Weekend w Waterfall Alpaca Farm

Wreszcie można swobodnie poruszać się po własnym kraju więc wybrałyśmy się z koleżanką nie tylko blogową M na dwudniowy wypad do hrabstwa Cork. A konkretnie na farmę alpak o której pisałam już TUTAJ. Rok temu w rocznicę swojego przyjazdu do Irlandii spacerowałam tam z alpakami i bardzo polubiłam właścicielkę Emmę.

Od razu mówię szczerze – nie jest to najbardziej luksusowa miejscówka do spania. O tym wiedziałam już wcześniej. Kabina składa się z dość sporej sypialni gdzie spokojnie pomieszczą się 3 a na upartego 4 osoby, oraz z przylegającej kuchni z salonikiem z osobnym wejściem. Problemem jest toaleta która mieści się z 20 metrów dalej i podczas dnia mogą z niej korzystać ci którzy wykupili tylko spacer z alpakami. Problemem dla niektórych może też być prysznic który jest z tyłu kabiny i też trzeba wyjść na zewnątrz by sie do niego dostać. Dodatkowo to właściwie taka drewniana wygódka tyle że do mycia, wiatr wieje dołem, bokiem i górą i jest jak na obozie harcerskim.

Te wady rekompensuje przepiękna okolica – otaczająca domek zieleń, zaglądające prawie w okna alpaki i odwiedzające gości koty, ruiny zamku w oddali i 20 akrów terenu do spacerów, z rzeczką, wodospadem i cudnymi widokami. No i wspaniała i zabawna Emma która zaglądała do nas parę razy zachęcana żeby sobie pogadać. Emma należy do „ludzi którzy znają Józefa” jak mawiała Ania z Zielonego Wzgórza. Jest tak przesympatyczną osobą i spędziłyśmy tak cudowny czas na farmie że jedziemy tam znów w październiku.

Pogoda była w porządku – trochę mżawki i trochę słońca ale kto by tam zwracał na takie rzeczy uwagę. Ważne że się można było w końcu wyrwać do świata, do ludzi 😉
Pojechałyśmy do Bantry w którym byłam już kiedyś zwiedzając ogrody w Bantry House. Nie przypuszczałam nawet jakie to przyjemne miasteczko jak się po nim pochodzi. Poszłyśmy do ogrodów, a jakże. Dziewczyna sprzedająca bilety i kawę na wynos to córka obecnych właścicieli, w tym ogromnym domiszczu się urodziła i wychowała. Zapytałyśmy czy dzierży tytuł Lady of Bantry ale nie. Jej rodzina nabyła dom gdzieś w 1700 roku ale tytułu nie mają.

Pojechałyśmy też do Glengarriff skąd można popłynąć na Garinish Island o której pisałam TU. Obie tam byłyśmy więc wybrałyśmy się do Bamboo Park czyli parku bambusowego w którym można się poczuć jak w jakimś tropikalnym kraju. W ogóle Glengarriff i Garinish Island mają jakiś specyficzny mikroklimat który sprawia że rosną tam niespotykane gdzie indziej gatunki roślin. W samym Glengarriff świetna atmosfera – ludzie siedzą w kawiarenkach i knajpkach, butiki i galerie pootwierane. Tylko zagranicznych turystów brakuje a bez nich ani rusz. Irlandia przedłużyła okres kwarantanny i nakaz nie podróżowania w celach turystycznych za granicę i zza granicy do 20 lipca. Szopka trwa.

Nawet gdybyśmy miały tylko siedzieć na farmie to w pelni by to nas usatysfakcjonowało. Bo alpaki są takie cudowne! Spacer miałyśmy z synem Emmy, Luką, bardzo sympatycznym młodym człowiekiem, takim co to przywodzi na myśl że nie wszystka młodzież jest AWKWARD 😉 Byłyśmy tylko my, on i trzy alpaki, moja o imieniu Macca Pacca, o ile pamiętam też szłam z nim (bo to chłopak jest) rok temu. Emma rezerwuje tylko małe grupki na spacery dla komfortu zwierząt.

I tu przy okazji wspomnę o innym doświadczeniu ze spacerem z alpakami jakie miałyśmy z M w grudniu. Zarezerwowałyśmy spacer z firmą K2 Alpacas – dwugodzinny z lampką prosecco na koniec. Uprzedzono mnie że grupy są duże co mnie zraziło ale w sumie postanowiłam iść i zobaczyć na własne oczy jak to wygląda. Niestety niespecjalnie. Było około 20 osób plus dwie prowadzące. Wzięto nas na pole gdzie mieliśmy stanąć w rzędzie i rozlożyć ręce, tak by stworzyć coś w rodzaju ściany żeby pędzone przez kobiery alpaki zatrzymały się. Zwierzęta chodzily z ludźmi chaotycznie, uprzęże się plątały, ogólnie wyglądało to zupełnie inaczej niż u Emmy gdzie alpaki dosłownie rzuciły się podekscytowane do płotu by iść na spacer, a jedna która została wyglądała na niezadowoloną. Nasze alpaki szły spokojnie, bez szarpania, bez rwania się do przodu. W K2 Alpacas było odwrotnie. Na dodatek moja alpaka zaczęła wydawać taki smutny płaczący dzwięk. Kiedy zapytałam prowadzącej czy wszystko z nią ok, dostałam odpowiedź że to „happy sound” co wydało mi się nieprawdą. Już po powrocie przeczytałam że to wyraz stresu. Było mi – do teraz jest – bardzo przykro że naraziłam zwierzątko na stres. Niestety w K2 najwyraźniej chodzi o robienie kasy i już.

Gdybyście byli zainteresowani to Waterfall Alpaca Farm jest na Airbnb ale są zabukowani praktycznie non stop do końca września. Najwyraźniej ten kibelek i polowe warunki pod prysznicem wielu ludziom nie przeszkadzają 😉

21 uwag do wpisu “Weekend w Waterfall Alpaca Farm

  1. Cudne. usmiechniete mordki:) I te fryzury;)
    My juz dwa wyjazdy zabukowalismy, Morze Polnocne tu u nas i w Holandii, trzeci bedzie do Polski, na razie samolotem obawiam sie leciec, raz ze wzgledu przez maski (nie wyobrazam sobie trzymac to na buzi przez caly lot), a dwa przez mozliwosc upupienia na miejscu, w razie zamkniecuia lotniska, czy ponownego lockdown,wlasnym samochodem zawsze mozna wrocic.
    Mam nadzieje, ze w przyszlym roku to juz bedzie inaczej wygladalo.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Ultra

    Super miejscowość ze zwierzętami w tle. Alpaki to inteligentne zwierzęta, więc zmęczone, reagują płaczliwym głosem.
    Bardzo podobają mi się Twoje zdjęcia z wyjątkowym krajobrazem. Czy ja dobrze widzę, to palmy?
    Serdeczności zasyłam

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tak, to palmy 🙂 o dziwo w Irlandii nawet nad Morzem Irlandzkim na wschodnio polnocnej czesci rosna palmy choc troche rachityczne:) W okolicy Glengarriff jest wilgotno I cieplo troche tropikalnie nawet I tam jest duzo okazalych palm.

      Polubienie

      1. Kalina

        Dziwne, że żadna eko-prządka (bardzo to modne wśród młodych dziewiarek) jeszcze ich nie namierzyła. Wełna z alpaki. jest modna, bo nie gryzie.

        Polubione przez 1 osoba

  3. Evka

    Kolejna swietna miejscowka !
    Dzieki Ewciu za wycieczke .:-)
    My caly czas liczymy ze uda sie wyleciec we wrzesniu do Pl .
    Jednak jesli utrzymana zostanie kwarantanna zrezygnujemy .
    Planujemy Floryde w grudniu ,serio myslimy aby wyniesc sie tam juz na stale .NYC staje sie okropnym miejscem ,niestety .

    Polubione przez 1 osoba

  4. dammar

    Super miejsce, w ogole jest tam bardzo ladnie.
    Ciekawa jestem, czy przedluza u nas kwarantanne czy nie. Wiem, ze wielu pracodawcow zada kwarantanny po przylocie do IE, nawet jesli juz nie bedzie obowizakowa. Ciekawa jestem, skad beda wiedziec czy kros polecial na wakacje poza IE.

    Polubione przez 1 osoba

      1. Dammar

        Generalnie jest rekomendowana, nie obowiazkowa. Dlatego rekomendacje swoja droga a to co robia pracodawcy swoja, jak to w Irlandii.Hotele i tak pekaja w szwach.
        Ogladalam teraz zdjecia bo na telefonie ich nie widzialam i jestem pod wrazeniem, te alpaki wygladaja pieknie, jak z obrazka. Bardzo podoba mi sie sciezka w ogrodzie i wodospad. Pieknie tam jest.

        Polubione przez 1 osoba

      2. No to nie wiem jakim cudem bo hospitality zdycha no nie ma gosci. U mnie w najlepszym razie jest 20 pokoi sprzedanych a bylo 130 zazwyczaj. W calym Dublinie hotelarstwo lezy I kwiczy I w pt hospitality task force przedstawilo rzadowi raport ze jak nie zaczna luzowac kwarantanny to polowe hoteli czeka bankructwo o dlugofalowych reperkusjach dla gospodarki nie wspomne. Jest naprawde bardzo zle I to ze wiesz o jednym hotelu ze jakos sobie radzi to jest to wyjatek.

        Polubienie

  5. Pingback: Alpaka jest dobra na wszystko :) – Dublinia pisze

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.