Moja blogowa (i nie tylko) kolezanka DVT napisala niedawno o tym jak w ostatnich latach rozwinela sie technologia. Niektorzy sie ciesza i korzystaja z wszelkich jej dobrodziejstw, inni najchetniej uzywali by wiecznego piora (albo jeszcze lepiej gesiego) i slali listy golebiem. Pod duzym ostrzalem znajduja sie media spolecznosciowe, glownie fejsbuk, ktory ma pozerac czas, sprawiac ze stajemy sie otyli, zdradzamy malzonkow, nie czytamy ksiazek i wierzymy w to co przeczytamy bez zadnych zastrzezen. Moja daleka znajoma niedawno padla ofiara firmy reklamujacej sie na fejsbuku. Zakupila reklamowany produkt, nie otrzymala go, firma nie odpowiada na maile, telefon nie dziala. Nie byla to jaks spora kwota ale zawsze cos. W zwiazku z tym doswiadczeniem wypisala sie z fejsbuka i obarcza go wina za promowanie falszywych biznesow (firma miala wykupiona reklame platna).
Oszusci istnieli zawsze i przekrety na wieksza czy mniejsza skale zdarzaly sie tak samo czesto przed istnieniem internetu jak i teraz. Slyszeliscie zapewne o czlowieku ktory sprzedal wieze Eiffla, nie raz ale dwa razy? To dopiero sztuka. Roznica miedzy dniem dzisiejszym a era sprzed internetu polega na tym ze teraz wystarczy poswiecic pare minut i konkretna firme sprawdzic, uzywajac chocby google. Kiedys nie bylo tak prosto zdemaskowac oszusta.
Kilka dni temu na FB pojawila sie platna reklama obiektywu do smartfona, ktory mial oferowac zoom o takiej samej jakosci jakby uzywalo sie profesjonalny aparat fotograficzny. Poniewaz od jakiegos czasu chcialam taki kupic – choc w az taka jakosc nie wierze- (90% zdjec robie iphonem) kliknelam i poczytalam. Reklame komentuje dziennie pare tysiecy ludzi, czesc z nich juz produkt zakupila. Firma odpowiada na prawie wszystkie pytania pojawiajace sie na profilu na FB. Wiele osob pisze ze towar zostal zamowiony, ale nie dostali potwierdzenia. Albo ze czekaja juz tydzien i nic. Przedstawiciel firmy odpowiada: please kindly contat our help desk – i podaje email.
Strona internetowa od razu wzbudza podejrzenia. Nie ma adresu firmy, a jedynie email i numer telefonu o numerze kierunkowym 909. Wystarczy wpisac ten prefix do google’a i wyskoczy forum przestrzegajace przez telefonami o takim poczatku bo jest to internetowy scam. ALe wracajac do strony: produkt poleca slynny inzynier ze Stuttgartu, pan XY. Ma bardzo mila, uczciwa twarz. Mimo ze jest tak znany nie uswiadczysz jego profilu na linkedin ani w ogole nie ma o nim zadnej wzmianki nigdzie (oprocz danej strony).
Kiedy w wyszukiwarke google wpiszemy nazwe reklamowanego produktu, znajdziemy strony ostrzegajace przed ta konkretna firma, oraz dowody na to ze zdjecie pana inzyniera posluzylo w przeszlosci do zachwalania dwoch innych towarow, tylko ze wtedy pan sie inaczej nazywal.
Juz nawet nie wspomne ze ten sam obiektyw oferowany w bardzo atrakcyjnej, obnizonej cenie 56 dolarow (przecena z prawie 300) mozna dostac na amazon za 19. Bardzo byc moze ze jakosc tego produktu jest kiepska, ale w amazon mozna dostac zwrot pieniedzy jesli nie jest sie usatysfakcjonowanym (Zreszta rozwniez na amazon znajduja sie podobne obiektywy w cenie jeszcze nizszej. Zamowilam i sprawdze czy jest to cokolwiek warte)
Cale „sledztwo” zajelo mi okolo 6 minut. Potwierdzenie moich podejrzen nastapilo kiedy skomentowalam post firmy na fejsbuku, podajac linka do artykulu o przekrecie. Po mniej wiecej 10 minutach moj komentarz zniknal i zostalam zbanowana, wiec nie moge wiecej dodawac zadnych komentarzy ani odpowiadac na istniejace.
Uprasza sie o myslenie przy korzystaniu z wszelkich serwisow, chyba taki napis powienien sie ukazywac kazdemu w momencie logowania sie na jakakolwiek strone.