Jeden z kotkow o ktorych niedawno pisalam znalazl dom 🙂
Moja szeroko zakrojona akcja fejsbukowa zaowocowala kontaktem z przemila Hiszpanka ktora mieszka w Dublinie z chlopakiem. Jego rodzice stracili niedawno kota (zmarl ze starosci) dowiedzieli sie o hotelowych sierotkach i „wzruszyla ich nasza historia ;)”
Dziewczyna podjechala w piatek ze specjalna klatka (klatka brzydko brzmi ale nie wiem jak sie po polsku inaczej nazywa to na co my mowimy carrier) i spedzilismy ponad 20 minut czekajac az wlasciwy kot sie tam zapakuje, bo oczywiscie 2 prowodyrow wepchnelo sie tam od razu a ja chcialam dac im moja faworytke.
Wreszcie kotka (bo mysle ze to dziewczynka) weszla do srodka i troche panikowala kiedy zamknelismy drzwiczki, ale juz tego samego wieczora Hiszpanka wyslala mi jej zdjecie jak sobie lezy na niej jakby nigdy nic.
Zostala wiec trojka, jednego mozemy zatrzymac a drugi o imieniu BOSS rade sobie da, za to kolejnej dziewczynki, bardzo niesmialej, mi zal. Ta na ulicy nie przezyje. Gdyby ktos z Was znal kogos kto moze przygarnac kotka dajcie mi koniecznie znac.
Skontaktowalam sie z siedmioma organizacjami ktore kotom pomagaja, odpowiedziala mi jedna ze niestety zwierzatek jest tak duzo ze oni jedynie moga je zlapac wysterylizowac i wypuscic (a na to sa za male) albo ewentualnie uspic. Wyobrazacie sobie??? Nie moglam uwierzyc w to co slysze.
A poniewaz zbliza sie pora Swiat namawiam Was do pomocy dla Koterii, ja nie wysylam w tym roku kartek (oprocz kilku osobom) ani nie kupuje prezentow (z dwoma wyjatkami), przeznaczam te pieniadze dla Koterii wlasnie. I poprosilam wszystkich moich bliskich by zamiast upominkow swiateczno-urodzinowychdla mnie przeslali cos dla tej organizacji.