Żegnaj Laleczko :)

Kobieta Mojego Zycia zaniemogla z lekka w nasze wspolne dni wolne w zwiazku z czym zamiast mi towarzyszyc w wedrowce po Dublinie udajac turystke (o czym napisze osobny post) – marudzila:

– Umieram, wszystko mnie boli…a podaj mi szklanke wody….

-Moja droga, zeby sobie zasluzyc na podanie szklanki wody to musisz najpierw dziecko urodzic i wychowac…

Z braku wody KMZ raczyla sie wiec whisky 😉

No ale jak wrocilam do domu moglam sie zajac zabawianiem jej w chorobie czytajac glosem Krystyny Czubowny pewnego nudnego jak flaki z olejem bloga (ktorego nazwe przemilcze;) oraz wspolnym ogladaniem How I Met Your Mother – co swiadczy ze nie bylysmy bardzo wstawione bo gdybysmy byly wlaczylybysmy Klatke dla Ptakow.

No a w miedzyczasie odbyla sie sesja zdjeciowa.

Zaczne od tego ze mam ostatnio jakies dziwny pomysly. Stwierdzilam ze nudna jestem strasznie, ze musze cos zwariowanego zrobic, np: pojsc na lotnisko z kwiatami, zapolowac na jakiegos samotnego pana wychodzacego z sali przylotow, rzucic sie na niego, obsciskac, kwiatka wreczyc i powiedziec cos w tym stylu:

– Thomas, nareszcie cie widze w realu, jak to wspaniale ze przyjechales, a kolezanki mowily mi ze nie trzeba ufac komus kto sie oswiadcza kobiecie nigdy jej wczesniej nie widzac na zywo!

Albo moglabym isc z KMZ do baru i wyprobowac metode podrywu Barneya:

-Hi, have you met MArta? I usunac sie bezszelestnie.

Albo wsiasc w samochod i pojechac tak naprawde gdzie oczy poniosa, bez mapy, bez planu, postanowic sobie: ok, po osmej zatrzymuje sie w pierwszym mijanym miescie na nocleg. I dopiero wtedy sprawdzam gdzie jestem 😉

A na razie to sobie chodzilam po Dublinie i wtem naszla mnie wizja sesji zdjeciowej z okazji NAtional Suit Up DAy 4.09 😉 Ja w garniturze, pod spodem czarna bielizna i koniecznie blond peruka a la Makepeace.

DZwonie wiec do cierpiacej KMZ ktora zdechlym glosem odpowiada: noooo sooooo…..

-Skarbie, gdzie jest w centrum sklep z perukami?

KMZ – moja krew – oczywiscie nie dziwi sie ani nie zadaje zbednych pytan lecz rzeczowo podaje mi wszelkie namiary 🙂

Wpadam do Party Shop przy St Stephen’s Green i wydaje 29.99 na kupke sztucznych wlosow, ale co tam, jak mus to mus.

Kiedy juz po powrocie staje w living roomie gotowa do sesji, KMZ dostaje zylki stylisty i wymysla sobie ze bede manekinem na jednych, a dead body na innych zdjeciach.

-Nie patrz w obiektyw, dretwo patrz w nicosc… o rany, wygladasz jak niezywa – cieszyla sie.

Na szczescie udalo mi sie przemycic troszke „zywych” fotek tez.

O dziwo, poza pt dead body on the couch w stylu „Zegnaj Laleczko” wzbudzila wielkie uznanie o zabarwieniu erotycznym moich kumpli. Nekrofile czy co… 😉

Caly fotoreportaz na fejsbuku.

W miedzyczasie poczytuje Marie i Magdalene. Podoba mi sie atmosfera Zakopanego sprzed pierwszej wojny swiatowej w ktorym kwitl „wybujaly erotyzm”. Mysle ze gdybym zyla w tych czasach bylabym wampem o ktorym rzezbiarz Zamoyski rowniez moglby powiedziec:

-Bo romans z nia to jak niebezpieczna wyrypa gorska.

Strasznie mi sie to porownanie podoba 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.