Naprawde, w wielkim szoku jestem po tej ilosci komentarzy jakie sie ukazaly pod poprzednim postem. Az jeden!
Popros czlowieku o cos…
Tylko Chiara jest usprawiedliwiona (kto ja czyta to wie) a reszta – strzelam FOCHA.
W dalszym ciagu nie mam laptopa – klawiatura sie sprowadza z Anglii. Na szczescie tylko to padlo. Korzystam z pozyczonego mi przez jednego z wielbicieli Sony’ego.
Ucierpial na tym blog bo np chcialam dac ladny reportazyk z Tall Ship Races tylko nie mam czym obrobic zdjec. Tylko wiec wspomne ze zrobilysmy z Alex awanture na Fryderyku Chopinie po ktorej na poklad wpuscil nas sam kapitan 😉 Przy okazji opisze szczegoly.
Od wczoraj gosci u mnie brat, przeciagnelam go dzis po klifach w Howth, plazy w Portmarnock i calym centrum Dublina. Bardzo podobalo mu sie w Kosciele. Tzn w The Church – knajpie znajdujacej sie w budynku ktory kiedys byl kosciolem.
A tak na marginesie czytelnikow tego bloga ale i drugiego informuje ze jesli sa zadni wrazen rodem z Harlequina, czyli ze po przeciwnosciach losu milosc zwycieza, ona czeka na niego na lotnisku i pada mu w ramiona, po czym nastepuje hollywodzki pocalunek i muzyka w tle, to zapraszam na ogladanie na zywo, Dublin Airport 21.09 okolo 6pm, gdzie Dublinia bedzie odbierac C.
Nie recze za „i zyli dlugo i szczesliwie” ale przeciez filmy zazwyczaj koncza sie wlasnie na tym stwierdzeniu (bajki tez) a co potem… no wlasnie 😉