Moj pasierb sie zeni, wyobrazcie sobie za rok dokladnie w rocznice mojego przyjazdu do Irlandii.
Rozmawialam dzis z przyszlym eks mezem o tym jak to „dzieci” dorastaja 🙂 ale doslownie zszokowalo mnie to ze chlopak zaprosil na uroczystosc MNIE rowniez. No bo w koncu oficjalnie jestem zona ojca i wypada. Marcin mnie zawsze lubil, w koncu rodziny mu nie rozbilam (moj maz byl juz 10 lat po rozwodzie kiedy mnie poznal) ponadto oplacalam mu studia i prywatna kwatere w Krakowie bez drgnienia powieki podczas swojego czteroletniego „matkowania”
Ale to nie dlatego zostalam zaproszona ale dla POZOROW. A moj maz wreszcie poznal pania z ktora ma szanse sie zwiazac, kobiete ktora jest typem pielegniarki, zyje po to zeby sie kims opiekowac (notabene pracuje rowniez jako pielegniarka). I bardzo mozliwe ze to sie przerodzi w cos trwalego wiec to raczej z nia jak juz powinien sie na slubie pojawic, albo sam, a nie ze mna.
A na to maz ze rodzice panny mlodej sa z KIELECKIEGO (nie wiem jakie to ma znaczenie w tym przypadku ale najwyrazniej ma) i sa wielkimi tradycjonalistami, wiec jakby sie dowiedzieli ze tesc ich corki z zona nie zyje ale z jakas obca kobieta to by pomdleli. Ja tam nie wiem czy by nie pomdleli jakbym sie na tym weselu pokazala w moich dziesieciocentymetrowych szpilach i mini sukience w lamparcie cetki, z drinkiem w reku, mowiac do panny mlodej: coreczko, poznaj mamusie ;)) a do jej ojca (ktory jest bylym wojskowym i podobno bardzo przystojny) : How YOU doing….
Tak czy siak nawiazala sie rozmowa o tym jak to sie rodzina i znajomi mojego meza dziwia ze my sie nie rozwodzimy bo sie nam nie chce, a juz najwiekszym szokiem jest to ze my sie przyjaznimy, dzwonimy do siebie prawie codziennie, opowiadamy sobie wszystko. No bo powinno byc tak ze sie nienawidzimy, walczymy o najmniejsza lyzeczke przy podziale mienia no i oczywiscie wieszamy koty jedno na drugim (notabene skad to okreslenie sie wzielo o wieszaniu kotow??)
Kiedy bylam w Pszczynie to wozil mnie non stop taki sympatyczny taksowkarz i ostatniego dnia zapytal sie czy nie potrzebuje pojechac na dworzec czy lotnisko, a ja na to ze maz mnie podwozi.
Widzialam ze sie zdziwil, bo wiedzial ze mieszkam w Irlandii od wielu lat, widzial ze zatrzymalam sie w hotelu i sie sama wlocze po miescie a tu nagle maz. No wiec nie chcac go konfundowac dodalam ze to moj eks maz wlasciwie, juz tylko przyjaciel w tym momencie. No i on mi opowiedzial swoja story, ze sie z zona rozwiodl juz 10 lat temu ale poniewaz sie lubia to postanowili mieszkac wciaz razem: ona na pietrze on na parterze. I zyja sobie jak wspollokatorzy, czasem ona mu sol pozyczy 😉 czasem on jej cos naprawi w samochodzie, jak jej nie ma to on jej kwiatki podleje i vice versa. No i co? No i skandal na osiedlu to bo jak to tak, po rozwodzie, w zgodzie zyc?
Oj dziwny jest ten swiat … 🙂