Irlandzkie klimaty

Busy, busy, busy.

Nawet nie mialam czasu opisac jak sie w zeszlym tygodniu ukulturnialam.

Ponownie w Civic Theatre ale w powiekszonym gronie, bo do Alex i KMZ dolaczyla komentujaca mnie od czasu do czasu Mka i jej kolezanka.

Sztuka Little Gem jest podobnie  jak Shirley Valentine skierowana glownie do kobiet co zreszta widac bylo juz po widowni – estrogen unosil sie w powietrzu i chyba gdyby jakis mezczyzna sie przyplatal przypadkiem to moglby dostac okres 😉

Scenografia jest minimalistyczna i wlasciwie ogladamy tylko 3 panie siedzace na krzeslach i czasem sie z nich podnaszace, ktore na przemian opowiadaja swoje historie. Trzy pokolenia kobiet z tzw klasy bardzo sredniej – corka, matka i babka. A historie snute sa z typowym dla tej warstwy spolecznej dublinskim akcentem i osadzone mocno w tym miescie i w terazniejszosci. MAmy wiec wtrety o polskich i chinskich pracownikach, Tesco, Grafton Street, Luasie.

Musze przyznac ze najmlodsza z kobiet o romantycznym imieniu Amber nie wzbudzila we mnie zadnej sympatii a wrecz irytowala  tym co na co dzien widze, a wiec legginsami i rozowym dresikiem z Pennysa, tandetna bizuteria, rozjasnionym blond wlosem i przesadnym makijazem. Amber jest niezbyt inteligentna, jej glowna rozrywka jest picie i chlopak ktory ja zapladnia i spieprza do Australii.

Matka, znerwicowana pracownica sklepu z obuwiem ktoregos dnia zniewaza klienta i zostaje wyslana przez HR do terapeuty ktory miedzy innymi nakazuje jej robic przynajmniej raz w tygodniu cos przyjemnego dla samej siebie. Skonczy sie to lekcjami salsy i randkowaniem ktore przerodzi sie w powazny romans.

Starsza pani, Kay, jest najsympatyczniejsza z calej trojki a aktorka ja grajaca byla najczesciej oklaskiwana. Kay ma chorego meza, brakuje jej seksu wiec wybiera sie do sklepu Ann Summers by kupic wibrator. Scena w ktorej opowiada o probie uzycia go jest naprawde jedna z najsmieszniejszych w sztuce.

Trzy panie mimo ze siedza bardzo blisko nie integruja sie ze soba, opowiadaja o swych problemach osobno i mysle ze jest to celowy zabieg pokazujacy jaka przepasc panuje miedzy pokoleniami i jak malo ze soba w rodzinie sie komunikujemy.

Ale to sie zmienia bo im blizej konca tym wiecej w monologach kazdej z kobiet slyszy sie cos o tych innych. A to Amber wspomni matke i jak dobrze teraz wyglada i w jakiej swietnej jest formie, a to Kay opowie jak wnuczka przyznala sie ze jest w ciazy.

Wreszcie wszystkie panie polaczy i zblizy zarowno nowo narodzone dziecko jak i smierc dziadka.

Sztuka jest naprawde warta zobaczenia i bardzo zabawna, obawiam sie jednak ze ktos nie obeznany zbytnio z dublinskim akcentem moglby pewnych rzeczy nie zalapac 🙂

A pare dni temu natknelam sie na interesujacy tytul filmu „Around Ireland with a frigde” no i oczywiscie jako wielbicielka i poszukiwaczka chocby sladow mej nowej ojczyzny w kinematografii nie moglam nie obejrzec.

Coz, moglo byc rewelacyjnie! Slyszalam zreszta ze ksiazka na podstawie ktorej nakrecono film byla duzo lepsza.

Pomysl wydaje sie odjechany i naprawde mial szanse na ciekawa historie: dwoch kolegow Londynczykow zaklada sie ze jeden z nich pojedzie do Irlandii i bedzie przez miesiac podrozowal autostopem w towarzystwie lodowki. Tony (w tej roli wystapil sam autor ksiazki) zakupuje wiec mala lodowke i rusza z nia w trase podwozony przez przeroznych oryginalow, sypia w przeciekawych przybytkach i staje sie bohaterem audycji radiowej.

Co mi sie nie podobalo – facet jest antypatyczny i z jego koncowej przemowy wywnioskowalam ze to cale doswiadczenie mialo go jakos wewnetrznie przemienic – no coz, zadna zmiana sie nie dokonala  ani tez nie wystapily okolicznosci ktore by ja mialy spowodowac.

Bo bohater nie zwraca jakos specjalnie uwagi na tych ktorych po drodze spotyka ani widzowie sie tez o nich niczego specjalnego nie dowiaduja – jest skoncentrowany na sobie no i na lodowce. Kilkanascie razy slyszymy podobne slowa z ust podwozacych :”You’re dat fella wid da fridge ain’t ya?! Oh, that’s grand” I to wszystko.

Lodowka i sam fakt jakie to dziwne ale i oryginalne jest podrozowanie z nia zajmuja wlasciwie caly film. Zostje tylko troche miejsca na mloda i dosc ladna reporterke radiowa ktorej Tony sie podoba – co dziwne bo pomimo jego antypatycznosci jest duuuuzo od niej starszy i wyglada jak strus z kreskowki.

Ogolnie to najsympatyczniejsza jest lodowka, nazwana Saoirse, i szkoda ze nie trafila na lepszy scenariusz bo moglaby naprawde zablysnac 🙂

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.