Maraton filmowy czesc I

Zanim zaczne posta chcialabym uczcic minuta blogowej ciszy smierc wybitnego aktora Alana Rickmana. Wielki smutek 😦 „Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci” (W. Szymborska). Alan bedzie zyc wiecznie dzieki swym niezapomnianym rolom.  

Postanowilam zobaczyc tyle filmow nominowanych do Zlotych Globow i Oscarow w glowniejszych kategoriach (czesto to sa te same filmy) ile dam rade. Oprocz The Hateful Eight bo nie trawie Tarantina. O Marsjaninie juz pisalam, ciagle sie nie moge nadziwic kategorii w jakiej go nominowano do Zlotego Globu. Nie tylko ja, prowadzacy gale Ricky Gervais nabijal sie non stop „The Martian, hilarious comedy, I died” 

Trainwreck ogladalam juz jakis czas temu i do glowy by mi nie przyszlo ze to obraz ktory mozna do czegos nominowac, tymczasem prosze, w tej samej kategorii co Marsjanin mimo iz jakoscia dziela je nomen omen lata swietlne 😉 Film mi praktycznie na tyle nie utkwil w pamieci ze musialam sobie przypomniec o czym byl, wreszcie zajarzylam – acha, to ten z FENOMENALNA Tilda Swinton w epizodycznej roli. Naprawde jak juz ogladnac to dla Tildy ktora zupelnie nie wyglada jak ona, do tego ma zajebisty brytyjski posh akcent.

Trainwreck (Wykolejona) opowiada o trzydziestolatce ktora z dziecinstwa wyniosla przekonanie wpajane przez tatusia: Monogamia jest niemozliwa. Amy prowadzi zycie „typowej” singielki robiacej kariere – typowej dla wiekszosci podobnych filmow i nie jest to obraz na szczescie prawdziwy. A wiec Amy sypia z kazdym ktory sie nawinie, pije, wraca nad ranem skacowana (my to nazywamy walk of shame) i ma glupia przyjaciolke. Jak dla mnie to jej postac byla zalosna – ale spokojnie, to komedia miala byc wiec trzeba na to przymknac oko. Pewnego dnia Amy spotyka „normalnego” faceta czyli takiego ktory dzwoni zaraz po seksie, chce zostawac na noc i sie przytulac, nie ma problemow z zaangazowaniem. No i klopot bo Amy uwaza ze to jakis dziwolog ale jakby wbrew samej sobie daje sie wciagnac w „zwiazek” Nie powiem zebym ziewala podczas ogladania – taki sobie filmik ktory mozna „lyknac” podczas np cwiczen na trainerze. 

Brooklyn to cos pieknego.  Juz dawno nie ogladalam tak prostego a jednoczesnie wciagajacego filmu, do tego wzruszajacego i madrego. To wielki sukces kinematografii irlandzkiej (powstal w koprodukcji irlandzko-kanadyjsko-brytyjskiej), obraz nominowano wlasnie do Oscara w kategorii najlepszy film, scenariusz adaptowany i glowna rola kobieca (przepiekna i wspaniala Saoirse Ronan, rowniez z nominacja do Zlotego Globu). To historia mlodej irlandzkiej dziewczyny Ellis ktora nie ma zbyt wiele perspektyw w malym miasteczku Enniscorthy, postanawia wiec przyjac pomoc irlandzkiego ksiedza ktory sprowadza ja do Ameryki, zalatwia pokoj na stancji i prace. Akcja dzieje sie w latach 50tych ubieglego stulecia wiec oczywiscie komunikcja z bliskimi nie jest tak prosta jak teraz. Od ukochanej siostry i matki dzieli ocean, pisze sie listy a telefonu uzywa sie w wyjatkowych sytuacjach. 

Towarzyszymy delikatnej ale i silnej wewnetrznie Ellis w jej poczatkach kiedy czuje sie samotna i obca, stara sie nawiazywac przyjaznie i spotykac z innymi Irlandczykami na potancowkach, jak placze myslac o siostrze. Ale z czasem cos zaczyna sie zmieniac – dziewczyna dzieki wsparciu ksiedza idzie do koledzu i uczy sie rachunkowosci, zaczyna miec jakis cel i ambicje. Do tego poznaje czarujacego Wlocha w ktorym sie zakochuje z wzajemnoscia. Niestety dzieje sie cos strasznego – umiera siostra Eilis i dziewczyna wraca na jakis czas do Irlandii gdzie zacznie miec watpliwosci czy zostac, czy wrocic, gdzie jest jej miejsce na ziemi i kto ma miejsce w jej sercu. Nie chce pisac wiecej bo pewnie nie wszyscy widzieli wiec powiem tylko ze WARTO WARTO i jeszcze raz WARTO isc do kina. Dla filmu, kostiumow, atmosfery lat 50tych, dla Saoirse.

Dodam ze mialam okazje zamienic pare slow z Saoirse i jej ojciem, rowniez aktorem, okolo 6 lat temu kiedy cala rodzina spedzila kilka nocy w moim hotelu. Jakie ta dziewczyna ma oczy…A na nominacji aktorki do Zlotego Globu niespodziewanie skorzystal Nail Saloon (jak to po polsku bedzie – salon dla paznokci?) z Dublina. Otoz Saoirse zostala z tej okazji zaproszona do programu Ellen DeGeneres i opowiedziala o chwili kiedy dostala radosna wiadomosc, a bylo to wlasnie w owym salonie Tropical Popical. Aktorka wspomniala nazwe 3 razy, co zostalo przyjete z entuzjazmem przez Nail Saloon ktory zaczal otrzymywac zawrotna liczbe rezerwacji. Malo tego – na czerwonym dywanie Saoirse ponownie powtorzyla cala historie wymieniajac nazwe. To sie nazywa miedzynarodowa reklama 😉

Joy – nie wiem co sadzic o tym filmie. Jest oparty bardzo luzno na prawdziwej historii businesswoman i wynalazczyni roznych domowych urzadzen, Joy Mangano. Tylko ze prawdziwa Joy osiagnela sukces kolo czterdziestki i byl on poparty edukacja wyzsza, w filmie mamy duzo mlodsza kobiete ktora nie ma specjalnego wyksztalcenia. Podejrzewam ze rezyser tak lubi pracowac z Jennifer Lawrence (to juz chyba ich czwarty film) ze zmodyfikowal wiek bohaterki pod nia. Tak wiec filmowa Joy jest samotna matka ale zyje z eks mezem na bardzo dobrej stopie, ma zdolnosci do wymyslania roznych rzeczy, ale na razie ma jakas nieciekawa prace i ledwo wiaze koniec z koncem. Do czasu kiedy opracuje magic mopa i zastawi dom zeby swoj wynalazek produkowac. 

Film jest dziwnie skonstruowany – poczatek wystylizowany na telenowele, bardzo manieryczny. Dwie postaci robia za „grecki chor” komentujac sytuacje Joy jak to bylo w „Jej wysokosc Afrodycie” Allena. Troche to dziwne i nie kazdy to wytrzyma, ale warto bo od momentu kiedy Joy rusza z wynalazkiem zaczyna sie robic duzo lepiej i historia wciaga, a dziewczynie ktora spotykaja wielkie sukcesy przemieszane z wielkimi kleskami zaczyna sie kibicowac. Nie mowie ze to arcydzielo i d.upy nie urywa, ale jest w nim „cos” wiec warto zobaczyc. W rolach drugoplanowych cala galeria gwiazd z Robertem De Niro, Izabella Rossellini i Bradleyem Cooperem – niespecjalnie wyrozniaja sie ale tez duzo nie maja do zagrania, natomiast fajnie wypadl Edgar Ramirez kreujacy postac eks meza.

The Revenant/Zjawa. Bardzo prosze sie nie sugerowac moja subiektywna opinia i wyrobic sobie wlasna. Bowiem na mnie film wrazenia nie zrobil zupelnie, a powiem wiecej – dawno sie tak nie wynudzilam. Nie mam pojecia skad ten hype. Najlepszy jest trailer i Tom Hardy. Leonardo zasluzyl na Oscara tylko dlatego ze go juz dawno dawno temu powinien dostac, ale na pewno nie za te role gdzie wytrzeszcza oczy, chrzaka i dyszy i w sumie nic wiecej. Dwie i pol godziny wyjete z zycia, nic mi tego nie zwroci 😉 Naprawde nie mam nic wiecej do dodania. 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.