwierzakow – krowy, zebry, jelenie itp. Nawet czerwony pies byl 😉

Rozczulilo mnie to podparte drzewko 🙂

Gdybym kiedykolwiek miala psa to bylby to mniej wiecej taki pies 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.