Zakup mieszkania czyli jak stracic 3 kg w miesiac.

Z ponad dwumiesiecznym opoznieniem odebralam wreszcie klucze do swojego mieszkania. 

Niby mialo byc wszystko bez problemow – agent ktory posredniczyl w sprzedazy posredniczyl tez w zakupie przez obecnego wlasciciela, wiedzial ze wszystko jest w porzadku z tytulem wlasnosci itp. Przewidywana data zakonczenia transakcji to byl 14 grudzien. Ja w ekspresowym tempie zalatwilam prawnika, inspekcje techniczna i wszystkie papiery jakie byly potrzebne do banku. Ale tuz przed koncem listopada zaczelam dostawac jakies tajemnicze emaile od mojej prawniczki ze czeka na niezbedne informacje od strony sprzedajacej. Co tydzien taki sam przychodzil wiec w koncu zadzwonilam do niej i okazalo sie ze ten pan z jakichs powodow nie zostal przy zakupie zarejestrowany w Land Registry (to jest takie cos jak ksiega wieczysta) i choc wszystko wyglada na to ze jest prawowitym i jedynym wlascicielem mieszkania, to ta formalnosc musi byc dopelniona bo bez numeru z tego land registry ona nie moze zamknac transakcji. Wedlug jej opinii to mialo nastapic lada dzien i nie bylo sie czym przejmowac.

Tymczasem sie zaczal styczen i nic. Polowa stycznia i nic. Ja sie bardzo wkurzam jak nie mam wplywu na cos co mnie dotyczy i od razu chudne (chyba mi sie tluszcz topi pod wplywem adrenaliny 😉 bo niestety nie moglam tego w zaden sposob przyspieszyc a tylko siedziec na tylku i czekac. Wreszcie tak pod koniec stycznia zawolano mnie na podpisanie kontraktu ale okazalo sie ze dokumentu wciaz nie ma, wiec podpisalam tez klauzule ze kontrakt jest niewazny jesli do miesiaca nie zostanie on dostarczony. Kontrakt mial byc od razu wyslany do prawnika sprzedajacego, i to tez potwierdzilam agentowi ktory wydzwanial z pytaniami o apdejt. A 2 tygodnie potem okazalo sie ze babsztyl tego nie wyslal wiec agent w imieniu sprzedajacego wyslal mi maila ze kontraktu nie ma i ze on w takim razie watpi w moja chec zakupu mieszkania i jesli kontrakt nie zostanie dostarczony do piatku (a to byla sroda) to on sie wycofuje z transakcji. 

Na to ja najpierw z morda do prawniczki czemu tego nie wyslala (dala mi jakis bzdurny powod i zaraz poslala kurierem) a potem z morda do agenta ze moze i sprzedajacy ma swoje watpliwosci, ale smiem zauwazyc ze transakcja sie ciagnie dwa miesiace dluzej z jego winy, i ja tez moglabym watpic w jego intencje. No i wtedy sie okazalo ze on o niczym w ogole nie wiedzial i myslal ze to sie opoznia z mojego powodu. A bylo tak – kiedy kupowal to mieszkanie mial innego prawnika, a kiedy sprzedawal – innego. Wiec jak ten drugi wyczail ze nie ma rejestracji w land registry to musial tego pierwszego namierzyc zeby to uzupelnil. W zwiazku z tym az trzech cholernych prawnikow (wliczajac moja) uczestniczylo w calym procesie. A ze kazdy praktycznie jest co dzien poza biurem, to jak np jeden wyslal maila drugiemu w poniedzialek, to ten go odebral w srode, po czym przeslal mojej prawniczce a ona, poniewaz ma wolne w czwartki i piatki, odebrala w poniedzialek i tak dalej.

Wreszcie jak i ja i sprzedajacy pogonilismy prawnikow to sie cos ruszylo. 

Ogolnie z prawniczki mojej jestem niezadowolona choc w szczegoly wchodzic nie bede zeby Was nie zanudzac. Do tego tuz przez zakonczeniem transakcji napisala ze z powodu komplikacji wyniklych z tej sprzedazy musi mnie dodatkowo skasowac na 450 euro plus vat, na co jej odpisalam ze nie jestem happy z tego powodu i mam zamiar sie udac do innego prawnika o porade w tej kwestii. Wiec jak przyszlam podpisac ostateczne dokumenty powiedziala mi ze postanowila obnizyc te kwote do 250 plus vat. Natomiast bank super, zawsze wszystko szybko bylo zalatwione, bez problemu. Prosba o wplacenie wymaganej kwoty poszla do nich we wtorek a w srode rano pieniadze byly na koncie. 

W koncu dostalam klucze i moglam sie dokladnie wszystkiemu przyjrzec, bo do tej pory to bylo tak: pierwsze ogladanie – wchodze, mysle sobie k..wa ale WIDOK! i nic mnie wiecej nie obchodzilo. Za drugim razem jak juz wplacilam depozyt chcialam jakies pomiary zrobic itp ale weszlam, pomyslalam k..wa ale WIDOK! I na tym sie skonczylo. A jak odebralam klucze to weszlam i …tez dokladnie tak bylo jak poprzednio. Dopiero jak porobilam zdjecia i nakrecilam filmik jak woda szumi i plynie, jak sie pogapilam na zurawie i labedzie, to pochodzilam troche wkolo.

Mieszkanie bylo ladnie posprzatane i nawet okna swiezo wymyte (a jest co myc bo te dwa narozne w living roomie to potworki) Ogolnie wszystko wyglada bardzo ldobrze, nie musze nic wymieniac, remontowac ani nic z tych rzeczy, ale na pewno za jakies kilka lat moze cos porobie w kuchni i moze za jakis rok trzeba bedzie odmalowac choc raczej tylko living room. Tylko niektore meble sa do wymiany – kwestia gustu – no i oczywiscie wyposazenie jest basic wiec trzeba cos pokupic,na pewno w pierwszej kolejnosci meble balkonowe bo najchetniej to tam bym siedziala caly czas

Wlasnie jestem w trakcie przeprowadzki, na pierwszy ogien poszly rzeczy najwazniejsze czyli gary, zarcie, tv, ubrania, no i oczwiscie zabawki kocie i same koty.

Bardzo sie stresowalam z ich powodu bo czuly ze sie cos swieci, a kiedy C. znosil po schodach cat tree zeby wpakowac do samochodu, Killer siedzial na schodach z przekrzywiona glowka i patrzyl z takim wyrazem slepkow ze az mi sie plakac chcialo. Wreszcie wpakowalismy je do do transporterka i w droge. 

Na miejscu odmowily wyjscia i siedzialy przytulone do siebie. Mimo to pewien postep byl w porownaniu z ostatnia przeprowadzka bo Kitty przynajmniej nie zrobila kupy w srodku. Zaskoczyl mnie tez Killer bo jak poprzednim razem wyskoczyl od razu zwiedzac i biegac, tak teraz to Kitty byla ta odwazna i po jakiejs godzinie zachowywala sie smielej, zaczela lazic po pokojach i weszyc, a on sie chowal pod meblami. Wreszcie juz dosc pozno wieczorem zaczal zwiedzac na ugietych nogach, rozgladajac sie nieufnie. Ale juz kolo 11 w nocy oba kotki zachowywaly sie w miare swobodnie. Nawet mialam wrazenie ze sa troche rozczarowane ze nie ma schodow, patrzyly na mnie jakby mowily:

-Ok, yeah, this is nice, can we go downstairs now? What?? There is NO downstairs? What a shithole! (W mojej glowie one zawsze mowia po angieslku z dublinskim akcentem 😉

Na razie calosc wyglada na totalny balagan 😉 W jednym pokoju lezy wszystko co tam nawrzucalismy, a bedzie jeszcze wiecej. Kuchnia tylko jest  w miare ogarnieta. Moze za jakis tydzien, dwa, zacznie to mieszkanie wygladac normalnie 😉 W przyszly weekend – Ikea 🙂

A to widok z mojej sypialni 

Jedna uwaga do wpisu “Zakup mieszkania czyli jak stracic 3 kg w miesiac.

  1. Pingback: Kupowanie mieszkania w Irlandii czyli Agent nasz Pan – Dublinia pisze

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.