…żeby wreszcie zrobić to jak należy ? Czy to nie byłoby wspaniałe ?
Zabralam sie za ksiazke „Jej wszystkie zycia” Kate Atkinson zachecona pozytywnymi recenzjami i opisem ktory sugerowal dosc niestandardowy tryb opowiesci.
Oto bowiem bohaterka powiesci, Ursula, ma mozliwosc rodzic sie kilkanascie razy i zaczynac wszystko od nowa unikajac bledow ktore skonczyly sie dla niej zle w poprzednim zyciu. Nie pamieta go co prawda ale ma jakas swiadomosc, przeczucie czy intuicje ktora kieruje ja na inne tory. Akcja ksiazki zaczyna sie – wiele razy – w 1910 roku i jej niewatpliwa zaleta sa barwne opisy zarowno dziecinstwa Ursuli na angielskiej prowincji jak i jej pozniejszego zycia – a raczej zyc – naznaczonego wieloma osobistymi tragediami.
Niestety jak dla mnie calosc wypadla dosc nuzaco. Po ktorejs tam wolcie zaczynajacej sie ponownie od rozdzialu „11 lutego 1910” myslalam sobie: o nie…znow. Ciezko sie utozsamic czy kibicowac bohaterce ktora raz po raz konczy swa egzystencje i zaczyna kolejna, jako praktycznie inna osoba. Szczerze to mialam juz tej powracajacej Ursuli dosc i co sie z nia stanie zupelnie mnie nie obchodzilo. Jakas zimna ta historia jak i sama okladka.
Sam cytat na poczatku ksiazki wziety z Edwarda Beresforda Todda: „A gdybyśmy tak mogli przeżywać nasze życie raz za razem, żeby wreszcie zrobić to jak należy? Czy to nie byłoby wspaniałe?” jest sprzeczny z moja filozofia. Co znaczy „jak nalezy”? Dla mnie zycie jest po to by go przezyc jak sie da najlepiej, i nie powinno sie myslec o bledach ani zalowac zadnych decyzji, a takze przekuwac porazke w sukces i po prostu isc do przodu.
Sam pomysl cofania sie w czasie by cos zrobic nie tak a inaczej to wdzieczny temat wielu filmow. Przewaznie glowny bohater zaluje jakiegos wyboru lub przypadku z przeszlosci i mysli ze gdyby wydarzenia przybraly inny obrot to w tej chwili bylby szczesliwszy/bogatszy/osiagnalby sukces itp – niepotrzebne skreslic – co czesto okazuje sie nieprawda. Moja mama ciagle wypomina sobie ze przed stanem wojennym nie zostala z cala nasza rodzina we Francji ale wrocila do Polski. Mysli ze wtedy jej zycie potoczylo by sie lepiej, a ja jej zawsze mowie: inaczej. Moze lepiej a moze gorzej. Moze bys kiedys przeklinala ten dzien kiedy zostalas. Nie ma sensu wracac do przeszlosci i zastanawiac sie co by bylo gdyby.
Mimo to jak sobie uswiadomic ze kazda drobna decyzja, chocby: wracam dzis do domu taksowka a nie autobusem, moze calkowicie zmienic droge jaka podazymy – to jest szalone 🙂 Bo np w autobusie mozemy spotkac przyszlego meza, miec z nim dwojke dzieci i zyc z nim albo dlugo i szczesliwie, albo nieszczesliwie, a nie spotykajac go w taksowce mozemy zostac do konca zycie singlem, podrozowac po swiecie i zarabiac kupe forsy na pisaniu o tych podrozach 😉
Bardzo ciekawie pokazuje to juz dosc stary film Sliding Door (Przypadkowa dziewczyna) z Gwyneth Paltrow. Zycie bohaterki doslownie rozgalezia sie w dwie rozne strony kiedy nie zdazy zlapac odjezdzajacego metra. Bo oto jej druga JA jednak wsiadzie do wagonu i od tej pory sledzimy rownolegle zycia kobiety. Choc na koncu wychodzi na to ze cokolwiek by sie dzialo to i tak wyladujemy w tym miejscu gdzie powinnismy i nie wiem czy to ma byc pozytywna czy negatywna puenta 😉
Ale ja tu gadu gadu a przeciez o ksiazce mialo byc…mysle ze siegne po inne utwory Kate Atkinson zeby przekonac sie czy to ta konkretna pozycja do mnie nie przemowila czy po prostu jej styl to nie to nie to co tygryski lubia najbardziej…