Ci co regularnie czytaja to wiedza ze mam problemy z dostrzeganiem rzeczy wokol siebie ktore najwyrazniej moj mozg uznaje za niewarte zauwazenia.
Tym ktorzy nie pamietaja przypomne ze po okolo 3 latach mieszkania pod obecnym adresem doszlo do mnie ze posiadam TOSTER – a wlasciwie nie doszlo tylko C robil tosta i sie strasznie zdziwilam jak to mozliwe skoro tostera nie mialam NIGDY… ale byl, byl. Stal sobie spokojnie omijany przez moje nerwy wzrokowe.
Kiedy w zeszlym roku przyjechalam do hotelu na Malcie bylam pewna na 100% ze w lazience nie ma prysznicu tylko jest wanna. Na drugi dzien dojechala do mnie Dita i ogladajac pokoj stwierdzila – o, prysznic jest, to dobrze.
Byla cala kabina prysznicowa oczywiscie vis a vis wanny.
Wczoraj C. zagladal do schowka gdzie trzymamy m.in deske do prasowania i odkurzacz i ZAPALIL tam SWIATLO – przysiegam nigdy nie zauwazylam ze tam lampa jest a jest, dynda z gory z dosc sporym abazurem. A narzekalam wczesniej ze ciemno i raz nawet latarka sobie swiecilam zebycos znalezc…
Wiecej takich przypadkow bylo i teraz mowie Wam nie jestem pewna czy w apartamencie nie mam np jacuzzi i dopiero jak do niego wpadne to go zobacze.
Oj wiem ze mogloby byc gorzej – w jednym z odcinkow Ally McBeal bohaterem byl czlowiek ktory widzial co innego niz rzeczywistosc – np wieszak na ubrania zamiast mezczyzny i pilke futbolowa zamiast zony.
A serio – czy ktos tak ma czy tylko ja?
Oczywiscie kota zauwaze natychmiast chocby tylko mu wasy wystawaly z dziury oddalonej na pare kilometrow.