Kiedy zwiedzam jakas posiadlosc, oczywiscie jestem zainteresowana architektura, ozdobnymi detalami i stylem, obrazami i meblami. Ale bardziej fascynuje mnie historia ludzi ktorzy to miejsce zbudowali i zamieszkiwali.
Jak mijaly ich dni? Czym sie zajmowali? Jak przychodzily inne pokolenia, jak dom przechodzil z rak do rak i jak zmienialo sie zycie mieszkancow przez lata i przez wieki?
Castletown House to przepiekna rezydencja, piewsza w stylu palladynskim w Irlandii. Wspolczesni mawiali o niej – jedyna taka ktora moze nosic miano palacu.

Powstala dla najbogatszego owczesnie Irlandczyka – Williama Conolly, ktory niestety nie doczekal ukonczenia budowy w 1729 roku. Cofne sie w czasie do czasow kiedy William byl chlopcem, synem wlasciciela gospody w Ballyshannon, Co Donegal. Kto by pomyslal ze ten chlopak bedzie kiedys poteznym politykiem, dzierzacym zaszczytne panstwowe urzedy? Moze jego ojciec dostrzegl w synu inteligencje i spryt bo zdolal nazbierac tyle pieniedzy by wyslac go na studia prawnicze do Dublina.
William skonczyl studia, uzyskal tytul i zaczal wspinac sie po stopniach kariery. Najwiekszym talentem mlodego mezczyzny okazal sie zmysl do interesu – zaczal dobrze zarabiac na handlu ziemia. Jego pozycja towarzyska znacznie wzrosla dzieki korzystnemu mariazowi z bogata panna z bardzo dobrej rodziny Katherine Conyngham. Nie tylko zdobyl niezly posag ale i stal sie czlonkiem poteznej i wplywowej protestanckiej familii. A stad tylko krok do kariery polityka i meza stanu.
Nie natkelam sie na zadne informacje o Katherine z tamtego okresu, trudno powiedziec czy byla w zwiazku z mezem szczesliwa czy nie. Para nie miala dzieci co bylo pewnie jakims problemem. Uczucia macierzynskie przelewala na licznych krewnych i ponoc byla bardzo zzyta z bezposrednim spadkobierca meza, jego bratankiem rowniez Williamem, ktorego traktowala nieomal jak syna.
Tymczasem jej maz postanowil wybudowac wspaniala posiadlosc, godna swej utytulowanej i znaczacej osoby. Palac zaprojektowal wloski architekt Galilei ale budowe nadzorowal Irlandczyk.
Jak juz wspomnialam,William Conolly nie doczekal czasow bycia panem na Castletown – zmarl na atak apopleksji w swym domu w Dublinie na Camden Street, zostawiajac ogromny majatek zonie, bratankowi i innym krewnym. Pania na Castletown zostala Katherine, po jej smierci majatek mial objac bratanek. Na razie jednak mieszkal on z zona w zapyzialym sredniowiecznym Leixlip Castle, a wdowie ani w glowie bylo umierac.
Wrecz przeciwnie – rzucila sie w wir rozrywek i szastania pieniedzmi. Stala sie znana z urzadzania przyjec gdzie alkohol sie lal strumieniami, jezdzcy na koniach scigali sie wokol posesji a w srodku kwitl hazard, zakazany w Dublinie.
Najwyrazniej takie zycie sluzylo Katherine bo przezyla meza o cale 30 lat. William nacieszyl sie palacem raptem przez rok,po czym rowniez odszedl na lono Abrahama.
Kolejnym panem na Castletown zostal jego syn Thomas, wowczas nieletni. Dom byl wiec czasowo niezamieszkany do czasu kiedy Thomas wprowadzil sie tam z zona, Louisa z domu Lennox.

Louisa Lennox
Lady Louisa pochodzila z wybitnej rodziny, w jej zylach krazyla nawet krolewska krew (jej dziadek pochodzil co prawda z nieprawego loza czyli byl twz bastardem, za to splodzil go sam krol Charles II).
Louisa miala 4 siostry, jedna z nich , Emily, po slubie zamieszkala w posiadlosci Carton, po sasiedzku z Castletown, tak zapewne para sie poznala. Ciekawostka jest ze Emily miala co najmniej 20 dzieci… 16 z pierwszym mezem James Fitzgeraldem a pozostala czworke z drugim malzonkiem – popelnila zreszta mezalians wiazac sie z nauczycielem swych dzieci. Louisa tymaczasem nie doczekala sie ani jednego potomka.
Sarah, kolejna z siostr, byla jedna z najwiekszych owczesnych pieknosci. Podobno zenic z nia chcial sie sam krol George III, jednak Sarah wyladowala w koncu w nieszczesliwym malzenstwie z niejakim Bunburym –samo nazwisko brzmi podejrzanie – i wywolala towarzyski skandal zachodzac w ciaze z innym mezczyzna i w koncu rozwodzac sie. Nie przeszkodzilo to jej jednak wyjsc za maz ponownie – i to nie za ojca nieslubngo dziecka – i miec kolejna osemke potomkow.
Wrocmy jednak do Louisy ktora po przeprowadzce do Castletown zaczela go przemeblowywac i udoskonalac. Na szczescie pisala tez duzo listow dzieki ktorym dokladnie wiemy na czym te poprawki polegaly.
Sam Thomas paral sie w tym czasie polityka ale daleko mu bylo do talentow swego wspanialego przodka. Jak to ktos o nim powiedzial: “he had an appetite for politics, but no digestion”.
Siostry Louisy okreslaly szwagra jako hipohondrycznego nudziarza. Moze dlatego Louisa oddawala sie przerobkom domu, burzac sciany, zamiawiajac zyrandole z Wloch i wreszcie zajmujac sie czyms co mi przypomina dekupaz – naklejaniem na sciane ulubionych rysunkow. Tak powstal jedyny zachowany w Irlandii print room. Jego sciany kiedys zoltawe troche sciemnialy, pewnie z powodu dymu z papierosow – pokoj byl uzywany jakis czas do grania w bilard.


Znana anegdota z tamtego okresu jest wizyta diabla ktorego zaprosil sam Thomas, nieswiadomy kim jest nieznajomy spotkany przy polowaniu. Podczas nasiadowki w przepieknym salonie gosc przysnal, a Thomas chcial sciagnac mu buty. Jakiez bylo jego zdziwienie kiedy zamiast stop ujrzal kopyta… 😉 Obecny w pokoju ksiadz rzucil w diabla ksiazka ktora przeszla przez czarta na wylot i uderzyla w lustro, do dzis noszace slad wydarzenia. No coz,mnie sie wydaje ze i ksiadz i Thomas byli raczej wstawieni a zadnego diabla nie bylo 😉 Thomas pewnie po pijaku rozwalil lustro i bal sie reakcji malzonki…
Po smierci Thomasa a potem Louisy kolejnym wlascicielem posesji zostal jej bratanek Edward Michael Pakenham, ktory na te okolicznosc musial zmienic nazwisko na Conolly. Rodzina Conollych zyla w palacu az do 1965 roku, niestety w coraz gorszych warunkach i zadluzeniu. Czesc wartosciowych mebli i innych przedmiotow zostala wyprzedana a o stanie rezydencji moze swiadczyc fakt ze jedna z pan tam mieszkajacych jezdzila konno po parterze.
Posiadlosc zostala wreszcie sprzedana, a wkrotce powtornie sprzedana i tym razem w dobre rece Desmonda Guinessa ( z TYCH Guinessow) ktory uratowal dom przed ruina i rozpoczal prace konserwatorskie. Dzieki niemu mozemy cieszyc oczy zwiedzajac ten piekny budynek i podziwiac to co ocalalo z czasow jego swietnosci.
Polecam zwiedzanie z przewodnikem za jedyne 4.5 euro. Zwroccie uwage na oryginalne lustra w ramach z kisci winogron w ktorych kiedys przegladala sie Louisa, na wspanialy sekretarzyk inkrustowany ktory mial byc prezentem slubnym dla krewnej – do slubu nie doszlo wiec mebel pozostal w rodzinie – i na stojacy zegar ktory jest jednym z trzech istniejacych egzemplarzy – jeden jest wlasnoscia prywatnego kolekcjonera w Ameryce a drugi ma krolowa.






Pingback: Lord bez kończyn i skandalistki z wyższych sfer czyli z wizytą w Borris House – Dublinia pisze