…to: zielono, zielono, zielono. I nie zielono mi ale ogolnie – Budapeszt jest bardzo zadrzewiony. To chyba jedyne naprawde duze miasto oprocz Pragi gdzie sie nie dusze z powodu spalin i braku swiezego powietrza, bo ono oddycha dzieki parkom, trawnikom i drzewom posadzonym prawie na kazdym kroku. I ptaki spiewaja wszedzie 🙂
Teraz wlasnie, o 7.41 rano czasu budapesztanskiego, ptaki wyspiewuja swoje arie tak pieknie ze mam ochote je nagrac. Z okna tarasu widac czubek parlamentu, kawalek zamku w Budzie, Fishermen’s Bastion i statue na szczycie wzgorza Gellerta, plus kilka wiezyczek koscielnych. Spokoj, cisza…
Czlowiek czuje sie bardzo bogaty majac te tysiace forintow (ktore sa warte kilka euro ale zawsze 😉 i ciagle uchachany z powodu jezyka (sorok, borok, cipokellek, ruhazati, fuszerek itp)
Ogolnie – jestem bardzo na tak 🙂