Nawet ch.owym paniom domu (jak ja) moze sie przytrafic taka sytuacja ze bede musialy upiec swiateczne ciasteczka, tak jak mnie sie przydarza juz od dwoch lat przed gwiazdka. Narodzila sie oto w pracy tradycja wlasnorecznej produkcji owych specjalow, ktore potem przynosi sie na degustacje. Nazywamy to cookie competition choc wlasciwie zwyciezcy jako takiego nie ma, chodzi glownie o zabawe.
I poniewaz juz drugi rok z rzedu korzystam z tego samego, bardzo prostego przepisu i kolejny raz wyszly mi naprawde swietne kruche ciasteczka, to chce sie nim podzielic z innymi podobnymi mnie analfabetkami kuchennymi. Przepis znalazlam w internecie i nie mam pojecia gdzie ani czyjego jest autorstwa.
A potrzeba:
2 szklanki maki
2/5 szklanki cukru pudru
200 g zimnego masla (tak z 4/5 kostki)
2 zoltka
pol lyzki esencji waniliowej
1 lyzeczka proszku do pieczenia
Do miski wsypujemy make, poszatkowane maslo, reszte skladnikow i wyrabiamy recznie 🙂 Poczatkowo wydaje ze ciasto z tego czegos nie wyjdzie ale cierpliwosci. Wyrobione ciasto idzie na godzine do lodowki (owiniete folia). Potem rozwalkujemy go (ja nie mam walka wiec uzywam pustej butelki do malibu 😉 i wycinamy ksztalty albo foremka albo szklanka. Ciasteczka ida na 10 min do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i wła-la 😉
Po ostudzeniu ciasteczka mozna udekorowac polewa czy roztopiona czekolada, posypac cukrem pudrem czy co tam przyjdzie do glowy.
Smakuje nawet kotom, wystarczyla chwila nieuwagi by Kitty sciagnela jedno i zzarla. To chyba najlepsza rekomendacja 😉
