O nieistniejących rozmowach

Opowiedziała mi koleżanka z pracy że jej siostrzenica Niamh rozstała się z chłopakiem Seanem i jest załamana. Spotykali się ponad 3 lata, idealna para. Jej rodzice uwielbiali jego, jego uwielbiali ją. Wspólne wakacje, święta, od roku razem wynajmowane mieszkanie. Co się stało? Para odwiedzała rodziców chłopaka i dziewczyna poszła w pewnym momencie na górę do toalety. Schodząc niechcący podsłyszała rozmowę między mamą partnera a nim samym, mama pytała czy zmnienił zdanie na temat małźeństwa i dzieci teraz jak spotyka się z taką wspaniała osobą jak Niamh, na co on zdecydowanie odparł że w żadnym wypadku nie. Po powrocie do mieszkania Niamh spytała Seana czy tak istotnie myśli, co on potwierdził. Nie jest zainteresowany małżeństwem ani dziećmi. Ponieważ ona jest i od jakiegoś już czasu liczyła na pierścionek zaręczynowy, postanowiła się z nim rozstać. Teraz siedzi w domu i płacze że straciła 3 lata.

Nie chcę się rozwodzić na temat tego po co komu ślub itp, rozumiem że są osoby którym na tym z róźnych powodów zależy i które chcą mieć również dzieci. Nie potrafię jednak zrozumieć jak w ciagu 3 lat związku taki temat nie wypłynął? Moja koleżanka potwierdziła że on Niamh nigdy nie okłamywał, nie obiecywał ślubu, nie mówił że kocha dzieci. Nigdy w ciągu 3 lat nie doszło do takiej rozmowy.

Inna koleżanka koleżanki spędziła jeszcze więcej czasu z facetem (chyba 10 lat) który ani razu słowem nie wspomniał o zamiarach na przyszłość a ona po prostu bała się go spytać żeby nie poczuł się osaczony i nie odszedł. W końcu jak po tych 10 latach się zdobyła to faktycznie odszedł. Ja rozumiem że może nie należy na pierwszej randce opowiadać o tym że w planach na najbliższą przyszłość jest ślub i ciąża (choć w sumie czemu nie? przecież mówi się o planach zawodowych itp) ale żeby w tak długim czasie jak 3 lata bądź więcej siedzeć cicho …

Skoro boisz się że facet odejdzie po tym jak go spytasz gdzie widzi wasz związek i czy chce w przyszłości mieć dzieci to po co w ogóle z nim być? Nie lepiej takie kwestie wyjaśniać od razu i w miarę szybko żeby nie tracić czasu? Każdy kto zetknął się ze mną potwierdzi że krótko mnie znając można łatwo wywnioskować że ślub nie, dzieci bleeee, koty tak. Jeden z poznanych facetów (zaraz jak przyjechałam do Irlandii) po kilku luźnych randkach wyznał że chciałby żebym mu dała małego człowieka – najpierw pomyślałam: a skąd ci ja tu karła wytrzasnę, ale jak doszło do mnie że ma takie parcie na potomka to zwinęłam się w 2 minuty i to był koniec. Ale przynajmniej oboje szybko zrozumieliśmy że nie ma sensu się widywać.

Jest XXI wiek, kobiety walczą o równouprawnienie i tak dalej, ale w związkach nadal głębokie zacofanie. Wciąż to mężczyzna ma się wykazać inicjatywą i prosić na randki, nierzadko oczekuje się by płacił za kobietę. Ciągle to kobieta musi uważać na której randce pójdzie z nim do łóżka żeby jej nie uznał za „łatwą” (jakoś on się tym martwić nie musi), to on ma zadzwonić z propozycją kolejnej (żeby ona nie wyszła na zdesperowaną) itp. Wreszcie jak już są razem to ona cierpliwie czeka aż on się jakoś zdeklaruje. Dlaczego facet sie ma oświadczać tak w ogóle? Czemu to znów on ma prawo do decydowania o wejściu w kolejny etap? 

Wydaje mi się że kobiety nie potrafią rozmawiać o czymś ze swoim partnerem wprost (przynajmniej do ślubu) i często „dają coś do zrozumienia”. Jak on nie domyślił się że marzę o dziecku, przecież się zachwycam każdym napotkanym bobasem. Może sobie nie zdaje sprawy a może sobie zdaje tylko celowo udaje głupa. Co za problem spytać: kochanie, a co sądzisz o posiadaniu dzieci? Bo ja chciałabym mieć kiedyś dwójkę. Oglądam czasem program „First dates” – pierwsze ranki. Są to randki w ciemno zaaranżowane przez producentów show. W jednym z odcinków mężczyzna spytał świeżo poznaną kobietę czego oczekuje od faceta, a ona na to: chcę wyjść za mąż i mieć i dzieci. I jakoś nie wystraszył się że ma się od razu oświadczać albo spadać, po prostu zrozumiał że dziewczyna nie ma zamiaru się bujać z nim latami ale jest konkretnie nastawiona na rodzinę.

Gdzie tu romantyzm – spytała moja koleżanka kiedy powiedziałam że te całe oświadczyny ze strony faceta na kolanach to przeżytek i każda ze stron powinna móc zadać to pytanie (tak samo jak pytanie o to czy zamieszkać razem na przykład bo z tego co wiem to wciąż kobiety się obawiają wykazać inicjatywę). Romantyzm srantyzm. W życiu zawodowym planujemy że awansujemy, będziemy się piąć wyżej, idziemy do szefa po podwyżkę, jesteśmy nawet na rozmowie kwalifikacyjnej pytane o pięcioletnie plany które w większości mamy sprecyzowane. A w życiu prywatnym czekamy aż jakiś facet będzie nadawał ton naszemu związkowi.

Córka tej samej koleżanki lata całe jest ze swym chłopakiem/partnerem, mieszkali razem u niej i niedawno kupili dom. Teraz ona chce kota bo kocha koty i co? On mówi że jest uczulony. Przez lata całe nie wyszło to w rozmowie. Kota nie będzie. Ona rzuca utajone uwagi na temat zaręczyn. Powodzenia.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.