Nie ma czegos takiego jak idealny przewodnik, no chyba ze sie jest krotko w jakims miejscu i chce sie tylko „zaliczyc” najwazniejsze atrakcje. To owszem wowczas polecam serie Eyewitness Travel.
Jesli jednak pragnie sie czegos wiecej trzeba poszukac w internecie, najlepiej na blogach osob ktore byly lub jeszcze lepiej – mieszkaja w danym kraju. Bardzo przydaly nam sie informacje wygrzebane przez Alex dotyczace najlepszych kawiarni i restauracji, rowniez smsy od jej znajomych ktore naprowadzily nas na slad Cernego, a takze pan Mariusz Szczygiel i jego blog.
Jak juz wiecie mieszkalysmy tuz kolo Vaclavskich Namesti – Placu Waclawa, dawnego targu konskiego:) Zaraz obok byl sklep z kawiorem oraz caly rzad salonow ze sprzetem erotycznym naprawde dobrze zaopatrzonych. Niedaleko miescila sie tez restauracja ktora polecil nam pan z recepcji – za co do konca pobytu go nie lubilysmy. Miejsce nazywa sie U Kalicha – tak zeby przestrzec. Wnetrze malo intymne – wchodzi sie do wielkiej sali dosc jasnej, z jednym dlugachnym stolem na jakies 20 osob i mniejszymi po obu stronach. Sciany ozdobione sa rysunkami nawiazujacymi do Szwejka i w centralnym punkcie wisi portret Franciszka Jozefa. Staff pali papierosy na zapleczu a jedzenie jest MOCNO odgrzane i nieapetyczne. Moj pstrag nawet byl jako taki, poprzedzony kozim serem ktory uwielbiam i tego sie nie dalo spieprzyc, po prostu ukrojony kawal sera i juz. Ale Alex zamowila czeski tradycyjny plater i dostala pare wysuszonych knedlikow i bardzo nieprzyjemnie wygladajaca i twarda jak deska kaczke, wszystko obficie posypane ulubiona czeska przyprawa – kminkiem. Za mna siedzial Czech wygladajacy wypisz wymaluj jak Rudolf Hrusinsky i zajadal sie OGROMNA tlusta golonka.
Jakiez bylo moje zdziwienie kiedy juz po powrocie dowiedzialam sie ze U Kalicha jest jedna z najbardziej znanych i polecanych knajp, takim MUST GO – tam podobno Hasek tworzyl ksiazke o Szwejku i wykorzystal w niej wiele podpatrzonych scenek. Ale rzut oka na Trip Advisor dowodzi iz mnostwo ludzi podziela moja opinie (i opinie Alex) o tym przybytku.
Sam Plac Waclawa to bardzo gwarne miejsce, nawet w nocy, kiedy to pojawiaja sie (jak juz pisalam) Murzyni i dziwki. Wsrod nich paraduje dziewuszka ubrana w cos co ma ja czynic podobna do zlotej trabki – biedactwo kolysze sie i przytupuje chuda nozka. Plac sam w sobie – pomijajac nieciekawe towarzystwo – jest dosc ladny architektonicznie, mozna spostrzec sporo interesujacych elewacji jak te nalezaca do stojacego tam od 1906 roku Hotelu Europa. U szczytu pyszni sie budynek Muzeum Narodowego a tuz przed nim na chodniku mozna zobaczyc wypukly krzyz – ku pamieci samobojczej smierci Jana Palacha w protescie przeciw komunizmowi. Kolejnym waznym akcentem jest pomnik sw Waclawa, patrona Czech.
Dla mnie ten plac kojarzyc sie bedzie zawsze z delikatesami w ktorych – wg Mariusza Szczygla – mozna kupic najtanszy alkohol i gdzie z rozrzewnienem spogladalysmy na kolorowe kanapeczki i salatke wloska przywodzaca na mysl „Zene za pultem”. A takze z oknem wystawowym salonu masazu gdzie rybki robia pedicure klientom – zdjecie w poprzednim poscie. To rowniez tam WRESZCIE udalo mi sie kupic i sprobowac slyny smazony syr w jednej z budek oraz nabyc przepiekna bielizne w paropietrowym salonie w ktorym tez miesci sie stoisko slynnej kiedys w Polsce firmy Jablonex 🙂
Ciekawym miejscem gdzie warto zajrzec jest Lucerna z rewelacyjna rzezba autorstwa Cernego przedstawiajaca Sw Waclawa ktory siedzi na brzuchu zdechlego konia z wywalonym jezorem – parodia tego z placu.
Cerny to w ogole moje praskie „odkrycie” bylo – ten kontrowersyjny rzezbiarz i performer nie byl mi wczesniej znany. Udalo nam sie zobaczyc pare innych jego dziel – dwoch panow sikajacych do zbiornika w ksztalcie Czech (czesc z penisem sie rusza – na dziedzincu Muzeum Kafki)), wiszacego Zygmunta Freuda (Rog Skorepki i Husowej) oraz raczkujace dzieci z glowami przypominajacymi tylki na Wyspie Kampa. Podobne bobasy wczolguja sie na wieze telewizyjna w Zizkovie – widac je z bardzo daleka kiedy sie ma aparat z duzym przyblizeniem. Jak juz wiecie z pierwszego postu nie udalo nam sie zobaczyc jego innej instalacji ktorej mozna wsadzic glowe do d…py.Polecam jego przedziwna strone internetowa www.davidcerny.cz
Skoro juz zaczelam o artystach to kolejnym moim ulubionym Prazaninem – choc z zupelnie innej bajki – jest Alfons Mucha, grafik i malarz, czolowy przedstawiciel secesji i stylu belle epoque. Bylysmy w jego muzeum w ktorym moj najwiekszy zachwyt wzbudzaly najbardziej rozpoznawalne dla jego tworczosci portrety pieknych kobiet otoczonych kwiatami, symbolami i arabeskami. Mucha zaprojektowal godlo Czech, banknoty i znaczki, tworzyl kostiumy teatralne, plakaty reklamowe, przedmioty uzytkowe i bizuterie. W sklepie przy muzeum znajduje sie spory wybor eleganckich pamiatek.
Ale odbieglam od tematu czyli od Placu Waclawa z ktorego doszlysmy wolniutko do pierwszego muzeum ktore ochoczo zdecydowalysmy sie odwiedzic – muzeum seksu, a raczej urzadzen erotycznych bo taka jest jego wlasciwa nazwa. W tym szalonym przybytku 😉 znajduje sie okolo 200 eksponatow sluzacych kiedys (a i teraz tez ) do zaspokajania potrzeb seksualnych. Wibratory, dlonie na wysiegnikach 😉 specjalne krzesla, hustawki itp. Najwiecej radosci mialysmy w iluzjonie gdzie wyswietlane sa stare filmy porno, tak na oko z lat 20-stych XIX w. Moglysmy sledzic z uwaga losy malzenstwa ktore na zmiane wykorzystywalo pokojowke, a potem obracal ja jeszcze i sluzacy. Oj nie miala latwo sluzba domowa w tamtych czasach;) Zdjecia umieszcze na stronie fejsbukowej – mam nadzieje ze mnie fb nie zbanuje.
No i wreszcie juz poznym bardzo wieczorem dobrnelysmy do Starego Rynku…ale o tym to juz bedzie w kolejnym poscie 🙂
Kolejna porcyjka zdjec:
U Kalicha:

Sympatyczna Cafe Tramwaj:

Zlote czasy hotelarstwa: secesyjny Grand Hotel Europa (zdk. autorstwa Alex)

Kolejna przepiekna elewacja:

Ulubione delikatesy:

Pan domu ze swoim sprzetem 😉

Moja nowa koncowka do prysznica 😉

Vaclavskie Namesti w nocy:

Kon, jaki jest, kazdy widzi:

Wiszacy Z. Freud:

Bobas Cernego:

Sikajacy panowie na tylach Muzem Kafki:
