No wiec doczekala sie Dublinia 5 urodzin i gdzie te prezenty, zyczenia, kwiaty ?
Nic o mnie nie dbacie ;))
Za to mam butelke Smirnoffa i sok pomaranczowy wiec jakos to zniose 😉
A skad mam Smirnoffa – bylo w hotelu wesele pare dni temu i pan mlody, juz z lekka naprany, przyniosl mnie i DMowi prezenciki w podziece za wszystko – te butelke wlasnie i ogromny bukiet kwiatow.
Kiedy poszedl , DM (kumpel gej nr 2) zerknal na mnie przymilnie i mowi:
-Ewa, wiesz, tak mysle ze sie musimy tym podzielic…czy masz cos przeciwko temu ze wezme kwiaty? Takie piekne!
No naprawde kumpel i mnie wcale nie zna!
I tak sobie popijam i mysle o tych pieciu latach blogowania, wlasciwie to juz wczoraj w poszukiwaniu inspiracji przelecialam prawie caly pierwszy rok i stwierdzam ze nie dosc ze nudne to strasznie to i jakies „nie moje”. Chyba troche na poczatku nie chcialam ujawniac swojego charakteru ani samej siebie az tak.
Nawet mialam wykasowac te wpisy ale pomyslalam – ech, niech zostanie.
Choc musze przyznac ze sie duzo zmienilam od czasu przyjazdu tutaj a wiec niemalze tez od czasu poczatkow Dublinii co pewnie mozna wylapac czytajac.
Jak co roku powtorze ze wszystkich komentujacych i czytajacych traktuje jak dobrych znajomych, a jedna osoba sie stala bliska szczegolnie (tak Alex to o Tobie 😉
I mam nadzieje ze sie wszyscy w tym samym a moze i w poszerzonym gronie spotkamy tu za rok o tej samej porze.