Matt Haig czyli czas i wszechświaty równoległe

Matt Haig to kolejny autor, którego „odkryłam” dzięki Legimi. Do tej pory wysłuchałam dwóch jego powieści: Biblioteka o Północy i Jak zatrzymać Czas. Obie nie są specjalnie odkrywcze, wręcz przeciwnie, poruszają tematy będące już wielokrotnie ukazane w książkach, filmach, serialach czy nawet opracowaniach naukowych. Pierwsza powieść opowiada mianowicie o wszechświatach równoległych, a druga o nie starzeniu się, a właściwie o bardzo wolnym procesie starzenia się, przez co człowiek żyje około 1000 lat.

Sliding Doors, Family Man, Stranger Things, Man in a high castle, świetna powieść Jak Zawsze Mirona Białoszewskiego – to tylko niektóre przykłady na pokazywanie wszechświatów alternatywnych. Ogólnie teoria mówi, że możemy żyć w tysiącach lub więcej rzeczywistości, bowiem jesteśmy jak drzewo, które każdą decyzją wypuszcza gałązkę. Ale jednocześnie podejmujemy też inną decyzję, przez co puszczamy kolejną. Więc dla przykładu – jestem ja, która mieszka w Irlandii i pracuje w hotelarstwie, ale jest też ja, która siedzi w więzieniu w Katalonii. bo kiedyś tam zostałam i walczę o niepodległość kraju od Hiszpanii. Jestem też ja, słynna malarka, bo kiedyś nie zrezygnowałam z pojścia do liceum plastycznego i nie zaniedbałam swoich talentów. I tak dalej.

Jako osobą, która nie gdyba i która nie żałuje żadnych swoich decyzji, uważam, że ta wersja jaką jestem, jest najlepsza. W przeciwieńswie do Nory, bohaterki pierwszej książki, która ma całą listę żalów i sądzi, że przegapiła wszelkie szanse na udane życie (mając 35 lat). Postanawia się więc zabić, ale zamiast tego trafia do tajemniczej biblioteki, w której znajdują się książki, będące wszystkimi innymi wersjami jej bytu. Dostaje szansę wypróbowania innych opcji, a jeśli w którejś poczuje się szczęśliwa i spełniona, będzie tam mogła zostać.

Nie zaspojleruję, jeśli powiem, że oczywiście Nora przekona się, iż trawa jest zieleńsza po drugiej stronie drogi. Ślub z facetem, któremu się kiedyś odmówiło, wcale nie był takim dobrym pomysłem i nie ma czego żałować. Życie gwiazdy rocka czy pływaczki olimpijskiej też ma swoje wady, tym bardziej, iż brakuje w nich bliskich, którzy w tej alternatywnej wersj umarli. Nie ma życia idealnego, w każdym są wzloty i upadki, w każdym coś się traci i coś zyskuje. Zamiast się skupiać na gdybaniu i użalaniu się nad podjętymi decyzjami, trzeba po prostu uznać, że to jest najlepsza droga i wykorzystać ją, jak się da.

Gdybym ja znalazła się w takiej sytuacji, by móc przenieść się do innego świata, w którym zrobiłam coś inaczej, mieć „szansę” na poprawę czegoś, to nie znalazłabym żadnej innej opcji. Wszystko, co kiedyś zrobiłam i co się wokół mnie działo, doprowadziło mnie do miejsca, w jakim jestem i w którym jestem szczęśliwa, koniec kropka.

Sama teoria wszechświatów równoległych jest jednak bardzo interesująca, a jednym z dowodów na ich istnienie ma być deja vu. Efektu deja vu doświadczałam wielokrotnie, jest to przedziwne uczucie 🙂 O moim równoległym katalońskim życiu może choćby świadczyć fakt, że ja, która się do tej pory gubię w hotelu, w którym pracuję od lutego, podczas pierwszej wizyty w Barcelonie śmigałam po mieście bez problemu, bez mapy wiedząc, co gdzie jest…

Druga powieść jest jeszcze ciekawsza, choć ponownie porusza temat już opowiedziany nie raz, mianowicie życie prawie że wieczne. Istnieje choroba polegająca na przedwczesnym starzeniu się, czyli progeria. Jest ona niezwykle rzadka, a dotknięte nią dzieci starzeją się około 10 razy szybciej, umierając w wieku około 11-13 lat. Bohater książki, Tom, ma jednak całkiem odwrotną przypadłość, a mianowicie starzeje się dużo wolniej. Mając ponad 400 lat, wygląda więc na 40 i tak się też czuje. Nie jest odosobniony w swym problemie, a podobnych jemu zrzesza specjalna organizacja Albatrosów.

Chyba jedne z najbardziej znanych filmów o podobnej tematyce to Nieśmiertelny i The Age of Adaline. Oba – podobnie jak i książka, pokazują, że to wcale nie taka fajna sprawa, to wieczne życie. Zgadzam się z tym jak najbardziej i niegdy nie mogłam zrozumieć tego, że niektórzy ludzie tak bardzo chcieliby posiąść sekret wiecznej młodości i nieśmiertelności. Już pomijam fakt, że Ziemia jest przeludniona i że tylko tego nam jeszcze brakuje. Ale serio, żyć 1000 lat??? Dzięki wielkie, spasuję 😉 Wszystko się po jakimś czasie robi nudne, ileż można. Właśnie wczoraj rozmawiałam z moją eks szefową i obie cieszyłyśmy się, że mamy co najwyżej 30 lat przed sobą i najprawdopodobniej nie będziemy świadkami walki o wodę czy innych problemów, które są za rogiem.

Tom też lekko nie miał i nie ma – w czasach, w których się urodził, nie starzenie się uchodzi za pakt z diabłem. Wieczna młodość jest przekleństwem – ciągłe ucieczki, zmienianie tożsamości, pozostawianie za sobą tych, których się kocha. W XX wieku też nie jest bezpiecznie, bo ujawnienie swej przypadłości to stanie się królikiem doświadczalnym w rękach tych, którzy chcą wynaleźć sposób na zatrzymanie czasu.

Tom wspomina swe życie, przeskakując między wiekami jak my między latami. Przenosi się z czasów polowań na czarownice do teatru Globe, gdzie poznaje Szekspira, do lat 20tych, gdzie gra na fotepianie w modnych paryskich klubach, do Hollywood z Chaplinem i znów do tyłu do wypraw kapitana Cooke’a. Jest świadkiem postępu technologii i obserwuje, jak zmieniają się miasta, kraje, moda i zwyczaje. Ale ludzie są wciąż tacy sami a ich emocje: zazdrość, miłość, strach, gniew – również.

Myślę o swoim życiu – dzieciństwo i młodość w komuniźmie, potem odwilż, dziwne lata dziewiećdziesiąte, wejście do Unii, wyjazd, recesja, boom, covid, przejścia z telewizora czarno białego i telefonu z tarczą do satelity i smartphona, od wielkiego komputera z dosem do laptopa, od kobiet z nieogolonymi nogami do kobiet z botoksowymi twarzami, i myślę sobie, jak dużo zmian widziałam. Sorry, ale gdyby mi do tego doszło 500 lat wstecz to chyba mózg by mi wyparował.

Bardzo dobrze słucha się pana Haiga i dopisuję go do listy ulubionych autorów. Może nie jest specjalnie odkrywczy, ale o sprawach oczywistych opowiada w oryginalny i wciągający sposób.

14 uwag do wpisu “Matt Haig czyli czas i wszechświaty równoległe

      1. Jeszcze dorzuce z tej tematyki Benjamin Button, Dorian Gray i Sliding Doors z Gwyneth i niemiecki film „Die Tür” (Drzwi) z Mikkelsenem.
        Ja tez jestem pewna, ze ta wersja mojego zycia jest najlepsza, moze na poczatku inna wersja byłaby lepsza, ale qpadlabym pos samochód, spadłaby mi cegła na głowę, albo dopadł inny kataklizm;)

        Polubione przez 1 osoba

      2. Tak, o Sliding Doors wspomnialam, mnostwo jest tego typu historii 🙂 a teraz wlasnie przypomnialy mi sie te zdjecia ludzi podobnych do obecnych celebrytow, pokazujace ludzi zyjacych w dawnych czasach :)) kto wie, sa rzeczy na niebie I ziemi o ktorych sie filozofom nie smilo;)

        Polubienie

  1. Matt’a Haig’a dopisuję do listy – jeszcze niczego jego autorstwa nie czytałam.
    Jest za to książka Paula Austra ‚4321’, która przedstawia 4 warianty życia jednego faceta, też ciekawa.
    A co do żałowania gdzie sie jest i kim się jest, to gadałam o tym niedawno z kumplem, który gdzieś wyczytał, że decyzje, które kiedyś podjęliśmy, a które teraz wydają nam się durne, to na czas, kiedy je podejmowaliśmy, i na ówczesny stan naszej wiedzy, uczuć i wszystkiego wokół to były NAJLEPSZE decyzje, które WTEDY mogliśmy podjąć.
    I tego się trzeba trzymać, choć nie zawsze łatwo to przychodzi🙂.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ja zawsze mialam taka filozofie zyciowa jak z piosenki Edith Piaf Je ne regrette rien 🙂 zawsze tez wydawalo mi sie ze gdybym cos zrobila inaczej, to byloby gorzej, w przeciwienstwie do tych, ktorym sie wydaje, ze byloby lepiej. Moj ojciec np cale zycie zalowal ze przed stanem wojennym nie zostalismy z rodzina we Francji. Wyobrazal sobie jakie wspaniale zycie bysmy tam mieli, a ja zawsze mowilam, ze np moglibysmy sie rozwalic gdzies samochodem tam I umrzec, np. Ja jestem z tych, którzy uwazaja, ze tak jest, zeby bylo dobrze;)

      Polubienie

  2. Komputery z dosem maja sie gdzieniegdzie bardzo dobrze 😉 Tez czasami mysle sobie o tym jaki byl swiat kiedy mialam te 5 czy 10 lat i co sie zmienilo (a co nie), natomiast raczej sie nie zastanawiam co by bylo gdyby, ani specjalnie za przeszloscia nie tesknie.

    Polubione przez 1 osoba

    1. No maja sie, niektorzy uparcie trzymaja sie przeszlosci I nie lubia zmian 🙂 ja zawsze mysle o przeszlosci w sensie porownan, glownie technologii, mody, zachowan. Nie mowie: och kiedys to byly czasy, nie to co teraz itp, co jest czasem utozsamiane ze starzeniem sie;) kiedys w jakims poscie wspomnialam o dziwnej manierze wsrod moich znajomych rowiesnikow na fejsbuku, ktorzy pokazywali jakies zdjecia dzieci na trzepakach itp z konkluzja jak to kiedys pieknie bylo…. jesli ktos sie nie umie odnalezc w rzeczywistosci to chwyta sie nostalgicznych wspomnien z przeszlosci.

      Polubione przez 1 osoba

  3. Troll30

    A ja miałam kiedyś taką sytuację, ponad dwadzieścia lat temu pojechałam na kilkudniową wycieczkę do Anglii z moją ciocią. Jedziemy autokarem przez Londyn, ja i ona pierwszy raz w życiu w tym mieście, jakaś wąska uliczka, autokar bierze zakręt zza którego wyłania się kościół i moja ciocia nagle mówi: „Widziałam to miejsce we śnie! Dokładnie to miejsce i ten kościół i byłam tu z tobą, w tym moim śnie.” No i jak to wytłumaczyć?

    Polubione przez 1 osoba

    1. Albo sen albo deja vu 🙂 wiele razy mi sie zdarzylo widziec cos, co juz widzialam albo we snie, albo w podswiadomosci:) a teraz wspomne o czyms calkiem niezwiazanym z tematem ale tez jest to dziwne 🙂 ciagle mi to chodzi po glowie. Otoz w lutym jechalam na interview do mojej obecnej pracy , droga prowadzi przez lasy, gory I doliny:) w pewnym momencie po wjechaniu pod dosc strone wzgorze widze z daleka morze, doslownie fale bijace o brzeg (hotel jest nad morzem). No I fajnie tylko ze juz potem, jadac ta sama droga, uzmyslowilam sobie ze nie widac morza z zadnego punktu mojej trasy, bo tam gora jest co zaslania. Absolutnie jest to niemozliwe no I wiecej tego nie widzialam. Natomiast latem ktoregos dnia jechalam do pracy, znow lasem I wyjezdzajac z zakretu widze przed soba konia z bardzo dlugim ogonem, na nim okrakiem na oklep dziewczyna z pieknymi dlugimi wlosami a prowadzi konia za uzde chlopczyk. Byli tylem do mnie. Zatrabilam, nawet nie spojrzeli ani nie zareagowali, ale kon zszedl na bok I wyminelam. Tak dziwnie nierealnie wygladali, jak spojrzalam w lusterko wsteczne to niczego nie bylo w nim widac… o obu rzeczach powiedzialam C, na co on zauwazyl ze moze skoro pewnych rzeczy nie widze ( np tostera ktory stoi na blacie kilka lat) to moze tez I cos widze w nadmiarze;) serio tak bylo.

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.