Pisalam juz o dwoch glownych bossach ktorzy nami wszystkimi (lacznie z GMem) zarzadzaja. Z jednym z nich podobno sypiam. Wlasciwie na pewno sypiam bo tak ludzie w hotelu opowiadaja i sa tak przekonani o tym ze zapewne maja racje. No w koncu tyle osob nie moze sie mylic, prawda?
No wiec przypuszczalnie sypiam choc jakby tego nie zauwazylam specjalnie. Nie wiem, moze moje cialo astralne z jego cialem astralnym…sa rzeczy na niebie i ziemi o ktorych sie filozofom nie snilo.
No wiec jest ten moj kochanek astralny – nazywamy go Little Bossem z powodu nikczemnego, ze sie tak interesujaco wyraze – wzrostu, i jest jego wspolpracownik, wspolnik i kumpel Handsome Boss, a czemu handsome to bedzie za chwile. Na poczatku nazywalismy ich Little Asshole i Cute Asshole, ale to bylo w czasach jak nas przejeli no i nikt ich nie lubil, wiadomo. Wiec sie ich przemianowalo potem.
Little Boss jest bardzo kontaktowy, rozmawia z kazdym, zartuje, przychodzi do nas czesto niby na inspekcje a bardziej w odwiedziny. Ze maly jest to pojawia sie znienacka i czlowiek sie moze przestraszyc bo nagle ktos wystaje zza deski a tu on. Ni stad ni zowad. A Handsome Boss…no coz, jak pamietnego dnia przejecia pojawilam sie w pracy to wszystkie kobiety juz byly w polowie omdlewajace jakby ktos gaz chemiczny rozpylil, a to tylko on byl. Poszlam na gore do baru poogladac i sie omal nie zabilam o stolik, tak sie zapatrzylam. Handsome pojawia sie rzadko, pewnie stopniuje swoja obecnosc majac na wzgledzie przyspieszone tetno u kobiet – moze to byc niebezpiecze dla zdrowia. Handsome jak juz jest w hotelu to chodzi pod scianami, nie patrzy na nikogo a nawet jak patrzy to jakby nie widzial nic. Czesto sie odwraca tylem, opiera o kolumne albo sciane i gada przez komorke, wypinajac tyleczek lekko w bok.
Wtedy ujawnia sie we mnie japonski nastolatek ktory w metrze obmacuje dziewczeta, normalnie poszlabym i grabnela ten tylek… Uffff….
A jak Handsome wyglada…MROCZNIE. Taki Mr BIG tylko przystojniejszy i mlodszy. Ostre rysy twarzy ze mozna by szklo ciac jak diamentem. Czarne wlosy, oczy, wyrazne i grube brwi, dosc posepny wyraz twarzy, taki Heatcliff, tylko go na wichrowe wzgorza wypuscic…Ale jak sie Handsome usmiechnie to maslo sie w zamrazarce roztapia w ciecz, bez dwoch zdan. Usmiecha sie oczywiscie z taka czestotliwoscia z jaka patrzy w kierunku czlowieka – prawie nigdy.
Raz Handsome podszedl do deski dzierzac w rekach swoj laptop. Nie musial nic mowic – trzy pary dloni wyciagnely sie w nabozym gescie do przodu w oczekiwaniu ktora pochwyci ten cenny przedmiot ktory Handsome mial w rekach, jak panny na weselach oczekuja na rzucany bukiet slubny. Szczesciara M. utulila laptopa w ramionach jak dziecie, a potem poszla do back office i cos dlugo nie wracala…nie wiem co tam robila, calowala monitor czy co?
A potem Handsome wrocil po niego i znow nie musial nic mowic bo od razu trzy pary nog pobiegly na zaplecze by laptopa przyniesc…nigdy wczesniej nie slyszlam zeby Handsome cos mowil. Czyli nie patrzy wprost w oczy, nie smieje sie czesto i mowi rzadko. Ale jak wchodzi w zasieg wzroku to jakby normalnie SWIATLOSC WIEKUISTA zstapila na ziemie. I kolana miekna i stawy w ogole parcieja i czlowiek by tak polozyl sie na podlodze i niech Handsome robi co chce….
Wczoraj obaj bossi mieli spotkanie z GMem. Jeszcze nie zaczelam formalnie pracy, bylam w swojej malej czarnej chwilowo bez marynarki, stalam w front offisie i gadalam z M. Nagle otwieraja sie drzwi i wchodza – Little Boss jakby nie istnial w ogole, jak marny odpad fabryczny, ale za to Handsome…Gdyby to byla pustynia to on bylby jedyna puszka coca coli…e tam, coca coli, pina colady. I te orle rysy, wypisz wymaluj indianskiego wojownika…albo arabskiego szejka…juz go sobie wyobrazalam w pioropuszu i z tomahawkiem jak mnie gdzies tam porywa do tipi a potem w bialej szmacie na czarnym koniu albo wielbladzie…a tu co sie dzieje…
Handsome nagle kieruje swoj zawsze nieobecny wzrok na front office, zmienia tor kierunku i IDZIE WPROST KU MNIE! I lapie moje spojrzenie i podtrzymuje kontakt wzrokowy, normalnie mowie Wam patrzyl mi prosto w oczy pierwszy raz a ja jemu i teraz wiem dokladnie co czuje mysz zahipnotyzowana przez kobre.
Podeszlam do deski, on tez. I PRZEMOWIL! Pewnie ze chcialabym teraz napisac ze powiedzial np: „Kimze ty jestes, o piekna nieznajoma” ale oczywiscie nie stalo sie tak. Zapytal czy musi polozyc bilet parkingowy w samochodzie.
„No, you dont need too” odpowiedzialam w myslach dokonczajac: ….to ask mi out, just take me here, now.
Spytal czy na pewno go nie sklampuja.
„Don’t worry about that” – i znow w myslach: ….I m using anti-pregnancy patches…”
No i poszedl sobie. Oj, bym sie rzucila na ziemie, chwycila za noge i niechby mnie tak wlokl za soba a ja bym spiewala:
Katuj!
Tratuj!
Ja przebaczę wszystko ci jak bratu.
Męcz mnie!
Dręcz mnie
Ręcznie!
Smagaj, poniewieraj, steraj, truj!
Ech, butem,
Knutem,
Znęcaj się nad ciałem mem zepsutem!
Za cię,
Dla cię
W szmacie
Ja
pójdę na kraj świata,
Kacie mój!
Relacja swiadka M. pewnie bylaby troche inna. Cos w stylu: no i stoje i rozmawiam z ta Maupa co to na nia teraz trzeba uwazac bo PANI MENADZER nagle, i wchodzi Handsome z tym tam, kurduplem. No to sie usmiecham i chce podejsc do deski a ta jak mnie nie odepchnie reka normalnie, wpatrzona w Handsoma jak w bostwo. Przewracam sie na ziemie, ledwie sie poddzwignelam i znow sie potykam o cos sliskiego…to jezor tego babsztyla wywalony na kilometr taka napalona, slina leci jak u psa chorego na wscieklizne. Facet biedny spytal tylko o bilet parkingowy a ona odpowiadala glosem jak z pornosa… Zenada!
A potem Little napisal mi smsa ze GM mnie bardzo wychwalal na spotkaniu. Dzis Little Boss zaproponowal mi swietna prace ale w Donegalu w miejscowosci gdzie psy tylkiem szczekaja…oczywiscie nie przyjelam.
Handsome pokaze sie znow za jakis miesiac jak dobrze pojdzie. Na razie wszystko wrocilo do normy 😉