C. wybieral sie Tesco wiec poprosilam go zeby kupil mi moje ukochane owoce Sharon (zwane tez Persimmon) od ktorych jestem uzalezniona.
Wrocil i opowiada mi historie:
Nie mogl zlokalizowac tych owocow. Pyta wiec pracownika ktory sie tam szwendal gdzie moze znalezc Sharon fruit.
On spojrzal na niego jak na idiote.
-Whaaa? Shagon fruit?
-Sharon fruit.
– Are ya takin’ the piss?
C. potwierdzil ze pyta absolutnie powaznie.
Pracownik rozejrzal sie i zobaczyl swojego kumpla przechodzacego nieopodal.
-Hey Sean! – zakrzyknal – this fella here is looking for some „sharon fruit” Do you know where they are?
– Haha – rozesmial sie Sean – sharon fruit? Are ya takin’ the piss man?
Sean zostal jednak przekonany ze pytanie jest jak najbardziej serio wiec przyprowadzil jakas inna pracownice ktora powiedziala:
-Sharon fruit? Yes, we have them, follow me sir.
Sean i jego kumpel zostali sami drapiac sie po glowach.
-Jaysus, sharon fruit, sounds like the chick’s name…
Jesli jeszcze nie sprobowaliscie owocow Sharon to polecam 🙂