Bylam tak olsniona Beara Peninsula ze zupelnie zignorowalam inne miejsca ktore odwiedzilam podczas ubieglego weekendu.
A zatrzymalam sie najpierw w Cahir gdzie swiecilo obledne slonce ,potem w Killarney przy Ladies View jak zwykle na baileys coffee w przydroznej restauracji, gdzie zamowilam tez absolutnie wspaniala zupe z marchewki i …kokosa. Rewelacja.
Na Polwyspie Beara, oprocz oczywiscie widokow zachwycily mnie male kolorowe miasteczka a szczegolnie Eyeries. Na noc zatrzymalam sie w Castletownbere, zupelnie nieswiadoma tego ze tam wlasnie krecono Ondine z Farrellem i Alicja Bachleda.
Kinsale to wesole, malownicze misateczko ze slynna restauracja Fishy Fishy ktora jednak zbiera ostatnio tak kiepskie recenzje ze postanowilam ponownie isc na obiad do White House na rewelacyjna fladre. Uwaga – w miescie plaga os ktore sa doslownie wszedzie.
Cobh ktore mnie tak olsnilo przy pierwszej wizycie, tym razem ukazalo swe wakacyjne, nieciekawe oblicze. Poprzednim razem padalo i zrobilam swietne zdjecia, coz, czesto mgla i mzawka dodaja tajemniczosci. Teraz na nabrzezu zadomowilo sie wesole miasteczko a na ustawionym podium jakis podrzedny zespolik przygrywal tlumowi. Trap z ktorego wyplywal Titanic zostal kompletnie zasloniety ta cala letnia infrastruktura i kioskami z lodami.
Nie lubie takich klimatow .