No i wracam cora marnotrawna na staly italski lad po zeszlorocznej zdradzie na rzecz Sycylii.
Umbria niby mala a jak zaczelysmy z Alex szukac co by zobaczyc i gdzie by pojechac to sie nazbieralo na conajmniej 3 wyjazdy, glownie dlatego ze i o Lazio by sie chcialo zahaczyc, i o Marche i nawet Toskanie.
Zainwestowalam w porzadny atlas samochodowy calych Wloch, przyda sie na pewno w przyszlosci jako ze bardzo chetnie bede tam spedzac conajmniej kazdy majowy wypad przez kolejne kilka(nascie;) lat.
W miedzyczasie uczestniczylam w sesji zdjeciowej, lo matko buzka nigdy wiecej (tzn nigdy wiecej w profesjonalnej, kolezankom i kolegom moge pozowac 🙂 Sesja byla prezentem urodzinowym od mojej soon-to-be-ex-roommate. Zaczelo sie fajnie, kawka, dziewuszka do makijazu i wlosow, mily pan fotograf. Jakbyscie zobaczyli ten make-up…postarzyl mnie o conajmniej 10 lat. Brwi to mialam jak taka ruska baba ze wsi co je poczernila sadza z pieca. No skrzydla kruka. Zmywalam potem w domu przed pol godziny i jeszcze czuje ze nie zeszlo calkiem. Wlosy – najpierw mi przylizala i nalakierowala jakbym miala chelm na glowie. Nie podobalo mi sie wiec je natapirowala i zaczesala do tylu, a grzywke w bok. Koszmar. Wreszcie troche wspolnymi silami sie udalo zrobic, ale dziewcze bylo wkurzone ze sama chcialam sie czesac a przeciez to jej JOB.
Pan fotograf strzelil w sumie kolo 30 zdjec – jedne gorsze od drugiego. KMZ to lewa reka bez patrzenia mi lepsze 1000 razy robila. Wreszcie wybral jakies najmniej koszmarne i tak mi poprawil photoshopem ze mam jedno oko inne drugie inne. Scary!!!!
A wybieralam sie na specjalna sesje buduarowa do innego studia zeby porobic troche fotek dla Ciacha, w kajdankach itp, ale sie zrazilam. Alex sorki ale teraz to na Ciebie spadnie 😉
No to drodzy Czytelnicy plci obojga, niech Wszechswiat bedzie z Wami (ale napierw ze mna;) i do poczytania jak wroce. Chyba ze cos w trakcie przemyce na fb.