Opuscilam sie w pisaniu ale mam wytlumaczenie, a nawet pare.
Wiec – zaczelam kurs i musze te pare godzin w swoje wolne dni temu poswiecic.
W pracy zawirowania trwaja juz od jakiegos czasu i troche angazuja emocjonalnie, zwlaszcza ze jedna osoba ktora lubie i szanuje w koncu, jak bylo do przewidzenia, musiala odejsc. Nie sadzilam ze to mnie tak zasmuci, przy pozegnaniu walczylam ze lzami ktore sie pchaly do oczu. Sytuacja jest nieciekawa ale jak wiecie Dublinia zawsze wyjdzie na swoje i nie o to chodzi. Bo praca to praca i albo sie jest tu albo idzie gdzie indziej, to ludzie jednak tworza atmosfere i to na nich mi zalezy. Swietny team byl i sie wszystko znow rozp…ze sie wyraze jednak kulturalnie …rozpada. O tym wiecej kiedys jak sie juz wszystko unormuje.
Zycie prywatne obfituje natomiast mezczyznami ktorzy sie nagle rozmnozyli wkolo, niedlugo mi jakis z lodowki wyskoczy 😉 Czy wrzesien to moze Miesiac Podrywania czy Randkowania jest moze? A jakie Ciacha po ulicach chodza… i jakie samochodami jezdza… jak nigdy wczesniej. Choc z nimi to uwazac trzeba. Nie dalej jak wczoraj KMZ wyslala mi smsa z autobusu ktorym jechala do pracy:
„Jaki fajny facet siedzi naprzeciwko, taki Clive Owen, zerka na mnie, co mam zrobic?”
„Zagadaj, rwij ciacho, na co czekac, az sie ciacho zestarzeje?”
Kiedy spotkalysmy sie w domu wieczorem oczywiscie z miejsca spytalam jak sie historia z Owenem skonczyla.
-Wez przestan! Juz mialam sie spytac „Have you met me?” kiedy mu zadzwonila komorka, wyciagnal rece z kieszeni a tu takie male mysie lapki… fuj! A jaki glosik, cienki i wysoki: mi mi mi mi mi mi, jak treser delfinow. A kiedy wyszedl z autobusu to jakis taki zgarbiony i nogami powloczyl… bleeee. I widzisz – dokonczyla kiwajac palcem – trzeba dac szanse tym brzydkim. Brzydki jak cie zaskoczy to tylko pozytywnie!
(Brzydki to oczywiscie nie znaczy niski, gruby, bez zebow czy lysy, nie chodzi tu o Danny’ego de Vito a raczej jakiegos przecietniaka typu… no nie wiem… Cusack?)
Cos w tym jest… ale o tym w pozniejszych postach 🙂
No i jak juz zahaczylam o KMZ… Dopoki sie mieszkalo z parka: pania porzadnicka co latala ze sciera od rana do nocy i jej chlopakiem zwanym Farinelli z powodu wysokiego glosu (mi mi mi mi … 😉 i sie ich raczej nie chcialo ogladac o konwersacji nie wspominajac, to sie siedzialo w swoim pokoju i pisalo. A teraz sie ma KMZ obok, winko w lodowce, puszcza sie jakis film albo sie gada, albo zazwyczaj jedno i drugie 😉 Zwiazek idealny 🙂
Ogolnie to bosko jest, Wszechswiat mi takie rzeczy zalatwia i takie sprawy rozwiazuje ze juz nawet nie pisze o tym bo byscie nie uwierzyli. Wszechswiat wszystko moze. Wszystko.
A za miesiac i jeden dzien jade do Sewilli hip hip hurra 🙂