Frankfurt i okolice

Dzieki zaproszeniu kolezanki blogowej Margi i jej przemilego meza Andreasa, bawilam kilka dni w Niemczech a konkretnie w okolicach Frankfurtu nad Menem. Frankfurt to nie jest zdecydowanie turystyczna destynacja, no chyba ze ktos chce sie stamtad przemiescic gdziebadz, li to z lotniska, jednego z najwiekszych na swiecie, albo pociagiem z najwiekszego wezla kolejowego w Europie. Samo miasto to metropolia finansowa, drugie na swiecie miejsce miejsce obrotu papierami wartosciowymi, siedziba wielu przedsiebiorstw zwlaszcza z branzy chemicznej, oprogramowania komputerowego i call center. Podczas II wojny swiatowej Frankfurt zostal zniszczony w 70%, a starowka w 90%. Odbudowano tylko niewielka jej czesc. 

Oczywiscie miasto jest pelne wiezowcow i nowoczesnych budowli. Ponizej jedna z nich nazywana olowkiem, oficjalnie Messeturm. 257 m wyskosci i 63 pietra.

Podczas spaceru po centrum natknelam sie na kilka rzezb z ktorych ta spodobala mi sie najbardziej. Ot przyduza pani bez kompleksow lezy sobie na ziemi machajac nogami.

Trzeba przyznac ze wysokie wiezowce tez moga ladnie wygladac na zdjeciu, zwlaszcza w tonacji czarno bialej. Frankfurt jest nazywany Manhattanem Europy, az 5 pozycji na liscie 20 najwyzszych budowli w Europie znajduje sie wlasnie tam.

A to pieczolowicie zrekonstruowana czesc Starowki. Naprawde ginie wsrod reszty miasta.

 I Stara Opera Römerberg, rowniez odbudowana.

Bardzo podobalo mi sie futurystyczne centrum handlowe MyZeil, piekny przyklad nowoczesnej architektury.

We Frankfurcie jest bardzo duzo erotycznych przybytkow i hoteli na godziny. Prostytucja w Niemczech jest zalegalizowana co wciaz ma swoich przeciwnikow i zwolennikow. Szacuje sie ze z uslug prostytutek korzysta w tym kraju ponad milion osob dziennie. I jeszcze luzna uwaga – nie widzialam wielu Niemcow w sensie narodowosci niemieckiej. Za to ogrom Turkow i innych nacji o ciemniejszej skorze.

Wystarczy wybrac sie ciut za Frankfurt by krajobraz stal sie lesno-malomiasteczkowy (w pozytywnym tego slowa znaczeniu oczywiscie) Marga z mezem zorganizowali wycieczke po okolicy zakonczona niespodzianka ktora trzymana byla w sekrecie dopoki przed nia nie stanelam 😉

Zaczelismy od wizyty w slicznym, bajkowym Limburgu. Rozkoszne kolorowe domeczki pochodza przewaznie z XVII i XVIII wieku. Widac ze sa pochylone w dol, jakby mialy sie przewrocic. Wynika to z tego ze grunt wiadomo byl drogi, wiec dom na dole byl wezszy na dole a szerszy ku gorze. 

To katedra romanska Sw Jerzego.

A to XVI wieczna kamienica Siedmiu Grzechow Glownych – przedstawiaja je rzezby na frontonie.

Nawet skrzynki pocztowe w Limburgu sa nietypowe.

Kolejne na trasie bylo eleganckie Bad Ems – zupelnie rozne od Limburga. Od razu po wjechaniu do niego czuje sie te wielkosc i przepych wlasciwa kurortom. Wsrod znamienitych osobistosci przybywajacym tam „do wod” byli: cesarz Wilhelm I, car Aleksander II, krol George IV i wiele innych „ponumerowanych” arystokratow, ale i artysci: Dostojewski, Gogol, Wagner, Victor Hugo. Miasto bylo bardzo puste kiedy przyjechalismy, mozna bylo wiec w spokoju podziwiac hotele, kasyna, deptak i blyszczaca z oddali cerkiew, oraz poprobowac wody leczniczej ktorej ujecia sa dostepne dla kazdego w samym centrum. Woda jest ciepla i ohydna.

Takie mniej wiecej sa wszystkie budowle w Bad Ems – kremowo biale i z przepychem. Przypominaja mi tort weselny.

Bad Ems

Dla najlepszych widokow warto wziac przyjemnie dla polskiego ucha brzmiacy KURWALDBAHN czyli funikular ktory zawiezie nas na gore do milej restauracyjki z tarasem z ktorego rozciaga sie panorama miasta. Zdjecie ponizej zrobione przez MARGE:

Takie piekne Bad Ems z gory:

Jedno z miejsc gdzie mozna napic sie ohydnej wody, a jakby ktos chcial to nawet wziac prysznic 😉

Na koniec dnia wyczekiwana niespodzianka – okazal sie nia zajebisty wiszacy most Geierlay. Otworzono go dopiero rok temu. Most wisi 300 stop nad kanionem i przejscie po nim to ogromna atrakcja. To bylo clue podrozy do Niemiec 🙂

Marga zrobila mi zdjecie kiedy szlam po nim – jestem szosta z kolei, ta sierotka w jeansach i szarej kurtce 😉

W przedostatni dzien pobytu Marga z mezem zorgaznizowali top secret zwiedzanie Airbusa 380, najwiekszego samolotu pasazerskiego. Niestety choc moglam robic zdjecia, nie moge ich nigdzie publikowac. Wiec musicie uwierzyc na slowo ze Dublinia siedziala na fotelu pilota, naciskala na guziczki i pociagala za dzwignie 😉 Dostalam dokladny instruktaz jak zapalic 😉 i chyba dalabym rade wprawic ten samolot w ruch. Z wzniesieniem sie w gore juz pewnie bylby problem.

Pobyt w Niemczech upewnil mnie w zamiarze pojechania tam na tydzien za rok – konkretnie mysle o Bawarii i 400 km trasie zwanej Romantic Road. Fajny kraj 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.