Rozpanoszylam sie w pracy ze hej!
Menadzerka zachorowala we wrzesniu zaraz przed zagarnieciem hotelu przez inna firme, wiec wiadomo ze przejelam czesciowo jej obowiazki, ale poniewaz kazdy myslal ze to nie potrwa dlugo reszte rzeczy sie odkladalo do jej powrotu.
Bralam udzial w pozegnaniu starego GM-a i w powitalnym spotkaniu z nowymi ludzmi, zaczelam chodzic na cotygodniowe meetingi i z kazdym kolejnym tygodniem nieobecnosci mojej przelozonej przybywalo mi obowiazkow ale i jednoczenie moje uprawnienia rosly 🙂
Poczatkiem roku uslyszelismy ze Jenny wraca pod koniec stycznia, pewnie ze mnie to ucieszylo bo nie dosc ze ja lubie i zal mi jej bylo ze tak dlugo i powaznie choruje, to jeszcze pomyslalam ze mi roboty ubedzie…Ale z drugiej strony moja pozycja znacznie poszla w gore i satysfakcjonowalo mnie to, co wiecej – motywowalo do dzialania.
Co sie stalo – mimo informacji o rychlym powrocie menadzerki nasz GM zaczal mnie coraz bardziej wciagac w prace calego zespolu, nie tylko tego co dotyczylo recepcji. Od kiedy dostal moj prywatny adres mailowy zaczal mi podsylac kopie wszystkich pism dotyczacych hotelu, plus zaczal mnie angazowac w rozne burze mozgow, dyskusje, przygotowywania promocji etc. Kazal mi brac udzial w sales meetings i pytac o opinie na rozne tematy – i najfajniejsze w tym wszystkim jest to ze moje pomysly i propozycje sa brane pod uwage i wykonywane 🙂
Po kazdym takim spotkaniu dostaje raport mailem w ktorym czytam sobie np ze :Ewa zwrocila nam uwage ze w porownaniu do konkurencji pakiet walentynkowy jest za drogi, wiec zmieniamy ostateczna oferte na….. albo: Ewa zasugerowala zakupienie szlafrokow do executive rooms, co zostanie zrobione do konca miesiaca…itd. Podwyzka by mi nie dala takiej motywacji jak wlasnie to ze jestem teraz wsrod „wielkiej piatki” – wraz z Gm-em , Maupa od sales (ktora mnie jedna w hotelu uwielbia) , dziewczyna od Conference&Banqueting i Irlandzkim Ciachem (ktorego tytuluje duty managerem ale tak naprawde to on jest food&beverage i prawa reka szefa) i mam na cos wplyw. Zaczelam dawac jeszcze wiecej z siebie, robic duzo z wlasnej inicjatywy bo w koncu to ktos docenil i wykorzystal.
Przy okazji zauwazylam ze GM jest bardzo oficjalny w kontaktach ze staffem nizszego szczebla a zupelnie inny – wyluzowany i z poczuciem humoru – kiedy jest z nami.
No to wzielam i sie rozpanoszylam jeszcze bardziej… Moja menadzerka nie pozwolila nam na grzebanie w ustawieniach systemu rezerwacyjnego i tylko siebie dopuscila do administracji…musiala mi dac swoje haslo kiedy jej nieobecnosc sie przedluzala wiec wzielam i uprawnilam siebie tez… Zmienilam duzo rzeczy, porozdzielalam pokoje na standardowe i executive – teraz nie trzeba znac numerow na pamiec, taka prosta rzecz a nigdy nie byla zrobiona – pozmienialam opisy, wszystkie „default” zeby bylo latwiej pracowac, ustawilam rozne przydatne funkcje. Polikwidowalam niektore nieuzyteczne procedury i ustalilam nowe, zrobilam porzadek w papierach i folderach.
Wczoraj dostalam mailem oficjalne potwierdzenie od GMa ze kolejny meeting w czwartek a zaraz po nim mam prywatne posiedzenie z sales manager zeby poustalac raty na sezon wiosenny. No i tak mnie uderzylo ze kiedy moja Jen wroci to nagle mi to bedzie odebrane…nie do konca ale na pewno bolesnie… Odpisalam wiec: BTW to czy ja mam dalej chodzic na te wszystkie spotkania skoro moja menadzerka wraca? Odpowiedz: tak, chce zebys brala udzial we wszystkich spotkaniach jak do tej pory.
Mowie Wam, walcza we mnie dwie osobowosci – nawet nie walcza bo jedna juz wygrala, ta ktora chce zeby zostalo jak jest i ktorej zwisa co sie dzieje z inymi osobami bo trzeba dbac glownie o siebie…wrednie to zabrzmi ale jej choroba wyszla mi na dobre choc absolutnie nie zyczylam ani nie zycze nikomu utraty zdrowia. I nie zycze nikomu bezrobocia ani zadnych innych nieszczesc, nie podkladam nikomu swin ale nie bede udawac przed sama soba ze nie zalezy mi na tym by sie nic nie zmienilo jesli chodzi o moja osobe, a raczej jak juz to na lepsze.
Ufam ze Wszechswiat znajdzie korzystne dla wszystkich i bezbolesne rozwiazanie.
UPDATE:
No coz, przyszlam dzis do pracy o trzeciej i dowiedzialam sie ze J. wrocila dzis rano i dostala 2-tyg. wypowiedzenie. Nie zostala tylko poszla do domu. Rozmawialam z nia przez telefon, powiedziala ze spodziewala sie tego i ze bedzie ze mna w kontakcie.