Czy ktos jeszcze oprocz mnie zauwazyl ze jakis okropny, niezbadany wciaz wirus atakuje okreslona grupe spoleczna, a mianowicie naszych bylych?
Kiedy nie byli naszymi bylymi ale obecnymi chlopakami, mezami czy partnerami, to chlopy na schwal. Przystojne, madre, dzentelmenskie, z dobra praca a jak nie z praca to z mozliwosciami, zaradne, same zalety. Ale wystarczylo ten ideal rzucic albo byc przez niego rzuconym i odczekac – czasem pare tygodni, czasem rok, czasem nawet i dluzej, w zaleznosci od wrodzonej odpornosci na wirus danego osobnika. I co sie stalo? Ano nagle chlop zmalal, utyl, nogi zaczely mu smierdziec, z pyska czasem tez, wlosy sie przerzedzily, praca stala sie jakas taka nijaka, mozliwosci sie wyczerpaly. I spotykamy takiego eksa gdzies na miescie albo natykamy sie na zdjecie na fejsbuku i co widzimy?
Czy ten lysawy facio o wzroscie siedzacego psa, z zaokraglonym miekko brzuszkiem i z podwojnym podbrodkiem, o zakolach wiekszych niz ma Wisla, w szorcikach, sandalkach i skarpetkach, to naprawde nasz piekny i wspanialy Mareczek, Jareczek czy Wojteczek, z ktorym sie myslalo slub brac? Nasza pierwsza mysl to: gdzie ja mialam oczy??? Bo nie wiemy ze to ten okropny wirus dopadl i naszego bylego.
Oczywiscie nie wierzylam w tego podstepnego wirusa i kazdej znajomej ktora mi o nim opowiadala, mowilam z poblazliwym usmieszkiem: Moja droga, alez Mareczkowi zawsze nogi smierdzialy, czy nie dlatego jak mnie odwiedzaliscie prosilam zeby nie zdejmowal butow? No i zakola tez zawsze mial, tylko je umiejetnie zaslanial.
Jako ze swoich bylych tracilam przewaznie z oczu, nie bylam w stanie zaobserwowac wirusa. Az po jakims roku od zerwania z panem okreslanym na lamach tego bloga jako X, ow pan niespodziewanie przyjechal z Dubaju gdzie pracowal, do Dublina na krotkie odwiedziny. Spotkalismy sie w celu spozycia kawy i powiem Wam, to byl szok. Wirus zmienil go bardzo. Owszem, wzrostu mu nie ujal, chociaz tyle. Ale wyzarl mu wlosy na czubku glowy (to sie nazywa lysienie izraelickie, od ksztaltu mycki) i ZABRAL SZYJE. Jak silny musi byc ten wirus skoro jest w stanie zachachmecic cala czesc ciala? Kurcze a jakby to byla jakas inna czesc? Wszystko jest mozliwe prawda? Ale czy ta inna czesc pozostala nienaruszona to tego oczywscie nie sprawdzalam.
Wracajac do szkod poczynionych przez wirusa na X-ie: nagle zorientowalam sie ze jest on raczej nudny (X nie wirus), jego nowa praca beznadziejna (a takie mial ambicje) a jego akcent ktory kiedys wydawal mi sie uroczy jest bardzo wkurzajacy.
Z czysto naukowej ciekawosci odszukalam (glownie na FB) zdjecia moich kilku eksow i oczywiscie zostali rowniez dotknieci wirusem w mniejszym lub wiekszym stopniu, najbardziej moj pierwszy maz ktory ma obecnie 50 lat i jak kiedys wygladal mniej wiecej jak Zelnik w Faraonie, tak teraz na jego widok prawie spadlam z krzesla i roztrzeslam sie tak ze dopiero whisky mnie uspokoilo.
Ale jest nadzieja bo na przyklad pan okreslany na tym blogu jako Middle East, nie zmienil sie wcale. Dosc czesto go widuje i czasem wypijamy razem jakas kawe i mimo ze minelo juz a z 6 lat? to wirus go nie zaatakowal. Mysle wiec ze jest on na niego uoporniony i mozna by sprobowac z jakimis szczepionkami.
A tak na serio to rzecz jasna ten wirus nie istnieje. A raczej istnieje ale inny – ten ktory atakuje kobiecy narzad wzrokowy, a czesto i sluchowy i wechowy, w wyniku czego nie postrzega ona danego meskiego osobnika takim jaki on naprawde jest. Taki atak wirusa moze byc bardzo krotki a moze i cale lata trwac. Moze nawet przejsc w stan chroniczny.
Jedyna rada to byc go swiadoma. Jesli twoj obecny wydaje ci sie niedosciglym wzorem bez wad, ksieciem na bialym koniu, to najprawdopodobniej jest konusem na kucyku. Ale jesli w twoim obecnym widzisz wady ale podoba ci sie on mimo tych wad, to jest szansa ze to prawdziwe uczucie a nie omam wywolany wirusem