Nie wiem czemu (bo przeciez moi fejsbukowi znajomi moga potwierdzic ze przerazliwie chuda nie jestem) ale wszyscy mezczyzni z blizszego otoczenia chca mnie dokarmiac. Nawet nie zeby do restauracji zapraszac ale GOTOWAC dla mnie osobiscie.
Na sile by sie chcial jeden z drugim wprosic ale bronie mojej prawie dziewiczej kuchni jak moge…no to mi przynosza jedzenie z domu do sprobowania…nie wiem O SO CHOZI…..
Wszystkich jednakowoz przebilo wczoraj Irlandzkie Ciacho. Z tajemnicza mina oznajmil mi o trzeciej kiedy zaczynalismy wspolna zmiane ze cos dla mnie ma, ze wie ze jestem na diecie i nie jem nic slodkiego ale MUSZE skosztowac bo on sam piekl… no nie wiem, jakos gotujacy facet seksownie mi sie kojarzy ale taki wyrabiajacy ciasto nie bardzo.
To byla LEMON TART. Nie jadlam ciasta od jakichs 18 lat, z wyjatkiem podskubywania brownies ktore rzadko robi KMZ. No ale co mialam zrobic jak para wielkich brazowych oczu sie wpatrywala we mnie w oczekiwaniu na to az sprobuje i zaopiniuje? No dobre bylo o ile mozna mnie uznac za eksperta, przeciez nie mam z czym porownac. Ale wciaz nie rozumiem jak ludzie moga lubic takie rzeczy…ja wole np. owoce.
Zmieniajac temat – odkrylam dwa interesujace seriale: Episodes (dopiero co ruszyl) i Hot in Cleveland (o ile sie nie myle to skonczyl sie pierwszy i zaczal drugi sezon)
W tym pierwszym wystepuje Matt le Blanc – Joey z Przyjaciol – w ciekawej roli mianowicie jako on sam. Bardzo interesujaco wyglada w szpakowatych wlosach 🙂 To nie jest zaden sitcom ani nic ze smiechem w tle – nawet nie do konca nazwalabym to komediowym serialem choc humor jak najbardziej jest, jednak bardzo wyrafinowany i zupelnie nie-amerykanski, moze dlatego ze glownymi bohaterami oprocz Matta jest brytyjska para scenarzystow.
Tak mi sie pierwsze dwa odcinki skojarzyly luzno z Allenowskimi „Strzalami na Broadwayu” – tez jest tworca a raczej dwoje tworcow, ktorych wizja jest naginana i zmieniana podstepnie przez cala machine show-businessu, a Matt wykorzystuje swoj czar by dokonywac zmian w scenariuszu na swoja korzysc jak Helen Sinclair to robila z Davidem… Sztucznosc Amerykanow jest swietnie skontrastowana z naturalnymi, naiwnymi Brytyjczykami.
Hot in Cleveland to z kolei typowy sitcom nagrywany przy udziale publicznosci. Trzy „ryczace czterdziestki” (aktorka, pisarka i stylistka brwi) wybieraja sie w podroz do Paryza, niestety laduja awaryjnie w Cleveland, a wiec w miejscu gdzie „kazdy je i sie tego nie wstydzi, mezczyzni wygladaja jak mezczyzni i nie trzeba byc wychudzona dwudziestolatka zeby byc traktowana jak atrakcyjna kobieta”. Przyjaciolkom tak sie tam spodoba ze postanawiaja wynajac dom i zostac na dluzej. Do tej sympatycznej trojki dolacza pani po osiemdziesiatce grana przez rewelacyjna „pierwsza dame” amerykanskiej telewizji Betty White. Bez niej by nie bylo az takiej zabawy! Tak nam sie spodobal serial (mnie i KMZ) ze po paru drinkach o malo co nie zabukowalysmy biletow do Cleveland… choc tak naprawde to mysle ze wszedzie moze byc fajnie jak sie ma odpowiednie nastawienie i towarzystwo.