Mialam napisac cos sensownego jako Slowo na Niedziele ale po pierwsze wydrenowaly mnie komentarze pod poprzednim postem 😉 a po drugie wykonczyli mnie Amerykanie.
Ile razy pomysle sobie – a moze by tak sie kiedys wybrac na urlop do Stanow… tyle razy przyjezdza amerykanska wycieczka i po paru godzinach mysle sobie – a moze by tak jednak nie. Nigdy. Nigdy w zyciu!
Amerykanscy turysci ze swoim rozciagnietym akcentem i setka niemadrych pytan na minute, plus wysokimi wymaganiami i przeswiadczeniem sa sa jakas rasa nadludzi byliby jedna z najgorszych plag egipskich gdyby wowczas istnieli.
O co chodzi z tymi poduszkami? Kazdy pokoj, KAZDY, poprosil o 3 dodatkowe poduszki, czyli w sumie z tymi ktore juz byly na lozku znajdowalo sie ich siedem. Siedem duzych poduch. Ja sie zapytam jak Anzelm Bohatyrowicz: Po co??? Dla jakiej przyczyny?
Amerykanie nie moga rowniez funkcjonowac bez face cloth czyli takich malych reczniczkow. Zuzywaja dziennie kolo 10ciu. Kiedy ktos do mnie dzwoni z pokoju wiem ze albo chce poduszke, albo face cloth albo duuuuzo wody bo nie ma klimatyzacji i im goraco. Okien nie otworza bo u nich sie nie tego nie robi (z powodu air-condition wlasnie).
Przychodzi spora grupka do recepji i zaczynaja po kolei: czy bede placic ekstra za wake-up call? A za gazete? Tlumacze ze wszystko co jest w pokoju plus wake – up call jest free of charge. A woda mineralna? Wszystko. Ok, a internet? Wszystko. A telewizja? Tez. A ekstra recznik, czy za to zaplace? Nie. A za poduszke? Tez nie.
Jeden skonczyl a kolejny, choc wszystko slyszal jak i zreszta cala kolejka zaczyna to samo na nowo. Potem trwa dyskusja czemu nie mozna placic w dolarach, ile jest stopni na zewnatrz i ile to bedzie w farenheitach. Wiem ze juz o tym pisalam nie raz ale sie musze ponownie wyladowac 😉
Oczywiscie Amerykanie siadaja do obiadu w czapkach bejsbolowkach. Jak jeden maz! Choc tyle ze nie w odwroconych a la Luce z Gilmore Girls…
Terazniejsza grupa jest tu az 4 dni. Przywodcami stada sa Father Dickie i Sister Vicky. Serio, nie zartuje. Ojciec Kutasik.
A zeby zakonczyc milym i nie-amerykanskim akcentem galeria pod tytulem: Czujemy sie jak u siebie w domu 🙂





