…ale bedzie o przeprowadzce 🙂
Mowisz – masz! Zachcialo mi sie domu w Co Wicklow i juz go mam!
Nie nastawialismy sie tylko na to hrabstwo – sprawdzalismy tez Kildare i Meath, byleby dojazd do naszych prac nie trwal dluzej niz 45 min gora. Tylko ze co sie cos fajnego pojawilo na Daft.ie to momentalnie bylo capniete.
Znalazlam tez dom w Dublinie w dobrej okolicy i w bardzo dobrej cenie ale mimo ze bylam pierwsza ktora sie skontaktowala z wlascicielami na viewing oni nigdy nie potwierdzili spotkania ktore juz bylo prawie umowione.
C. sie troche denerwowal i zniechecil ale ja powiedzialam: wszechswiat wie co robi. Nasz dom gdzies tam czeka i najwidoczniej te nie byly nam pisane. Wreszcie znalezlismy taki z trzema sypialniami ensuite i z ogrodem w Blessington Co Wicklow (kolo jezior). Brzmialo dobrze w opisie, cena dosc wzgledna wiec pojechalismy na ogladanie. Mam taka kartke przyczepiona do szafy na ktorej sobie wypisuje wszystko co aktualnie chce od wszechswiata i przed tym spotkaniem napisalam na niej: NOWY DOM.
Ale co za rozczarowanie – koszmarne miejsce. Najpierw te domki byly apartamentami wakacyjnymi zbudowanymi wokol hotelu. Jakosc fatalna, zaniedbane w srodku. Owszem 3 sypialnie ensuite ale to w zasadzie tylko prysznice, zadnej wanny. Ogrod to kawalek trawy za oknem, nie ogrodzony. W teorii kazdy moze po niej chodzic (w praktyce tez). Zero prywatnosci bo domki nacpane jeden przed drugim i kazdy kazdemu prawie wchodzi na glowe.
C. staral sie byc mily powiedzial wiec pani z agencji ze sie zastanowimy, ja natomiast powiedzialam wprost ze za darmo bym tam nie mieszkala. Opuscilismy wiec osiedle ale cos mnie tknelo (wszechswiat?) zeby zatrzymac sie w centrum miasteczka przy biurze innej agencji choc juz bylo pozno i nikt tam nie mial prawa byc.
Ale jednak w srodku byl mily pan ktory zaczal nas wypytywac co nas interesuje, jaki przedzial cenowy itp. Mial smieszny styl mowienia – nie konczyl zdan jakby myslal o czyms i powtarzal „yeah yeah yeah”. Wreszcie stwierdzil ze jesli mamy czas to nas moze zabrac do domu ktory juz zostal wynajety ale jeszcze jest pusty zeby nam pokazac bo taki sam bedzie dostepny na poczatku wrzesnia.
Pojechalismy wiec do bardzo ladnego osiedla domkow zbudowanych w kwadrat bez jednego boku, z brama wjazdowa i zielonym dziedzincem posrodku. Do srodka kazdego wchodzi sie po schodkach na maly taras. Na pierwszym pietrze niestandardowo znajduja sie 3 sypialnie (jedna ensuite) i tzw master bathroom (z wanna) plus kilka pomieszczen na rozne graty. A na gorze wielki salon po ktorym mozna na rowerze jezdzic – z kominkiem gazowym – i niewidoczna jak sie wchodzi rownie duza otwarta kuchnia sprytnie umieszczona w tylnej czesci calej gornej przestrzeni. Plus duzy taras. No i widok!
Zakochalismy sie od pierwszego wejrzenia. Agent zauwazyl ze nam sie podoba wiec zadzwonil do ludzi ktorzy mieszkaja w tym domu ktory bedzie do wziecia. Wlasnie wracali z pracy wiec nie mieli nic przeciwko zeby wpasc i zobaczyc.
Troche sie obawialam ze ten zamieszkany dom bedzie jakis zaniedbany czy zuzyty ale nie – jeszcze ladniejszy! Ciekawiej pomalowane sciany, lepsze oswietlenie i fajniejsza bo ciemniejsza podloga. Nawiasem mowiac az trudno uwierzyc w jakim porzadku ludzie utrzymuja swoje domy ale z drugiej strony pewnie sie liczyli z tym ze ktos moze ogladac.
Tak czy siak – zdecydowalismy sie na niego! Dzis nasze referencje zaakceptowal landlord a jutro podpisujemy umowe.
Niestety przyjdzie nam placic przez 20 dni za dom i za mieszkanie bo raczej nie uda sie nam dogadac z obecna landlady ale trudno – na biednego nie trafilo 😉
Czynsz zreszta jest niewiele nizszy od obecnego po podwyzce bo zaledwie 125 euro na miesiac ale o ile lepsze warunki i lokalizacja i o ile wiekszy metraz 🙂 Juz sobie wyobrazam te wieczory przy kominku i koty ganiajace w gore i w dol. Dodatkowo gazowe ogrzewanie w porownaniu do elektrycznego to tez plus.
Tak wiec wszechswiat spelnil zyczenie – znowu!