Zanim zacznę spojlerowo o swoich refleksjach nad TOP GUN Maverick, to będzie o refleksjach nad kinem i nie tylko. Po zobaczeniu filmu w Derry, poszłam do kina drugi raz, tym razem z C. Byliśmy za wcześnie, więc siedzieliśmy w lobby obserwując gromadzącą się kolejkę do kasy. Było może z 50 osób, może więcej. Wszyscy BEZ WYJĄTKU albo w dresowych rozciągniętych portkach i bluzach z kapturem lub w T-shirtach (panowie), albo w legginsach czy yoga pants, plus bluza z kapturem (panie). Każdy wyglądał, jakby dopiero co zwlekł się z łóżka i poszedł na pocztę odebrać zasiłek. Nie żebym ja była w kreacji wieczorowej, a C. w smokingu. Ale na tle innych odstawaliśmy tak, że aż się dziwnie czułam. Nie wiem, czy macie takie same odczucia, ale po pandemii ludzie jakby zapomnieli, jak się ubierać. Nie pamiętam, by przedtem ktoś po ulicach popierdalał w dresie, o ile akurat nie biegał albo nie wracał z siłowni. A teraz w dresie chodzi się do sklepu, na zakupy, do dentysty, do kina i nawet niektórzy do pracy.
Pamiętam czasy, kiedy w TV były dwa kanały, zaczynające się po południu od programów typu: Nowoczesność w domu i zagrodzie, a kończących się hymnem Polski o północy. Bez Netflixa, You Tube, Tik Toka, człowiek chodził do kina. Bywałam w kinie 3 razy w tygodniu. Moim ulubionym było kino studyjne Światowid w Katowicach, gdzie pokazywano przeróżne perełki, a na seansach działo się. Na przykład przed projekcją filmu Cwał ówczesny dyrektor wjechał na salę konno. Uwielbiałam (i uwielbiam) oglądać filmy o kinie i ludziach, dla których kino stało się czy to pasją, czy odskocznią. Choćby Purpurowa róża z Kairu , Artysta, Deszczowa Piosenka. Pamiętam podział na aktorów telewizyjnych i filmowych. Ci telewizyjni starali się wyjść z etykietki i dostać na duży ekran. Czasem się udawało, jak choćby Pierce Brosnan z Remington Steel wyrwał się do kina i nawet został Bondem, a Bruce Willis też zaczynał w Moonlighting (boski serial zresztą). A czasem taki aktor wracał do TV z podkulonym ogonem. Do czasu, kiedy produkcje TV zaczęły swą jakością dorównywać, a często przewyższać filmy kinowe.
Podczas pandemii zaczęto się zastanawiać, czy kino przetrwa. Czy wszystko nie przeniesie się po prostu na streaming i każdy będzie mógł sobie oglądać najnowsze filmy w zaciszu swojego mieszkania, bez denerwujących szelestów papierkami czy zapachu pop cornu. Pan Tomasz Raczek ma teorię, że kino przekształci się w rozrywkę ekskluzywną, gdzie się będzie szło jak do teatru, na ważne i wybitne seanse. Ja się raczej skłaniam ku temu, że będzie ono zarabiać jedynie na produkcjach, które trzeba oglądać na dużym ekranie, choćby dla efektów specjalnych. Czyli kino akcji i ekranizacje komiksów bądź dinozaury. No nic, czas pokaże. Albo pokaże nam Tom Cruise.
Nie interesuje mnie Toma życie prywatne ani scjentologia. Zawsze uważałam go za bardzo charyzmatycznego człowieka, uprzejmego dla fanów i prasy, kogoś, kto kocha kina i wykonuje na planie wiele rzeczy, które normalnie powinni by zrobić kaskaderzy. Jest też świetnym aktorem i powinien był dostać Oscara za Urodzonego 4 lipca i Jerry Maguire. No i Tom Cruise ma 59 lat a formę trzydziestolatka. Nie jestem fanką Top Gun numer 1, do kina poszłam niechętnie. Na seansie płakałam, śmiałam się, chowałam pod kurtką i poszłam ponownie, powtarzając te same czynności. I poszłabym jeszcze raz.
Będzie spojlerowo, więc jeśli ktoś jeszcze nie był w kinie, to uprasza się nie czytać tylko iść. Myślę jednak, że znakomita większość była. Recenzje są bardzo dobre, choć wspomniany pan Raczek nie był zachwycony (oceniając film 6/10, a takie 365 dni 4/10 WTF). Aczkolwiek każdy ma prawo do swojej opinii, to jednak z inną recenzją na pewnym kanale You Tube tak bardzo się nie zgadzam, że aż postanowiłam się do niej odnieść. Youtuber twierdzi, że fillm jest peanem na cześć Toma, uważającego się za Boga, co ma potwierdzać scena z chłopcem w barze, gdzie Maverick wchodzi po rozwaleniu samolotu, zaraz na początku filmu. Maverick pyta, gdzie jest, a chłopiec mowi, że na Ziemi. Gdzie Youtuber widział tu jakąkolwiek megalomanię Toma, to ja nie wiem. Maverick wyglądał jak kosmita, więc dziecko podało mu nazwę planety, na której się znalazł. Było to dość zabawne.
Dalej Youtuber uważa, że film jest hymnem dla białych „prawdziwych mężczyzn”, którzy są lepsi niż inni. Jest typowo amerykański, z powiewającą flagą i walką z wrogiem zagrażającym Ameryce. No i sam Tom, megaloman, jest tym Bogiem i zbawcą, lepszym od wszystkich, w którym kobieta zakochuje się tylko pod wpływem jego spojrzenia. Wiecie, że jestem z tych, którym czarne elfy ani wielorasowa obsada Bridgerton nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Ale nie jestem też za wsadzaniem na siłę bohaterów nie białych, dla tzw parytetów. No przecież Maverick był biały w pierwszym filmie, więc trudno, by zmienił kolor. A Rooster, syn Goose’a, też był biały. No sorry, ale nie da się z tym nic zrobić. Kobieta, czyli Penny, nie zakochała się w Mavericku pod wpływem jego spojrzenia. Oni się znali od lat i bardzo wiele ich już wcześniej łączyło. Jej postać pojawiła się, choć tylko w dialogu, w części pierwszej. A że film ma powiewającą flagę i trąci wielką i wspaniałą Ameryką – to spuścizna po oryginale. A co do hymnu dla prawdziwych, białych mężczyzn, nie zapominajmy, że jedną z osób, która wyruszyła na misję, jest Latynoska.
To teraz powiem, jak ja odebrałam ten film. Oczywiście oprócz czystego podziwu dla widowiska, efektów, muzyki, akcji. To jest film o przemijaniu. Maverick jest mężczyzną dobiegającym sześćdziesiątki. Niczego specjalnego się w życiu nie dochrapał, kariery wybitnej nie zrobił, jest sam, z poczuciem winy za śmierć przyjaciela i za to, że syn tego przyjeciela go nie cierpi. To facet, który kocha latanie i samoloty, ale wie, że niedługo piloci nie będą w ogóle potrzebni, bo pilotować może komputer. To ktoś, kto jest gotowy na śmierć, bo nie ma w życiu niczego, co szkoda zostawić. Jest parę takich scen, na przykład Maverick obserwujący grającego na pianinie Roostera czy Maverick wsiadający do samolotu, by lecieć na prawie samobójczą misję, czy wreszcie Maverick, który wie, że to koniec i zaraz zostanie zestrzelony, mówiący: I am sorry Goose – które łapią za serce. I owszem, Tom/Maverick wie, że jest dobry w tym, co robi, ale też wie, że najważniejszy w akcji jest team i praca zespołowa. I gdyby nie dwóch innych pilotów, to dwa razy by nie żył. Nie przesadzajmy więc, że Tom kreuje się w tej roli na jakiegoś supermena.
Kiedy oglądałam Toma w Cannes, kiedy dostał owację na stojąco po premierze i wszyscy klaskali, to przypomniała mi się scena końcowa w Top Gun, kiedy Maverick był oklaskiwany po powrocie z misji. Tom jak i Maverick to taki last man standing, facet, który wie, że prawdziwe, tradycyjne kno przemija. Że efekty specjalne zastępują plenery i tło, a może niedługo będziemy mieć aktorów wykreowanych komputerowo. Ale on robi swoje, bo wierzy w swą pasję i wizję. Przed seansem warto sobie odświeżyć część pierwszą, choćby dla wszystkich smaczków i mrugnięć okiem, jakie znalazły się w Mavericku. Jak ten film jest zrobiony z sercem, to aż wierzyć się nie chce. To nie jest skok na kasę, jak niektóre remakes czy sequels. To jest tak szczera miłość do kina i fanów, i do oryginału, jak uśmiech Toma.
A na koniec powiem, że już dawno nie wiedziałam tak dobrego powrotu czy kontynuacji pierwowzoru. Bo tak jak w prawdziwym życiu, nie zawsze wyjdzie tak, jak się zapowiadało. Nie zawsze będzie się z tą samą osobą, która była pierwszą miłością, nie zawsze zrobi się karierę, o której się marzyło. Ale trzeba wierzyć w to, co się robi i że nigdy nie jest za późno. I że cokolwiek się działo – NO REGRETS. I to bardzo dobrze pokazuje ten film.
Nie ogladalam, jesli jest w Carlow to jutro pojde.
Masz racje co do tego, ze nie zawsze da sie zmienic aktora na czarnoskorego, czasem nie mialoby to sensu. Na przyklad Scarlett O’Hara, nie moglaby byc czarnoskora.
Wydaje mi sie, ze my w Polsce bylismy wychowani w wiekszym szacunku do sztuki, a kino czescia sztuki, dlatego my traktujemy to Inaczej.
Moj syn byl ostatnio w National Museum w Dublinie, wzielismy ich tam kilka lat temu I zapamietala ze byla ekspozycja egipska. Chcial ja pokazac kolezanke. Jakiez bylo jego zdziwienie, gdy ekspozycji nie bylo a zapytanie o przyczyne pracownik, powiedzial ze musieli ja zdjac z powodu skarg. Niektorych kojarzyla sie ona z niewolnictwem. Podobno taki los czeka tez Wikingow ktorzy maja byc przedstawieni jako przyjazny narod, nie jako ci co Irlandie podbijali I grabili. Ale Irlandczycy do muzeow nie chodza, wiec nie wiedza jak ich historia jest przedstawiana do turystow.
Pytalam dziewczyn z pracy kiedy byly w muzeum, w podstawoce ostatnio.
Dawniej sie mowilo ze ktos idzie na picture, czyli ogladac obrazki. I fakt, dawniej kino takie wlasnie bylo.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Co do sytuacji w museum, to teraz kazdy sie stara by nie urazic czyichs uczuc. To jest glupie, bo przekreca sie historie. Bardzo mnie to irytuje w owczesnym swiecie, jak I to, ze teraz niewazne kim jestes, ale jak sie identyfikujesz. I jak uwazam, ze kazdy ma prawo do zycia, do spokoju, do szacunku, do bycia kim chce I z kim chce, tak zaczyna sie to przeradzac w jakas farse. LinkedIn mnie zapytal ostatnio jaki mam pronoun, wiec podalam ze she/her. Nawet taka broszke sobie kupilam;) widzialam ostatnio gdzies na reels jak mloda dziewczyna pyta czarnego faceta: are you identify yourself as a black man a on prawie padl ze smiechu I powiedzial, ze on jest black man 🙂 niedlugo kazdy sie bedzie identyfikowal z czyms innym, albo bedzie gender fluid, albo bedzie np kotem 🙂 troche nie na temat ale sie to robi smieszne:) a film bardzo polecam, tez bylam na nim drugi raz w Carlow. No I coz moze faktycznie tacy piloci z top gun to jak dinosaury, identyfikujacy sie bez problemu jako biali mezczyzni.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dobrze powiedziane. Jak szukalam biletow do Shakespeare Globe to ku memu zdumieniu w sztuce Julius Cesar Brutusa grala czarna kobieta. Nie wiem czemu to ma sluzyc, czarne kobiety powinny grac czarne kobiety, Tom Cruise jest bialym facetem wiec takowego zagral. Byc moze takie wlasnie kino przemija, a w zamian dostajemy filmy pod klucz poprawnosci gdzie musi sie znalezc rola dla gender fluid, neuro nienormatywnych (czyli bzikow wedle pradawnej nomenklatury), identyfikujacym sie z tym czy owym, nawet jesli dla filmu czy serialu nie ma to najmniejszego znaczenia. Obejrzalam niedawno In Bruges i nie wiem czy obecnie nakrecono by taki film, te zarty z Amerykanow i midgets – to by nie przeszlo. Sciaganie wystaw, pomnikow i falszowanie historii zeby sie ktos nie poczul urazony jest skandaliczne. Nawet moja branza w ramach tej paranoi uznala ze nie mozna juz okreslac zapachow jako orientalne bo to podobno okreslenie post-kolonialne i obraza kraje z ktorych sprowadzano wonnosci 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No coz, w takich czasach zyjemy. Niedlugo takie fimy jak In Bruges beda zakazane 😉 Mam wrazenie, ze jakos wszystko, co bylo w sumie dobre, idzie w jakies ekstremum. Feminizm, zamiast walki o rowne prawa, stal sie narzedziem ideologicznym, MeToo stalo sie batem na facetow, bo wystarczy sobie przypomniec, ze ktos 20 lat temu ci powiedzial, za masz fajne cycki, by mu zniszczyc kariere. Ludzie tyja na potege, bo sie wmawie, ze kazde cialo jest piekne i nie mozna fatshaming. Kazdy ma jakies spektrum i niedlugo nie bedziemy miec zadnej plci, zeby kogos nie obrazic. Czysty bezsens.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wlasnie wrocilam z kina. Jestem pod wrazenie, film jest super, goraco polecam. Szczegolnie tym, ktorzy lubia samoloty, a ja lubie.
P.S. Dzis wszyscy byli w jeansach, sala prawie pelna.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Moze dzis byl laundry day I dresy sie praly:) fajnie ze film Ci sie podobal
PolubieniePolubienie
Namowila mnie, wybieramy sie w ten weekend:)
Za Tomem jako osoba nie przepadam, ale musze przyznac, ze aktorem jest super, oprocz wspomnianych bardzo podobal mi sie w Collateral, szacun za to, ze udalo mu sie odejsc od roli milych (choc czasem niegrzecznych;) chlopczykow w filmach typu Koktajl.
Co do ubioru, to w Niemczech nie jest moze jeszcze (albo nie wszedzie;) tak tragicznie, jak na wyspach, ale trend jest ten sam. O ile jeszcze jeszcze wyskoczenie w (ladnych, czystych, porzadnych) dresach po bulki za rogiem moge zrozumiec, tak ubieranie sie w ten sposob na (mniej czy bardziej) oficjalne wyjscia, kompletnie odpada. Na ognisko na dzialce, to jedyne, co mi do glowy przychodzi;) Jak ktos juz wspomnial, to jest kwestia szacunku, dodam jeszcze, ze nie tylko dla tej drugiej strony, ale tez dla siebie samego.
a przesadna poprawnosc polityczna dziala mi niesamowicie na nerwy, bo robi sie karykatura tego, czym byl ten ruch na poczatku. Powoduje osmieszenie w sumie waznych dzialan spolecznych i sprowadzeenie ich do absurdu, krecia robota dla wszystkich, ktorzy walczyli o prawa czarnoskorych, kobiet czy LGB.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To daj koniecznie znac jakie wrazenia po seansie:) niestety, pewne istotne rzeczy przemieniaja sie w cos odwrotnego. Poprawnosc polityczna jak najbardziej I rowne szanse dla kazdego, ale tez bez przesady… uczylam sie na moim kursie hr o equality I diversity I wszystko super, dopoki nie ma wytycznych ze pewne osoby przyjmujemy ze wzgledu na plec czy kolor. Bo firma sie musi wykazac ze promuje diversity. Dopoki wszyscy na swe stanowisko zasluguja to swietnie, ale nie jest dobrze kiedy lepszy kandydat jest odsiewany bo ma pecha byc np bialym facetem.
PolubieniePolubienie