Tower of London

Tower of London to chyba jedna z najpopularniejszych atrakcji Londynu, więc w końcu postanowiłyśmy – ja i Dita – zapłacić prawie 30 funciaków (na łebka) i ją zwiedzić. Muszę przyznać, że mam dość mieszane uczucia, bo czułam się podobnie jak podczas wizyty w zamku krzyżackim w Malborku. Bo warto pójść, jak najbardziej, ale na jeden raz bardzo się można zmęczyć. Za duży obiekt, za wielki tłok, ogrom histori i faktów plus ogromne kolejki.

Trzeba się zaczaić na yeomana, czyli oficjalnego strażnika, który daje darmowy (w sensie w cenie biletu) około półtoragodzinny walking tour, niezwykle interesujacy i miejscami bardzo zabawny. Yeoman jest też nazywany beefeaterem, bo niegdyś panowie ci mieli honor jadania wołowiny z królewskiego stołu. Kiedyś yeomani nadzorowali najbardziej vipowskich więźniów, teraz pełnią funkcję reprezentacyjną. Ale nadal nie jest łatwo załapać się na to stanowisko – trzeba odsłużyć co najmniej 22 lata na wysokim stanowisku w brytyjskiej armii, by starać się o tę robotę. Panowie – oraz jedna pani – mieszkają z rodzinami na terenie Tower of London.

Stałymi rezydentami są też kruki, które akurat podczas naszego pobytu były zamknięte w wolierach z powodu epidemii ptasiej grypy. Może to był powód, a może obawiano się, że ptaki po śmierci królowej odfruną w siną dal, a wtedy wedle przepowiedni biała wieża rozpadnie się a z nią monarchia. Posada zamkowego kruka jest prestiżowa, więc ptaki muszą się odpowiednio zachowywać. Jak odnotowano w specjalnym dekrecie z 1986 roku,jeden z kruków o imieniu George, z powodu swego niestosownego zachowania (niszczenie anten telewizyjnych) został zwolniony i oddany do ogrodu zoologicznego w Walii.

Zamek z jego wieżami i fortyfikacjami wybudował Wilhelm Zdobywca, kiedy rozgromił Saksonów i chciał pokazać, kto tu teraz rządzi. Wtedy ogromna budowla z białego kamienia sprowadzonego z Normandii musiała sprawiać wrażenie, obecnie w otoczeniu wieżowców z City Tower of London prezentuje się skromniej i postrachu nie budzi.

Nigdy nie była to także królewska rezydencja, choć królowie w niej gościli i pomieszkiwali. Tower of London z zamierzenia była twierdzą obronną, choć pełniła też funkcję menniny, skarbca przechowującego klejnoty koronne, menażerii (król Jan trzymał tam egzotyczne zwierzęta) i oczywiście więzienia. Ten najbardziej mroczny okres, który też budzi najwięcej zainteresowania wśród turystów, zaczął się podczas tzw Wojny Dwóch Róż pomiedzy rodami Lancasterów i Yorków. To ta wojna zainspirowała George’a RR Martina do stworzenia opowieści o konflikcie między Starkami i Lannisterami (GOT).

To właśnie w wieży osadzono, a najprowdopobniej zamordowano, króla Henryka VI Lancastera, zwanego Szalonym z powodu swej choroby psychicznej. Po śmierci Henryka tron objął Edward IV York, ponoć najprzystojniejszy ówcześnie mężczyzna, mający ogromne powodzenie u kobiet i masę bękartów. Ale miał też dzieci z prawego łoża, w tym następcę tronu o tym samym imieniu. Kiedy Edward IV zmarł, syn miał 13 lat. Do czasu jego pełnoletności władzę miał sprawować Lord Protektor Ryszard, brat Edwarda i wujek młodego następcy. Niestety, wujkowi marzyła się korona dla siebie samego, ogłosił więc, że dwóch synów brata, Edward i Ryszard, byli z nieprawego łoża, bo Edward w momencie ślubu był związany przysięgą z inną kobietą. Oczywiśce były to wierutne bzdury, ale Ryszard miał wielu zwolenników, więc chłopców zamknięto w areszcie domowym w wieży.

Pewnego dnia chłopcy po prostu zniknęli. Przeszukano wieżę i nic. Ponoć jeden z rycerzy przyznał się do zabicia dzieci z rozkazu króla, ale tych zeznań nigdy nie upubliczniono. Podczas renowacji Tower w 1674 roku pod schodami do kaplicy znaleziono dwa dziecięce szkielety, które uznano za szczątki Edwarda i jego brata. Panujący ówcześnie król Karol II rozkazał pochować je w Westminsterze. W 1933 zbadano kości, ale nie stwierdzono jednozncznie, czy są to pozostałości po owych chłopcach. Królowa Elżbieta II odmówiła zgody na dalsze badania, więc sprawa zniknięcia dzieci pozostaje tajemnicą.

Podczas panowania króla Henryka VIII karuzela z uwięzieniami i egzekucjami zaczęła się kręcić na dobre. Wśród arystokratycznych ofiar kata znalazły się dwie małżonki króla, Anne Boleyn i Katarzyna Howard – zresztą duch Anny ponoć pomyka po korytarzach niosąc w rękach odciętą głowę (duchy zamordowanych chłopców też). Ale zła renoma wieży jako miejsca tortur jest przesadzona – o ile delikwent nie kończył pod toporem kata, to jego życie w areszcie niezbyt różniło się od normalnego. Taki na przykład Sir Walter Raleigh dostał specjalnie przysposobione komnaty, w których przebywał z żoną i świeżo narodzonym (podczas aresztu) synem. Ale też powód uwięzienia Waltera był błahy – otóż zakochał się on w damie dworu królowej, z która wziął sekretny ślub. Kiedy wyszło to na jaw, wkurzona królowa zamknęła oboje w wieży. Po roku kochliwy arystokrata z małżonką zostali zwolnieni, choć kolejnych kilka lat zajęło mężczyźnie by powrócić do łask u dworu. Ale opłaciło się – Sir Walter i jego żona Elizabeth byli sobie bardzo oddani i tworzyli udane małżeństwo, co nie było zbyt częste w owych czasach.

Mniej szczęścia miał Guy Fawkes, który owszem, był torturowany w wieży, by wymusić na nim przyznanie się do organizacji spisku na życie króla i wydanie wspólników. Grupa katolików, w której znalazł się Fawkes, planowała wysadzenie parlamentu i zabicie protestanckiego króla Jakuba. Spisek się nie udał, twardy początkowo Guy pod wpływem tortur, między innymi słynnego łoża madejowego, przyznał się i podał nazwiska kompanów. Wszyscy zostali powieszeni przed tym samym parlamentem, który chcieli podpalić. Na cześć nieudanego zamachu Anglia obchodzi 5go listopada jako dzień dziękczynienia, który nazywa się teraz najczęściej Dniem Guya Fawkesa czy Nocą Ognisk. Głównie odpala się wtedy fajerwerki.

Ostatnim więźniem w Tower of London był Rudolf Hess, zastępca Hitlera. Ostatnia egzekucja odbyła się w 1941, kiedy szpieg Joseph Jakobs został rozstrzelany. Teraz budowla jest jedną z bardziej znanych londyńskich atrakcji, choć już w czasach elżbietańskich przyciągała podróżników. Królewskie klejnoty koronne były wystawione publicznie od 1669 roku. Wtedy na pewno nie było takich kolejek, założę się. Nie zdecydowałam się na stanie w zakręconym kilka razy ogonie, bo czekanie ponad dwie albo więcej godzin na wejście gdzieś nie jest moją ulubioną formą spędzania wolnego czasu. Dita miała chyba większą ochotę, ale w końcu stwierdziła, że przyjedzie kiedy indziej i strategicznie zakupi bilety na najwcześniejszą godzinę i od razu rzuci do klejnotów.

Ze wszystkich płatnych atrakcji w Londynie, gdzie do tej pory przez te wszystkie lata byłam, ta podobała mi się najmniej. Opowieści beefeatera owszem, ale reszta to chodzenie po surowych, typowo średniowiecznych pomieszczeniach i murach, oglądanie niekończących się ekspozycji zbroi, mieczy i innej broni, oraz obijanie się o tłum turystów. Moim skromnym zdaniem powinno się wpuszczać mniej ludzi na raz, ale wiadomo, że kasa leci więc trzeba wepchać, ile się da.

Zarezerwowałam już loty i hotel na mój kolejny, tym razem samotny pobyt w lutym, na nasz najnowszy irlandzki bank holiday. W planach mam tylko robienie zdjęć i znajdowanie ciekawych fotograficznych lokalizacji.

2 uwagi do wpisu “Tower of London

  1. Mnie sie podobalo wszystko: surowe mury, wieze, zbrojownia i opowiesci przewodnika. Na pewno wroce i wyskocze z kasy raz jeszcze zeby odstac kolejki do sali tortur i do klejnotow koronacyjnych. Mam nadzieje ze kruki beda juz wtedy na swobodzie 🙂

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.