Bardzo ciekawy ekperyment opisala Nadia tu.
Na you tube mozna poogladac filmik.
Jakie wnioski?
Ludzie sa kierowani przez opinie spoleczna, reklame, reakcje tlumow. Zaloze sie ze gdyby ten pan oglosil wszem i wobec ze tego a tego dnia gra na stacji metra, kolejki by sie ukladaly a owacjom nie byloby konca.
A jesli z kolei jakas miernota zostanie uznana przez autorytet za talent, doczeka sie szybkiej slawy i poklasku.
Nie oczekujemy ze skrzypek w metrze to swiatowej slawy muzyk. Ale niech nam jakis Simon Cowell czy inny ekspert wcisnie ze X czy Y to rewelacja i talent, a tlumy pojda na koncerty i kupia plyty, chocby glosy piosenkarzy brzmialy jak kocie wycie.
Przypomnial mi sie spektakl Jarzyny ktory spotkal sie z pochlebnymi, choc metnymi, opiniami blogerow – bo to Jarzyna, bo wielki rezyser, bo jak powiem ze mi sie nie podobalo i nie rozumiem to wyjde na prymitywa. Ktos uznal ze Jarzyna wielkim rezyserem jest, podobnie jak ktos uznal ze Van Gogh to geniusz. Wczesniej to byl tylko szaleniec bez ucha malujacy obrazki.
I przypomniala mi sie ksiazka „Keczup” o tym jak dobry marketing i pijar zrobi z bezrobotnego swiatowej slawy projektanta szalikow.
Tak wiec Joshua Bell stal sobie na stacji metra i zarobil 32 dolary. Uff jak to dobrze ze jest swiatowej slawy skrzypkiem i zaraz powroci do swoich koncertow, bo przeciez inaczej z glodu by umarl.