No i wzielam i rozchorowalam sie. Trwalo to w sumie 2,5 dnia z czego naprawde kiepsko bylo tylko przez jeden… dzis poszlam do pracy i wrocilam kompletnie zdrowa. W ogole to Wszechswiat mi zawsze idzie na reke: jak sie zdarzy raz na ruski rok ze sie naprawde zle czuje to akurat mam wolne, tak samo jak kiedy sie zepsuje samochod – nie mam wiec problemu z zawaleniem dniowki.
A zanim mnie to cos wzielo – przeziebienie czy co to bylo – mialam interesujacy weekend w hotelu. W sobote polowalismy z Generalnym na mysz. Zimno na dworze to biedactwo malenkie przylazlo sobie do baru a stamtad do lobby. Akurat schodami zszedl Generalny i najpierw spojrzal przerazony na mnie, jakby sie spodziewal ze zaczne piszczec i skakac po biurku… Ale kiedy sie zorientowal ze ja najchetniej bym te myszke wziela na rece i poglaskala nieco sie zrelaksowal, po czym wymyslil by ja zagonic do obrotowych drzwi i wypuscic. No wiec czailismy sie oboje z dwoch stron a biedactwo galopowalo przy samej scianie nie wiedzac o so chozi… wreszcie udalo nam sie wyprosic ja na dwor. Ale jak tylko poczula nosem snieg to hurra z powrotem. Wtedy GM wyszedl na zewnatrz i zaczal tupac zeby ja przegonic, budzac wielkie zainteresowanie gosci ktorzy akurat pojawili sie na recepcji. Moj nowy generalny ma ze 2 m wzrostu i w ogole slusznej postury chlop, wygladal wiec jak stepujacy na sniegu olbrzym.
W niedziele wyjatkowo pracowalam na ranna zmiane. Spalam w hotelu i kolo szostej trzydziesci wsiadlam do windy z zamiarem zjechania na parter. Drzwi sie zamknely, winda ruszyla…i nagle jak nie dostala przyspieszenia…mignelo mi w glowie ze moze powinnam podskoczyc – skad sie to wzielo? KMZ tez powiedziala ze na mysl by jej to przyszlo – i wtedy jak nie rabnie o ziemie…az mi zeby zadzwonily. Znalazlam sie na poziomie -2 i swiatlo w srodku zgaslo. No ok…zaczelam naciskac przyciski na oslep – nic. Wreszcie ruszyla, zatrzymala sie na parterze i drzwi sie otworzyly – za nimi stal moj przerazony pakistanski recepcjonista.
Poprosilam go zeby zadzwonil do serwisu na emergency number i postanowilam zejsc do podziemnego parkingu by wlozyc swoje rzeczy do samochodu. Wracam, naciskam dzwonek do drzwi ktore prowadza do budynku i czekam. Nic. Naciskam znow – nic. Pomyslam ze niemozliwe by chlopak mnie nie slyszal i nie wpuscil – buczenie slychac na cale lobby. No i tak stoje, marzne, przeklinam… Wreszcie podjechal pracownik kuchni i postanowil przejsc przez caly parking, wyjsc na zewnatrz i wejsc od frontu. Oczywsicie powiedzial mojemu koledze ze tam stoje i kwitne wiec mi wreszcie otworzyl. No bo akurat dzwonek sie zepsul.
Ledwo co wrocilam a jeden z gosci zadzwonil ze po drugim pietrze chodzi sobie calkiem naga kobieta. Poszlam tam – istotnie: laska gola jak LAdy Godiva stoi przed jednym z pokoi i puka. Pytam: are you ok? Ona zupelnie spokojnie – yes, I forgot the key… Ale zanim wrocilam z kluczem juz jej nie bylo.
I to wszystko sie zdarzylo miedzy 6.30 a 7-00.
A dzis po dwoch dniach wolnego wrocilam na popoludniowa zmiane i cuda same sie dzialy – Generalny zaakceptowal roster jaki zrobilam na okres Swiat i Nowego Roku BEZ GADANIA, moj zalegly urlop na poczatek stycznia BEZ MRUGNIECIA, nocny menadzer ktory sie wczesniej strasznie rzucal ze musi miec wolne w sylwestra i nowy rok ale niestety nie moge mu ich dac powiedzial ze NIE MA SPRAWY i OK, a najwieksza – wlasciwie jedyna – MAUPA w hotelu zaprosila mnie na drinka…
NArciso Rodriguez!!!! NAwet na kobiety dziala….