Pierwszy raz od wielu wielu lat nie wyslalam nikomu kartki na swieta. Za duzo mam na glowie i wszystko sie kreci wokol pracy. I innych przyjemnosci 😉
Dopiero wczoraj sobie przypomnialam ze wypadaloby jajka kupic, a dzis rano ze wypadaloby je ugotowac na twardo i ozdobic. Tylko czym?
O tym oczywiscie nie pomyslalam. Poniewaz nie mialam czasu ani weny na moczenie ich w obierkach z cebuli (ani nie mialam cebuli) to wzielam to co mialam pod reka i nalepilam.
Rezultat ponizej.Fatalnie, wiem, ale i tak sie zje!
Ponanto z njusow to wybralam sie na zakupy i zamiast butow, sukienki, bluzek ktore mialam zamiar nabyc wrocilam z kapeluszem za ktory wybulilam 30 e 🙂 Taki podobny do tego jaki nosila J Lo. Nie wiem skad sie to wzielo ale mamy z KMZ wizje ze ubierzemy te wielgachne kapelusze, podjedziemy pod pierwszy lepszy bar w Corleone na Sycylii i bedziemy w tych kapeluszach pic ostentacyjnie przed wejsciem w protescie przeciwko nieobslugiwaniu kobiet ktore nie sa w meskim towarzystwie.
A to jeszcze Wam wspomne o „czarnym czwartku” jaki mi sie przytrafil niedawno, mianowicie poslizgnelam sie w lazience na podlodze (zawsze mowilam zeby tak nie czyscic zawziecie, za gladka jest) i polecialam na metalowa szafke gdzie trzymam kosmetyki. Rabnelam sie w nia podramieniem i za jakies pol godzimy siniak a raczej krwiak mi wykwitl taki ze omal sie nie przewrocilam ponownie jak zobaczylam. Tego samego dnia rozwalilam komorke i musialam kupic nowa, ale stracilam wszystkie zapisane numery. Plus na ustach pojawilo sie cold sore czyli tzw „zimno” ktore przytrzymalo mnie w celibacie przez – bagatela – TYDZIEN!
Ale co tam, siniak juz znika traktowany specjalna mascia jaka mi polecono w aptece, usta juz sa piekne jak zawsze 🙂 numery sie jakos odzyskuja powoli i wszystko wraca do normy 🙂
No to wesolych Swiat 🙂
