Poznawanie rodzicow dziewczyny/chlopaka to wdzieczny temat do filmowania- Poznaj mojego tate i czesc druga Poznaj moich rodzicow, Sposob na tesciowa, Tesciowie, Moje wielkie greckie wesele (he is a xeno..a xeno…) …mozna by wymieniac i wymieniac. W moim ulubionym sitcomie Friends byla cala galeria dziwacznych rodzicow nastawionych przewaznie nieprzychylnie do partnerow ich pociech, jak np rewelacyjny tatus grany przez Bruce’a Willisa czy sztywni panstwo Hannigan z wyzszych sfer ktorzy nie byli zachwyceni ze wybrance ich syna alfons naplul w twarz (no i moze trudno sie dziwic ;).
Osobiscie mam bardzo dobre doswiadczenia z tesciami czy rodzicami swoich bylych ktorzy mnie uwielbiali i z ktorymi mialam kontakt dlugo po tym kiedy juz nic mnie z ich synami nie laczylo.
No wiec NADEJSZLA WIEKOPOMNA CHWILA kiedy poznalam (oficjalnie) rodzicow C. Oficjalnie bo nieoficjalnie natkelismy sie na siebie kiedy C. babysittowal ich dom i psa i tam mnie zaprosil. Mieli wrocic dopiero nastepnego dnia jednakze nagle ni stad ni zowad zazgrzytaly klucze w zamku i otworzyly sie drzwi – dobrze ze nie pol godziny wczesniej bo by mnie zastali w neglizu w living roomie i reakja moglaby byc „serialowa” – „A nie mowilismy ci synu, zadnego sprowadzania prostytutek podczas naszej nieobecnosci 😉 A tak na marginesie dom jest ogromny nad samym morzem, z osobna piwniczka na wina, ogrodem zimowym i altana.
No wiec wtedy zamienilismy pare zdan bo i tak juz wychodzilam, od tej pory C. zamieszkal ze mna i sie zaczela wymiana pozdrowien (my parents say hi) i „musimy sie kiedys spotkac na obiedzie” tylko sie ciagle nie skladalo bo my rzadko razem mamy wolne dni i przewaznie sami sie nie widzimy za czesto z soba. Az w koncu nadarzyla sie okazja zaraz kiedy wrocilismy z Lizbony. Poszlismy razem na lunch do hotelu w Killiney gdzie ja nic nie jadlam tylko zlopalam pina colade (podaja w takich fajnych sloikach jak po musztardzie). Bylo bardzo milo, oboje sa przesympatyczni (tatus przystojny i wysoki) on byl inzynierem a ona nauczycielka -teraz juz oboje na emeryturze i podrozuja.
Od tamtej pory C. tam byl pare razy (niestety z powodu nieprzyjemnych okolicznosci – na raka zmarla zona jego kuzyna a miala tylko 40 lat) i zawsze wracal z jakas zupka dla mnie albo recznie pieczonym chlebem bo jego mama swietnie gotuje ale juz wie ze ja jestem na diecie, wiec specjalnie dla mnie probuje jakies niskokaloryczne przepisy.
Moja rodzine, a raczej to co z niej zostalo – mame i brata – C. pozna w lutym.